Syreny. Anna Langner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Syreny - Anna Langner страница 7

Название: Syreny

Автор: Anna Langner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-66611-85-6

isbn:

СКАЧАТЬ czy może coś jeszcze gorszego? – mamrocze rozgniewana i polewa moją głowę zbyt gorącą wodą.

      – Nic nie słyszałam. Ciotka wspomniała coś o jakimś zamieszaniu, ale chciałam dowiedzieć się wszystkiego od ciebie. – Jęczę, bo skóra zaczyna mnie piec.

      – Ech, to nic takiego, naprawdę. To znaczy… To miało być nic takiego, ale wymknęło się spod kontroli. Wpadłyśmy z Julką na pewien pomysł…

      – O nie! Jeśli wy dwie miałyście pomysł, to już wiem, że to nie mogło skończyć się dobrze – żartuję ponuro.

      – Sołtys ostatnio narzekał, że Burzewo podupada. Poza sezonem jest martwe, a w sezonie też nie dzieje się tutaj nic ciekawego. Ludzie wolą większe miejscowości, a do nas przyjeżdżają tylko emeryci i wielodzietne rodziny, które liczą każdy grosz. Wymarzyła mu się sława dla tej naszej wiochy. Wiesz, że za nim nie przepadam, delikatnie mówiąc. Jego smażalnia ryb ledwo ciągnie. Prawda jest taka, że martwi się tylko o swój biznes, a resztę mieszkańców ma gdzieś. No to postanowiłyśmy z Julią zrobić mu kawał. Chciał rozgłosu dla Burzewa, to go dostał.

      – Zrobiłyście jakąś akcję promocyjną? Reklamę, dobrze rozumiem? – Patrzę na nią z powątpiewaniem, ale szybko zamykam oczy, bo wpada do nich woda.

      – Można tak powiedzieć. Chociaż to dość nietypowa akcja promocyjna…

      – Coś kręcisz, Wiolka. Przecież wiesz, że mnie możesz powiedzieć. Skoro chodzi tylko o promocję, to dlaczego cała wieś się za was wstydzi? Tak przynajmniej mówiła ciocia.

      – Taa, kto jak kto, ale ona zna wszystkie plotki w tej dziurze. – Moja przyjaciółka wzdycha i prowadzi mnie na fotel fryzjerski. – Zamieściłyśmy ogłoszenie w internecie. Napisałyśmy… Zresztą sama zobacz. Wysłałyśmy też anons do kilku lokalnych gazet. No dobra, ogłoszenie pojawiło się praktycznie w każdym nadmorskim mieście. Ale to miał być tylko żart, słowo. – Podaje mi gazetę. Ma dziwny wyraz twarzy i wygląda na zmieszaną, a to do niej niepodobne. Wiolka to przecież chodząca pewność siebie.

      Pospiesznie przewracam kartki i szukam rubryki z ogłoszeniami. Przesuwam wzrokiem po dziale Turystyka, ale nic nie znajduję. Potem mimochodem zerkam na anonse towarzyskie i nagle krew odpływa mi z twarzy.

      Szukasz wrażeń i chcesz przeżyć niezapomnianą wakacyjną przygodę w miłym towarzystwie? Syreny z Burzewa zapraszają. Spędź z nami czas i wróć do domu z gorącymi wspomnieniami. Jesteśmy otwarte na każdą propozycję. Z nami na pewno nie będziesz się nudził. Tylko w Burzewie znajdziesz tak piękną piaszczystą plażę. Tylko w Burzewie znajdziesz tak piękne muszelki…

      Czytam wszystko na głos, a potem patrzę w lustro, by odszukać wzrokiem twarz mojej przyjaciółki.

      – Proszę, powiedz mi, o co w tym chodzi, bo nie rozumiem. Przegrałyście jakiś zakład, tak? Przegrany miał się zbłaźnić i dać takie ogłoszenie? W sumie całkiem zabawne, szkoda tylko, że teraz cała wieś wiesza na was psy.

      Wiolka nie odpowiada, tylko wyrywa mi z rąk gazetę, a potem zabiera się za suszenie i układanie moich włosów. Jej oczy ciskają gromy, jakbym powiedziała coś niestosownego.

      – To nie był zakład. Mówiłam już, to miał być tylko niewinny żart. Drwina z tego całego zaściankowego Burzewa i bucowatego sołtysa, który martwi się wyłącznie o własną dupę – mamrocze, po czym psika mi w twarz lakierem do włosów. Przeprasza, ale wiem, że zrobiła to specjalnie.

      – Chwila, chwila. Chcesz mi powiedzieć, że to jest wasz pomysł na rozreklamowanie Burzewa?! – Odwracam się na fotelu i patrzę na nią z przerażeniem. – Przecież to anons towarzyski! A raczej oferta… sama nie wiem… dziewczyn do towarzystwa?

