Strzemieńczyk, tom drugi. Józef Ignacy Kraszewski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Strzemieńczyk, tom drugi - Józef Ignacy Kraszewski страница 8

Название: Strzemieńczyk, tom drugi

Автор: Józef Ignacy Kraszewski

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ któremu to przypomnienie lat młodszych było przyjemnem – podróżowałem jako jeden z vagantów, per pedes apostolorum.

      – Przypomnicie więc sobie może wasz pobyt w Heidelbergu? – dodał nieznajomy.

      Mistrz popatrzył z uwagą wielką na mówiącego.

      – Lauen? – zawołał podając rękę. – Nieprawdaż?

      Nieznajomy obie ręce ku niemu wyciągnął.

      – Tak! Lauen – rzekł z pewnem wzruszeniem. – Nie poznaliście ranie zrazu, a i ja, gdybym nie wiedział kogo mam przed sobą, nie domyśliłbym się w poważnym duchownym, wesołego młodzieńca, który tak cudnym głosem pieśni Beanów śpiewał.

      – Przeszły te czasy! – westchnął mistrz – pieśni się zapomniały, smutek duszę ogarnął.

      Siedli przy sobie.

      – Lecz zkądże wy tutaj! – począł gospodarz. – Widzę żeście w świeckim stanie zostali, co was tu do Polski przygnało?

      Zapytanie to zdawało się nieco kłopotać przybyłego, chociaż powinien był do niego być przygotowanym.

      – Jestem… w podróży na Szląsko, dokąd mnie moje familijne powołują sprawy. Rodzina mojej matki ma tam posiadłości. Dowiedziałem się o was w Krakowie i umyślnie się zatrzymałem, aby z wami dawne dobre czasy przypomnieć…

      – Jakiż stan obrałeś sobie? – wtrącił Grzegorz.

      – Służyłem dworsko przy cesarzu Zygmuncie – mówił Lauen – a teraz liczę się już tylko do orszaku króla Albrechta, chociaż żadnych nie pełnię obowiązków.

      Mówiąc to nieco oczy spuszczał i rumienił się, wąsy pokręcał, bąkał jakoś nieśmiało.

      – Mówiono mi – dodał – że wy stanowisko zaszczytne zajmujecie przy młodym królu. Do tej pory jużbyście zaprawdę powinni byli dobić się bardzo wysokiego dostojeństwa.

      – Nie pragnę go!! – żywo przerwał Grzegorz – wierz mi, że pokój i pracę nad księgami nad wszystko przenoszę.

      Zmuszono mnie przy młodym królu być na usługach, lecz jest to służba nieoznaczona, nieciężka i ledwie na to nazwanie zasługująca. Tem lepiej.

      – Król wasz młodziuchny, wytrawniejszych mężów rada mu potrzebna – odezwał się Lauen.

      Postrzeżenie to Grzegorz milczeniem zbył, zająwszy się gościnnem przyjęciem dawnego znajomego.

      Lauen, ubogi szlacheckiego pochodzenia współuczeń, naówczas się do stanu duchownego sposobił. Pewna sympatya i podobieństwo charakterów ich łączyło. Oba lubili poezyą i śpiewy…

      Grzegorz treściwie zaczął opowiadać o swoim powrocie do kraju i tem, co go tu spotkało. Starzy przyjaciele patrzyli na się, mówili i pewno znajdowali w sobie wielką zmianę. Czasem który z nich uderzył o dawną nutę wesołą, uśmiechnęli się i wnet poważnieli oba.

      – Prawdaż to, – po długim przestanku zagaił Lauen, – że młodszy wasz królewicz do Czech się wybiera przeciw Albrechtowi?

      – Wybrano go – rzekł Grzegorz – a korony się nie odrzuca.

      – Tak, ale tę wam krwawo zdobywać przyjdzie.

      – Zdaje się, że się do tego przygotowują – odpowiedział mistrz – lecz mnie się o te sprawy nie pytajcie, bo mam wstręt do nich i nie rad się mięszam.

      – Jednakże codzień się one o wasze uszy obijać muszą? – pytał Lauen.

      – Tak, jednem uchem wlatując, a drugiem daję im wyjść, aby mi głowy nie zaprzątały – mówił Grzegorz.

      Lauen się zdawał namyślać, i rzekł po chwili.

      – Mnie one żywiej obchodzą, bom z nauką i książkami zerwał, i stałem się próżniakiem, a bądź co bądź, zięć Zygmunta jest moim panem. Albrecht jest mężem szlachetnym, mielibyście w nim dobrego sprzymierzeńca, a robicie go sobie wrogiem. Jest to człowiek silnej woli, wytrwały i czynny, niełatwo go spożyjecie, a Czech się on nie wyrzecze…

      – Wszystko to może być – rzekł Grzegorz – ale u nas ochota do wojny przemogła, wojsko się zbiera i albo już wyciągnęło, jak sądzę, lub wkrótce wyjdzie do Czech.

      – Spotka się tam z Albrechtowem – dodał Lauen.

      O ile Grzegorz nie okazywał skłonności do rozmowy na ten ton nastrojonej, o tyle przybysz zdawał się ją chcieć w nim utrzymać. Uderzyło to w końcu mistrza.

      Godzina i więcej przeszła na takich obojętnych pytaniach i odpowiedziach… Wstał w końcu Lauen i choć nie z wielką chęcią, zabrał się do odwrotu. Pomyślał trochę i siadł znowu.

      – Wojna – rzekł – jest zawsze klęską, wy jesteście przy królowej i królu, ja mam przystęp do Albrechta, cobyście rzekli, gdybyśmy spróbowali jej zapobiedz?

      Poruszył ramionami Grzegorz ździwiony.

      – Nie czuję się do tego powołanym – odpowiedział.

      – Mówmy otwarciej – szepnął Lauen. – Zaufać wam mogę. Gdybym ja, przypuśćmy był wysłany dla wyrozumienia, czy się jaki środek pojednania i zbliżenia nie znajdzie?

      – Musiałbym się z tem odnieść albo do królowej lub do biskupa – rzekł Grzegorz – bo ja tu nie mam ani znaczenia, ni głosu…

      – Temu mi się wierzyć nie chce…

      – Nie żądam ich – dodał Grzegorz – lecz mieliżbyście w istocie poselstwo tego rodzaju…

      – Poselstwo! nie – rzekł Lauen – lecz gdybym coś uczynił w tej sprawie, ufam, żeby mi król był wdzięczen…

      – Nie widzę środka porozumienia się, – odparł mistrz – bez jakiegoś wynagrodzenia, za tę koronę, którą nam naród ofiaruje… Będę z wami również otwartym… Królowa matka jest spragnioną dla synów zdobyczy i podbojów… Nie będę jej sądził, ale o ile ją znam, wiem, że się bez okupu nie wyrzecze nadziei…

      – Lecz i ten okup możeby się znalazł – rzekł powoli i mierząc słowa Lauen…

      – Jeżeli o pieniądzach mówicie, i wynagrodzeniu niemi – przerwał Grzegorz – wiem, że one nie skuszą.

      Lauen milczał w stół patrząc długo… Oba jeszcze wahali się z wywnętrzeniem zupełnem, Niemiec dodał.

      – Gdyby wola była do układów, środkiby się znalazły. Popróbowaćby należało.

      – Lecz z naszej strony pierwszy krok jest niemożliwy – wtrącił mistrz.

      Zachwiały się dalsze w tym przedmiocie rozprawy. Spytany Lauen nie chciał się przyznać, że był wysłanym od Albrechta.

      – Ale СКАЧАТЬ