Syreny. Anna Langner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Syreny - Anna Langner страница 8

Название: Syreny

Автор: Anna Langner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-66611-85-6

isbn:

СКАЧАТЬ Burzewo to odskocznia od codzienności w Warszawie. Dla nas to rutyna, żadna atrakcja.

      Kiwam głową w milczeniu. Wiolka ma rację, a ja nigdy nie zadałam sobie trudu, by spojrzeć na to wszystko z jej perspektywy. Jestem tutaj raz w roku przez dwa miesiące, a potem wyjeżdżam. Ona i Julia są tu cały czas.

      – Wiesz, że nigdy nie spędziłam wakacji poza domem? – kontynuuje. – Rodzice stwierdzili, że to bez sensu, przecież mam morze pod nosem. A teraz jestem właścicielką salonu fryzjerskiego. Nie mogę go zamknąć i wyjechać na urlop, bo wtedy już na pewno splajtuję. Więc skoro ja nie mogę jechać na wakacje, to wakacje przyjadą do mnie. A raczej nadziani przystojniacy, którzy będą stawiać drinki i zabierać nas w fajne miejsca.

      – Wiolka… ja naprawdę rozumiem, że się tutaj nudzicie, ale nie pomyślałaś, że to niebezpieczne? Z waszego ogłoszenia wynika, że jesteście gotowe na wszystko. Mężczyźni, z którymi się spotkacie, będą chcieli seksu, to oczywiste.

      – Nie przesadzaj, jesteśmy duże i umiemy się obronić. Będziemy z nimi zawsze w miejscach pełnych ludzi, a jeśli któraś z nas będzie chciała pójść na całość, wcześniej da znać tej drugiej. Przecież rok temu też ostro imprezowałyśmy i poznawałyśmy mężczyzn. Mamy w tym doświadczenie.

      – To tak nie działa, Wiola. – Przymykam oczy i poirytowana gwałtownie wypuszczam powietrze. Mam wrażenie, że moja przyjaciółka urodziła się wczoraj, bo poziom jej naiwności wydaje się godny niemowlaka. – Wystarczy chwila nieuwagi, a obudzisz się zgwałcona i nawet nie będziesz pamiętać, kto to zrobił.

      – A ty co? Nagle jesteś taka święta? Myślisz, że skoro studiujesz w Warszawie, to pozjadałaś wszystkie rozumy?! Gadasz jak twoja ciotka i reszta starych pryków z Burzewa. Jeszcze będą nam wdzięczni. To dzięki nam większość kwater jest już wynajęta, choć sezon dopiero się zaczął. Wcześniej mało kto słyszał o tej dziurze. W sumie nie mam pojęcia, dlaczego wzbudziłyśmy taką sensację. Przecież jest wiele dziewczyn, które nie kryją się z tym, że są gotowe na wszystko. Ba, jest cała masa darmowych dziwek, które robią to tylko dla sportu!

      Choć sytuacja jest poważna, a Wiolka plecie trzy po trzy, parskam śmiechem. Zawsze potrafi mnie rozbawić.

      – Ktoś nawet wynajął na wyłączność całą Willę Veronę. Podobno jacyś przystojniacy. Jestem pewna, że to z naszego powodu.

      Omal nie spadam z krzesła, gdy uświadamiam sobie, że poznałam przystojniaków, o których mówi moja przyjaciółka. Z tym że dla mnie to raczej banda zarozumiałych nowobogackich dupków. Jeśli z ludźmi tego pokroju chcą się spotykać moje koleżanki, to już zaczynam się o nie bać.

      Ci mężczyźni, a w szczególności ten, z którym się kłóciłam, nie mają pojęcia, co znaczą klasa i szacunek do kobiet. A Wiolka i Julia zasługują na coś więcej niż bogaci frajerzy, którzy traktują wszystkich dookoła z pogardą.

      Na samo wspomnienie bezczelnego uśmiechu nieznajomego mam ochotę zwrócić naleśniki, które niedawno zjadłam. Przypominam sobie to aroganckie, pełne wyższości spojrzenie i nie chcę, by patrzył tak samo na Julię czy Wiolę. A potem ponownie rozbrzmiewają mi w głowie erotyczne teksty Dupka Elvisa i obiecuję sobie, że zrobię wszystko, by on i jego dwaj kumple trzymali się od moich przyjaciółek z daleka.

      – Wyglądasz, jakbyś miała zemdleć. – Wiola patrzy na mnie z troską. – Nie przejmuj się tym wszystkim. Dla nas to nic takiego. Ludzie gadają, ale przestaną, a my będziemy w końcu miały fajne wakacje. Zuzka boi się tylko, że jej rodzice się dowiedzą. Pojechali na zbiór owoców za granicę i mieszka teraz z babcią, ale gdy wrócą…

      – Zuzka?! Ta Zuzka, która pracuje ze mną w lodziarni?!

