Название: MALARZ DUSZ
Автор: Отсутствует
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмористическая проза
isbn: 978-83-8215-103-9
isbn:
– Może gdzieś pójdziemy…? – zaproponował i pocałował ją w szyję.
– Najpierw muszę skończyć czyszczenie – ucięła dziewczyna.
Pochyliła się, nie zwracając uwagi na narzeczonego, który uparcie czepiał się jej bioder. Nabrała w garść piasku, posypała nim brudny talerz i zaczęła go szorować. „Uspokój się!”, skarciła Dalmaua, który teraz szukał po omacku jej piersi. Odrzuciła brudny piasek wymieszany z resztkami jedzenia na drugą kupkę. Była to miękka glina ze wzgórza Montjuïc. „Przestań!”, zezłościła się, czując, że maca jej pierś. Upewniła się, że talerz jest czysty, i opłukała go w balii z wodą.
– Dlaczego ci dwaj nie mogą umyć reszty? – zapytał Dalmau.
– Bo gdy tylko się odwrócę, ukradną talerze, balię, a nawet piasek. Wytrzymaj jeszcze trochę, zaraz skończę… jeśli mi pozwolisz. Dotarło?
Dalmau nie puścił jej talii, ale zwolnił uścisk, jakby zamierzał pozwolić jej pracować.
– Mógłbyś pomóc – rzuciła Emma.
– Ja? Artysta? – zażartował. – Moje dłonie…
– Mam ci powiedzieć, czego będą dotykały dziś w nocy te twoje dłonie?
Z pomocą Dalmaua szybko uporała się ze zmywaniem. Pożegnali się z Bertranami – z ojcem, matką i córkami – i żwawym krokiem ruszyli w stronę domu stryja Emmy, u którego mieszkała, odkąd została sierotą.
– Dziś w nocy ma dyżur w rzeźni – uspokoiła Dalmaua.
– A twoi kuzyni?
Wzruszyła ramionami.
– Jeżeli się pojawią, na pewno zrozumieją. A jeśli nie zrozumieją, to będą musieli wytrzymać.
Stryj Emmy mieszkał w jednym z domów, które bogacze wybudowali w Eixample, by wynajmować je robotnikom masowo ściągającym do Barcelony, skuszonym możliwościami oferowanymi przez duże miasto. Początkowo nazywano je „domami schodami”, później – „budynkami w stylu katalońskim”. Postawiono na oszczędność: cienkie ściany z cegieł musiały utrzymać do sześciu pięter. Majstrowie, którzy wznosili te kamienice, twierdzili, że na całym świecie nie ma wytrzymalszych cienkich ścian, zważywszy na dźwigany przez nie ciężar.
Budynki podlegały swoistej hierarchii: im wyżej znajdowało się mieszkanie, tym gorsza była jego jakość. Na pierwszym piętrze – nad mieszczącymi się na parterze sklepami – mieszkał zazwyczaj właściciel. Wysokie sufity, duży taras, wielkie okna… Im wyżej, tym mniejsza powierzchnia, niższe sufity, mniej okien, mniej balkonów – górne mieszkania wcale ich nie miały. Gorsza była także jakość materiałów budowlanych.
Mieszkanie stryja Emmy znajdowało się na jednym z wyższych pięter, a mimo to było większe i jaśniejsze niż te na starówce. Dziewczyna zaryglowała drzwi sypialni, którą dzieliła z kuzynką, i zapaliła świeczki. Odwróciła się i pchnęła Dalmaua tak mocno, że złapał się za pierś. Zatoczył się i usiadł na łóżku. Emma podeszła i przycisnęła sobie do podbrzusza jego głowę.
– Gdzie się podziało twoje pożądanie? – zapytała, ocierając się o jego twarz.
Ukląkł przed Emmą, złapał ją za pośladki i zanurkował pod jej spódnicę. Zaczął ją lizać, najpierw po wzgórku łonowym, potem po wargach sromowych. Dziewczyna stała na środku pokoju, jakby była sama. Potęgowała swoją rozkosz, pieszcząc własne ciało: brzuch, piersi, szyję… Wreszcie zdusiła krzyk zwiastujący orgazm.
