Fabryka Absolutu. Karel Čapek
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fabryka Absolutu - Karel Čapek страница 8

Название: Fabryka Absolutu

Автор: Karel Čapek

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ panowie. Ja sądzę, że hmm, noo tak, tak jest, względem tego, co nam zakomunikował.

      Prezes Bondy podniósł wreszcie oczy.

      – Przedstawiłem wam, panowie, opinię naszych inżynierów o Karburatorze – mówił cicho. – Wszystko jest tak, jak mówiłem. Karburator nie jest szwindlem. Zbudowaliśmy ich dziesięć na próbę. Wszystkie pracują nienagannie. Tutaj mam dowody. Karburator numer pierwszy pędzi tłoki pompy na Sazawie22, pracuje idealnie już dwa tygodnie. Numer drugi, bagrownica23 na górnej Wełtawie, pracuje wspaniale. Numer trzeci jest w laboratorium doświadczalnym politechniki w Brnie. Numer czwarty uszkodzony podczas transportu. Numer piąty oświetla Hradec Kralové24. Jest to typ dziesięciokilowy. Pięciokilowy typ, numer szósty, pędzi młyn w Slanem25. Numer siódmy zainstalowany do centralnego ogrzewania bloku domów na Nowym Mieście. Właścicielem tych domów jest obecny tu fabrykant Machat. Proszę, panie Machat, niech pan sam powie.

      Starszy pan tego nazwiska zbudził się jakby ze snu.

      – Proszę…

      – Pytamy, jak się sprawuje u pana centralne ogrzewanie.

      – Co? Jakie ogrzewanie?

      – W pańskim nowym bloku domów – nacierał łagodnie prezes Bondy.

      – W jakim bloku?

      – W nowych domach pana.

      – W moich domach? Ja żadnych domów nie mam.

      – Nonono – odezwał się Rosenthal. – Zeszłego roku budował pan przecie!

      – Ja? – dziwił się Machat. – Ach tak, ma pan rację, budowałem. Ale wie pan, ja te domy rozdałem. Wie pan, rozdałem je.

      Prezes Bondy spojrzał na niego bardzo uważnie.

      – Komu pan je rozdał?

      Machat zaczerwienił się z lekka.

      – No, biednym ludziom, wie pan… Powprowadzałem tam ubogich ludzi. Ja… ja… doszedłem do przekonania… jednym słowem dałem je ubogim ludziom. Rozumie pan?

      Pan Bondy nie spuszczał z niego oczu niby sędzia śledczy.

      – Dlaczego rozdał pan te domy?

      – Ja… ja musiałem, że tak powiem – odpowiadał Machat coraz bardziej zmieszany. – Tak mnie coś przymusiło. Musimy być świętymi, prawda?

      Prezes nerwowo bębnił palcami po stole.

      – A rodzina pana?

      Machat zaczął się pięknie uśmiechać.

      – O, my jesteśmy wszyscy tego samego zdania, wiecie panowie? Ci biedni ludzie są tacy święci. Są wśród nich chorzy. Córka moja im służy, ach tak. Wszyscy zmieniliśmy się tak bardzo!

      G. H. Bondy spuścił oczy. Córka Machata. Elen, płowowłosa Elen, mająca siedemdziesiąt milionów, służy chorym! Elen, która mogła, która miała, która na poły zgodziła się zostać panią Bondy'ową! Bondy zagryzł usta. To się udało! Nie ma co mówić!

      – Panie Machat – zaczął zduszonym głosem – chciałem się dowiedzieć, jak ogrzewa wasze domy ten nowy Karburator…

      – O, wspaniale! Jest tak cudownie ciepło w tych wszystkich domach, jak gdyby były ogrzewane nieskończoną miłością! Wie pan – wywodził Machat ekstatycznie, ocierając oczy – kto tam wejdzie, staje się od razu innym człowiekiem. Jest tam jak w raju. Żyjemy jak w niebie, my wszyscy. O, przyjdźcie między nas!

      – Widzicie więc, panowie – rzekł prezes Bondy, opanowując się z całej siły – że Karburatory pracują tak, jak wam to zapowiedziałem. Proszę, aby panowie nie stawiali mi dalszych pytań.

      – My chcemy tylko wiedzieć – zawołał dr Hubka wojowniczo – dlaczego nie przystosowujemy nowej fabryki do napędu karburatorowego? Dlaczego mamy używać kosztownego węgla, skoro dla innych organizujemy atomową energię? Czy prezes Bondy zamierza przedstawić nam swoje dowody?