      Wiolka kiwa niemrawo głową, a ja liczę w myślach do dziesięciu, by się uspokoić.

      – Tylko mi nie mów, że dołączyła do ciebie, Julki i waszego szalonego planu? – pytam. – Jezu, ona nie ma jeszcze osiemnastu lat!

      – Ale skończy za pół roku. Poza tym potrzebuje kasy. Jej starzy wyjechali, a ona z babcią ledwo wiążą koniec z końcem.

      – Ale przecież będziecie spotykać się z mężczyznami tylko towarzysko, w zamian za drinki i dobrą zabawę, a nie za pieniądze, prawda? Więc o jakiej kasie tu mowa?! – Chwytam Wiolkę za ramię i chyba mam nietęgą minę, bo kręci z powątpiewaniem głową i marszczy brwi.

      – No tak, ale jeśli któryś będzie chciał zapłacić… – Moja przyjaciółka przygląda się swoim pomalowanym na czerwono paznokciom i wiem, że ta rozmowa jest jej bardzo nie na rękę. – Nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie i gdzie postawimy granice, okej? Ale jestem młoda, chcę się bawić i jeśli ktoś mi się spodoba, pójdę z nim na całość. A jeśli ma być z tego ekstrakasa, to czemu nie?

      Nie poznaję swojej przyjaciółki. Jeszcze kilka lat temu czytałyśmy romanse wykradzione potajemnie z szafy jej matki i żadna z nas nawet nie wymawiała głośno słowa „penis”. A teraz jestem tu i mam przed oczami dziewczynę, która chce się zabawiać z facetami. Za pieniądze.

      – Wiesz, że Zuzka to jeszcze dzieciak. Ciągle gra w jakieś durnowate gry na telefonie i nadużywa zwrotu: „Serio, nie uwierzysz!”. Mówi tak za każdym razem, gdy chce mi oznajmić jakąś rewelację w stylu: „Milley Cyrus chyba jest w ciąży”. Przecież to idealna ofiara dla jakiegoś napaleńca! Nawet nie zauważy, gdy ktoś zaciągnie ją w jakieś ustronne miejsce – mówię do Wiolki, ale mam wrażenie, jakbym gadała do ściany.

      – Nic. Się. Nie. Stanie. Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Dwunastolatki wiedzą, co to pozycja na odwróconą kowbojkę. Zuzka tym bardziej da sobie radę. Wyluzuj, Majka, bo osiwiejesz. – Moja przyjaciółka klepie mnie pocieszająco po ramieniu, ale to nie pomaga. – Zresztą i tak wyglądasz koszmarnie. Mogę pomóc ci z włosami, ale cała reszta to twoja działka. Powinnaś wypocząć i złapać trochę słońca. A tak poza tym zamiast marudzić, jaki to ten mój pomysł jest straszny, może byś do nas dołączyła?

      Kolejny raz o mało nie spadam z krzesła, gdy słyszę jej propozycję.

      – No co? Rozerwałabyś się trochę, rozluźniła po egzaminach i może w końcu poznała kogoś ciekawego. Chyba że jesteś w związku, a ja o niczym nie wiem?

      Kręcę głową. Wiolka dobrze mnie zna. Wie, że na pierwszym miejscu są dla mnie studia. Nie mam czasu ani sił na znajomości z mężczyznami. Zawsze powtarzam sobie, że przyjdzie na to pora, gdy obronię magisterkę i znajdę stałą pracę.

      – No to tym bardziej powinnaś się do nas przyłączyć. Nie musisz brać za to pieniędzy, jeśli cię to tak strasznie obrzydza, ale dobrze wiem, że przydałoby ci się trochę grosza. Poza tym to nic złego. Pozwolimy sobie postawić drinka, porozmawiamy, potańczymy… Jeśli któraś z nas wyhaczy jakiś ciekawy obiekt, może wyjdzie z tego coś więcej, jakaś upojna noc, ale na pewno nie na zasadzie: płacisz i masz full serwis. Wiesz, o czym mówię, prawda?

      Oczywiście, że wiem. Mam pojęcie, czym różni się dziewczyna do towarzystwa od prostytutki, ale wiem też, że granica między jednym a drugim jest bardzo płynna. Wiolka stąpa po kruchym lodzie i chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. W dodatku jest uparta. Im dłużej próbuję przemówić jej do rozsądku, tym bardziej wymyślne kontrargumenty znajduje. To wszystko w jej ustach brzmi tak prosto, jakby ich СКАЧАТЬ