– Zdejmij ubranie – ponagliła Dalmaua.
Ona także skończyła się rozbierać, obnażając duże, jędrne piersi o wycelowanych w niebo sutkach, płaski brzuch, wąską talię i krągłe biodra. Była pulchna, a przy tym bardzo zgrabna. „Co za ciało”, mówił Dalmau, klepiąc ją po pupie. Dzięki temu, że pracowała w kuchni, a jej stryj w rzeźni, jadali lepiej niż większość barcelończyków. Dalmau kręcił głową za każdym razem, kiedy widział ją nago, oczarowany tym, co uważał za sen.
– Jesteś piękna – skomplementował ją. – Bardzo piękna.
Blask świec oświetlał jej uśmiechniętą spoconą twarz. Owalną, o dużych brązowych oczach, mięsistych wargach, wystających kościach policzkowych i prostym nosie, który zdradzał jej zdecydowanie i niezależność. Niewielu miało szanse w starciu z tą kobietą.
– Ty też jesteś niczego sobie – odpowiedziała, pieszcząc jego sterczące prącie. – Masz gumę?
– Nie – odrzekł z poczuciem winy.
– Miałeś wystarczająco dużo czasu, żeby się o nią postarać – wypomniała mu Emma, przewracając go na plecy. Usiadła na nim okrakiem i wprowadziła penisa do pochwy. – Uprzedź mnie, zanim skończysz – poprosiła w chwili, gdy zaczęła się rytmicznie poruszać, jednocześnie szczypiąc go za sutki. – Zabiję cię, jeśli tego nie zrobisz.
Dalmau objął ją w talii i dostosował się do jej ruchów.
– Kocham cię – szepnęła Emma, przestając na moment dyszeć i pojękiwać. Siedziała na nim z zamkniętymi oczami, odchylając głowę i wyciągając szyję, w niewygodnej pozycji, która miała zwiększyć jej rozkosz, sprawić, że poczuje go jeszcze głębiej.
– Ja ciebie też.
– Jak bardzo? – zapytała. Jej ciało przebiegł dreszcz.
– Najbardziej, najbardziej…
Emma jęknęła.
– Kłamca! – rzuciła.
– Ach, tak? – Wbił się w nią, jakby chciał przeszyć ją na wylot.
Emma krzyknęła. Jedno pchnięcie, drugie… Nie musiał jej uprzedzać. Jego spazmatyczne ruchy wskazywały, że jest bliski wytrysku. Wysunęła go z siebie, dźwignęła się na czworaki i ustami doprowadziła go do rozkoszy.
Padli na łóżko, spoceni i zdyszani. Dalmau wsunął rękę pod szyję Emmy i przyciągnął ją, by położyła głowę na jego piersi. Słuchał, jak cichnie jej przyspieszony oddech. Emma… Uśmiechnął się na myśl, że znają się od dziecka. Tak, już wtedy jego siostra żartowała, że zostaną parą, stawiając ich w niezręcznej sytuacji, zwłaszcza Emmę, która oblewała się rumieńcem i spuszczała wzrok. Nic dziwnego, że Montserrat chciała zeswatać ukochanego brata i najlepszą przyjaciółkę. Pewnego dnia Emma przestała być małą dziewczynką, koleżanką siostry i córką towarzysza ojca i przeistoczyła się w kobietę: atrakcyjną, zmysłową, niezależną, pracowitą, silną i inteligentną. Dalmau nie potrafił określić, kiedy ani jak to się stało. Często się nad tym zastanawiał. Nie chodziło tylko o jej ponętne ciało. Co sprawiło, że spojrzał na Emmę inaczej? Może jakaś riposta wtrącona do rozmowy, szybka, celna i cięta, jakiś żart, jej szczery, beztroski, СКАЧАТЬ