Название: Poszukiwacze skarbu
Автор: Эдит Несбит
Издательство: Public Domain
Жанр: Повести
isbn:
isbn:
– Tylko „siłę moralną”! – rzekła Ala.
Dużo mówiono o sile moralnej w szkole, do której uczęszczała.
Pewno nie wiecie, co to jest siła moralna? Jest to zmuszanie do robienia tego, czego się nie chce, za pomocą kpin, dokuczań albo grożenia karą lub nagrodą…
– A więc użyliście siły moralnej? – zdziwił się wuj Alberta-z-przeciwka.
– Tak – rzekła Dora – bardzo nam przykro, że właśnie Alberta, a nie kogoś z nas, spotkała ta nieprzyjemność. Właściwie to była moja kolej i ja powinnam była zejść do tunelu, ale ja się boję robaków, więc mnie zwolnili. Szukaliśmy skarbu.
– I zdaje mi się – przerwała Ala – że byliśmy tuż przy skarbie, gdy tunel zapadł się nad Albertem. Biedaczek – dodała z westchnieniem, a Albert-z-przeciwka znowu się rozpłakał.
Wreszcie wuj wykopał go. Oblepiony błotem, z rozwichrzonymi włosami i zapłakaną twarzą wyglądał bardzo śmiesznie. Podeszliśmy do niego i dziewczęta zaczęły go całować. Nie wzruszył się tymi przeprosinami i zrobiło nam się nad wyraz przykro.
– A więc szukaliście skarbu – pytał wuj Alberta-z-przeciwka – obawiam się, że niewiele znajdziecie. Przestudiowałem niejedną książkę, tyczącą się tego przedmiotu. Nigdy nie słyszałem, aby w jednym ogrodzie można było znaleźć więcej niż jeden… a to co?
I wskazał coś błyszczącego na ziemi w tym miejscu, z którego wykopał Alberta. Oswald schylił się i podniósł pół korony9. Spojrzeliśmy wszycy na siebie w niemym zachwycie (jak w powieści).
– Jakież szczęście macie! – rzekł wuj Alberta. – Oto po pięć pensów dla każdego z was.
– Nie, po cztery z ułamkiem – zawołał Dick – jest nas siedmioro.
– Jak to? Albert należy też do poszukiwaczy skarbu?
– Naturalnie – odparła Ala.
I postanowiliśmy zmienić pół korony i dać Albertowi jego część.
Wuj tymczasem włożył kamizelkę i surdut, który zdjął do kopania. Po czym nachylił się i podniósł z ziemi – rzecz nie do uwierzenia, a jednak prawdziwa – drugie pół korony!
I pomyśleć, że były dwa pieniądze zakopane. Przy całym moim doświadczeniu nie słyszałem o podobnym fakcie.
Byłoby dobrze, gdyby wuj Alberta-z-przeciwka zechciał co dzień przychodzić do nas i pomagał nam w poszukiwaniach skarbu. Musi mieć doskonały wzrok. Dora patrzyła na to miejsce, gdzie znalazł drugie pół korony i nie widziała nic a nic.10
III. W drogę!11
Cztery szylingi12 wykopane z ziemi były dla nas nieocenionym majątkiem. Początkowo pragnęliśmy schować te pieniądze i w jakikolwiek bądź sposób powiększyć nasz majątek.
Ale Dorze potrzebne były nożyczki i postanowiła użyć na ten cel swych pieniędzy.
Ala (jak zwykle) wtrąciła się.
– Oswaldzie, ty powinieneś odkupić Dorze nożyczki za swoje pieniądze, bo tyś je połamał przy krojeniu.
Ala miała słuszność, lecz przypomniałem sobie, że zanim połamałem nożyczki, H. O. wyszczerbił je.
– To jest zarówno wina H. O. Ciekawym, dlaczegóż by on nie miał zapłacić?
(Oswaldowi nie zależy na tych kilku groszach, ale nie lubi niesprawiedliwości).
– H. O. jest małym dzieckiem – powiedział Dick.
H. O. stanowczo temu zaprzeczył i o mało co nie przyszło do walki między nimi.
Oswald dobrze wie, kiedy należy być wspaniałomyślnym; zadecydował, „że sam zapłaci sześć pensów13, a resztę doda H. O., ażeby się nauczyć poszanowania cudzej własności”.
H. O. jest naprawdę dobrym dzieckiem i przystał na to. Dowiedziałem się potem, że jego część zapłaciła Ala z własnych pieniędzy.
Następnie okazało się, że wymalowaliśmy wszystkie farby i Noel musiał kupić nowy kajet i ołówek do spisywania swoich utworów. Zauważyliśmy też w sklepie wspaniałe jabłka i nowy gatunek karmelków.
Wreszcie pozostało nam w majątku kilka pensów i uchwaliliśmy ponowną naradę.
Dora przyszywała guziki do ubrania H. O., albowiem kupił sobie scyzoryk i obciął wszystkie guziki przy ubraniu. Dora miała niemałą robotę z przyszywaniem.
Wyobraźcie sobie, że przy takim jednym dziecięcym ubraniu są, ni mniej ni więcej, dwadzieścia cztery guziki.
Ala starała się daremnie nauczyć Rexa sztuk cyrkowych, a reszta z nas piekła kasztany. Rozpaliliśmy ogień w kominku, chociaż i bez niego było aż za gorąco.
– Cóż robić? – zaczął Dick. – Wszyscy mówicie „zrobimy coś” i jak dotąd siedzicie z założonymi rękami.
– Może spróbujemy uratować kogoś od niebezpieczeństwa – przypomniał Oswald; ale nikt o tym słyszeć nie chciał, więc zamilkł.
– Jaki jest projekt Noela? – spytała Ala.
– Księżniczka albo książka z poezjami – odpowiedział sennie Noel. – Księżniczkę sam znajdę sobie i dopiero po ślubie przedstawię ją wam.
– Czy napisałeś już dosyć poezji, ażeby je wydać w książce? – zapytał Dick. Pytanie było na miejscu i Noel poszedł szukać swoich utworów. Znalazł tylko siedem (zrozumiałych dla nas i dla niego) poematów. Był tam między innymi i „Strach Malabaru14” i poemat poświęcony śmierci kochanego czarnego karalucha, który został otruty.
O, karaluchu, płaczę, gdy spojrzę na twego biednego trupa.
Jakże to smutnym jest rzeczywiście!
Świeciła twa czarna skorupa…
Pragnę, byś ożył nam znowu i zaczął spacery po ścianie,
Ale Eliza zapewnia, że się to nigdy nie stanie.
Eliza kupiła doskonałą truciznę na karaluchy i setki ich leżały w kuchni i korytarzach. Ale Noel utwór swój poświęcił tylko jednemu. Nie miał czasu na pisanie oddzielnego wiersza na cześć każdego karalucha (tak nam powiedział). Chcieliśmy tego wybranego pochować z należytym szacunkiem i napisać na nagrobku poezję naszego brata, ale okazało się, że sam autor nie wiedział, któremu swój wiersz zadedykował.
СКАЧАТЬ
9
10
11
12
13
14