      – Nie zamierza – oświadczył Bondy. – My będziemy palili węglem. Z powodów mnie wiadomych napęd karburatorowy nie nadaje się dla naszej fabryki. Dość, panowie! Całą sprawę uważam za kwestię zaufania do mnie.

      – Gdybyście wiedzieli – ozwał się Machat – jak cudownie żyje się człowiekowi w stanie świętości! Szczerze wam radzę, panowie: rozdajcie wszystko, co macie! Stańcie się ubogimi i świętymi. Pozbądźcie się mamony i wzywajcie Jedynego Boga!

      – No – uspokajał go Rosenthal. – Pan, panie Machat, jest bardzo miłym i dobrym człowiekiem, noo tak. Bardzo porządnym. A panu prezesowi to ja ufam. Tak, panie Bondy. Wie pan co, niech mi pan pośle jeden karburator do mego centralnego ogrzewania! Wiecie, panowie, ja rzecz wypróbuję. Co wy na to? Co tu dużo gadać! A więc, panie Bondy?

      – Jesteśmy wszyscy braćmi wobec Boga – wywodził dalej promieniejący Machat. – Drodzy panowie, oddajmy fabrykę ubogim. Składam wniosek, abyśmy zakłady MEAS przemienili w gminę religijną Pokornych Serc. Będziemy jądrem, z którego wyrośnie Drzewo Boże, dobrze? Będziemy Królestwem Bożym na ziemi.

      – Proszę o głos! – krzyczał dr Hubka.

      – No więc, pan Bondy – napierał stary Rosenthal. – Widzi pan, stoję przy panu. Niechże mi pan pożyczy jeden z tych Karburatorów! Panie Bondy!

      – Albowiem sam Bóg zstępuje na ziemię – mówił podniecony Machat. – Słuchajcie Jego wezwania: bądźcie świętymi i prostymi, otwórzcie serca swoje nieskończoności. Bądźcie absolutni w swej miłości. Wiecie, kochani panowie…

      – Proszę o głos – krzyczał ochrypły dr Hubka.

      – Cicho! – zawołał prezes Bondy, blady i z płomieniem w oczach, powstał w całej okazałości cetnarowego26 mężczyzny. – Proszę panów, jeśli wam się nie podoba fabryka Karburatorów, przejmę ją na własny rachunek. Wyliczę się z wami, co do grosza, z dotychczasowych wydatków. Składam swój urząd, panowie. Polecam się.

      Dr Hubka podskoczył jak oparzony.

      – Ale ja, proszę panów, ja protestuję! My protestujemy! My nie sprzedamy wyrobu Karburatorów! Nie, panowie, nie pozbędziemy się tak znakomitego artykułu handlowego! Nie pozwolimy nikomu wodzić się za nos, nabijać w butelkę i wyzbywać tak świetnego interesu. Pozwólcie panowie, że…

      Prezes Bondy zadzwonił.

      – Przyjaciele – rzekł zasępiony – dajmy spokój sporom. Zdaje się, że nasz przyjaciel Machat jest troszkę, tego ten… chory. Co do Karburatorów, to zaręczam dywidendę stupięćdziesięcioprocentową. Wnoszę zakończenie debat.

      Dr Hubka dorwał się do słowa:

      – Proponuję, panowie, aby każdy z członków rady СКАЧАТЬ



<p>22</p>

Sazawa – rzeka w Czechach, prawy dopływ Wełtawy. [przypis edytorski]

<p>23</p>

bagrownica – pogłębiarka. [przypis edytorski]

<p>24</p>

Hradec Kralové – miasto we wschodniej części Czech, jeden z dwóch głównych ośrodków okręgu kraj wchodnioczeski. W tym mieście autor Fabryki Absolutu uczęszczał do gimnazjum. [przypis edytorski]

<p>25</p>

Slaný – miasto w Czechach, położone ok. 30 km na płn.-zach. od Pragi. [przypis edytorski]

<p>26</p>

cetnarowy – ważący około cetnara, tj. 50–60 kg. Według dalszych informacji z powieści, Bondy był raczej otyły, więc można w tym miejscu spodziewać się raczej określenia stukilowy. W oryginale czeskim w tym miejscu: centový (povstal v celé mohutnosti centového muže). [przypis edytorski]