      – Jezu, w twoich ustach to brzmi, jakbyśmy były dziwkami. – Twarz Wiolki wykrzywia się w grymasie. – To nie było na poważnie, ale potem, gdy pod ogłoszeniem w internecie pojawiło się kilkadziesiąt odpowiedzi, a potem kilkaset… – Nie kończy, tylko dramatycznie wzdycha i zaczyna rozczesywać moje włosy. – Ogłoszenie rozeszło się po sieci. W życiu nie pomyślałabym, że zainteresowanie będzie tak duże. Razem z Julką stwierdziłyśmy, że to może być całkiem fajna zabawa. Mogłybyśmy kogoś poznać, fajnie spędzić czas. No wiesz, jakaś miła odmiana po miejscowych chłopaczkach, którzy zawsze stawiają nam najtańsze drinki.

      – Ty nie mówisz poważnie, prawda?

      – Jesteś sztywna jak zwykle! Jesteśmy sławne! Ponoć gadają o nas na całym wybrzeżu. Wszyscy są ciekawi, kim są tajemnicze Syreny, a najbardziej nadziani faceci, którzy szukają rozrywki. Zresztą nie będziemy spotykać się z byle kim. Pełna kultura i żadnego dotykania bez naszej zgody.

      – Chyba nie powiesz mi, że dorabiasz sobie jako prostytutka?!

      – Jaka znowu prostytutka?! Za kogo mnie masz?! – Wiola stawia ze szczękiem buteleczkę lakieru na blacie i patrzy na mnie, jakby chciała mnie zabić. To nie jest spojrzenie najlepszej przyjaciółki.

      – No wiesz, w ogłoszeniu jest mowa o gorących wspomnieniach i o tym, że jesteście otwarte na KAŻDĄ propozycję. To chyba mówi samo za siebie. I jeszcze ten dwuznaczny tekst o muszelkach.

      – Trochę mnie poniosło, gdy wymyślałam treść anonsu. Miało być pikantnie, żeby przyciągnąć jak najwięcej zainteresowanych. Ale przecież nie będziemy uprawiać z nikim seksu, no chyba że ktoś wyjątkowo się nam spodoba. Chcemy trochę się rozerwać, poznać mężczyzn z klasą. Kogoś, kto zabierze nas na imprezy do drogich modnych klubów. Chcemy spędzić miło czas, inaczej niż na plaży w Burzewie, gdzie jemy najtańsze frytki.

      – „Chcemy”?! Jesteś pewna, że Julia też tego chce? Wiesz, jaka jest nieśmiała. Jakim cudem się zgodziła? – zarzucam ją pytaniami, bo to wszystko wydaje mi się niewiarygodne. Wiolka chyba straciła rozum i nie ma pojęcia, jakie konsekwencje wiążą się z randkami tego typu.

      – Powiedziała, że chciałaby kogoś poznać i że ma dosyć siedzenia w sklepie. Zrozum nas, Majka. Jesteśmy tu uziemione. Ona ledwo skończyła osiemnaście lat, a nawet nie ma szans na studia. Co ją czeka? Ślub z miejscowym chłopakiem, który w najlepszym wypadku będzie pracował w fabryce? A ja? Jestem w twoim wieku i mam salon fryzjerski. Nie brzmi to najgorzej, ale gdyby nie pomoc rodziców, już dawno musiałabym zwinąć interes. Nie chcę takiego życia. Chcę zobaczyć świat, poznać kogoś na poziomie. Ale ty nigdy nas nie zrozumiesz. Urodziłaś się w Warszawie i miałaś o wiele lepszy start.

      – Dobrze wiesz, że też nie jest mi łatwo. Muszę sama zarobić na swoje utrzymanie, a pogodzenie pracy ze studiami jest naprawdę trudne. Czasami mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę. – Gapię się na swoje dłonie, bo nie lubię rozmawiać o prywatnych sprawach. Z zewnątrz wszystko wygląda całkiem fajnie, ale nikomu nie wspominam o mojej dziwnej sytuacji z rodzicami.

      – Tak, ale przynajmniej mieszkasz w dużym mieście. Masz wybór: jeśli nie studia, to praca albo nowe znajomości. A my? Tkwimy tu, a czas ucieka. Nie chcę obudzić się za dziesięć lat, robiąc trwałą twojej ciotce. A Julia nie chce za dziesięć lat urodzić dziecka jakiemuś miejscowemu lamusowi. To ogłoszenie to nasza szansa, nawet jeśli cała wieś ma nas za dziwki. I wiesz co? Nieważne, czy wyjdzie z tego coś poważnego czy nie. Jeśli zakończy się tylko na wakacyjnej przygodzie i kilku miłych spotkaniach, to przynajmniej będziemy miały fajne wspomnienia. Ostatnie, СКАЧАТЬ