Название: Punkt zero
Автор: Thomas Enger
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Mroczny zaułek
isbn: 9788366420052
isbn:
– Nie?
Kościelny potrząsnął przecząco głową.
– Chodziło o panią, której szukali.
Emma z trudem ukryła podekscytowanie, które ją ogarnęło.
– Panią? – spytała i zrobiła krok do przodu.
– Tak, ale znaleźli tylko jej telefon. Leżał gdzieś w głębi cmentarza.
Emma zamyśliła się. Musiało chodzić o Sonję Nordstrøm. A jeśli tak, to sprawa przybrała dramatyczny obrót. Policja szukała jej na cmentarzu między nagrobkami, ale znalazła wyłącznie jej telefon komórkowy.
– Ma pani jeszcze jakieś pytania? – spytał kościelny. – Przyszedłem do pracy trochę później niż zwykle, a za dwie godziny mamy pogrzeb.
Emma zastanowiła się.
– Nie, nie mam więcej pytań – odparła. – Bardzo dziękuję za pomoc.
21
Wibe rzucił gazetę na stół konferencyjny.
– Znalazłem go – powiedział i podszedł do Blixa.
– Kogo?
– Ćpuna z cmentarza.
– Jak? Gdzie teraz jest?
– To długa historia – odparł śledczy i odwrócił się bokiem do kolegi. – Siedzi u nas na dołku. Zaczyna mieć objawy zespołu abstynencyjnego i chce jak najszybciej stąd wyjść. Nie odebrałem jeszcze od niego formalnych zeznań, bo pomyślałem, że chciałbyś w tym uczestniczyć. Facet mówi ciekawe rzeczy.
Blix wstał i spojrzał na zegarek. Do porannej odprawy zostało pół godziny.
– Jak się nazywa? – spytał, okrążając rząd biurek.
– Geir Abrahamsen. Ale mówią na niego Geia.
Winda zawiozła ich na dół. Odgłos kroków rozchodził się echem po korytarzu. Strażnik aresztu zabrzęczał pękiem kluczy i otworzył drzwi celi. Blady mężczyzna siedzący na materacu w głębi pomieszczenia podniósł na nich wzrok. Blix nie miał wątpliwości, że zatrzymali właściwą osobę: czerwona zmiana na policzku rzucała się w oczy. Mężczyzna próbował wstać, ale nie był w stanie utrzymać się na chwiejnych nogach. Blix ukucnął i podał swoje imię, nazwisko i stopień. Geia skulił się. Twarz śledczego owionął odór alkoholu.
– Opowiedz o facecie z pieniędzmi – powiedział Wibe do Abrahamsena.
Geia otworzył usta, jakby chciał zaprotestować. Blix przekonał się, że kościelny miał rację: zatrzymany prawie nie miał zębów.
– Powtórz to, co mi powiedziałeś – poprosił Wibe. – Opowiedz, co się wydarzyło.
Mężczyzna wykrzywił twarz w grymasie.
– Wczoraj przed południem – zaczął i brudnymi palcami podrapał się po policzku – podszedł do mnie jakiś facet i powiedział, że mogę zarobić trochę hajsu, jeśli wyświadczę mu przysługę.
Blix przeniósł ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Rozbolały go kolana i przez chwilę rozważał, czy nie usiąść na materacu, ale szybko odrzucił ten pomysł.
– Dał mi telefon, który miałem włączyć dokładnie o ósmej wieczorem. A potem miałem zostawić go przy jakimś grobie na cmentarzu Gamlebyen, tylko tak, żeby nikt mnie nie zauważył. I właśnie tak zamierzałem zrobić, ale spanikowałem, kiedy zjawił się kościelny i… musiałem…
Potrząsnął głową.
– Dostałem za to dziesięć tysięcy – dodał szybko i spojrzał Blixowi w oczy. – Wie pan, ile to jest pieniędzy? Dla mnie to majątek. Tym bardziej, że obiecywał, że dostanę jeszcze więcej, jeśli zrobię to, o co prosi. Ale…
Na chwilę spuścił wzrok, a potem spojrzał w stronę drzwi do celi.
– Powiedział też, że…
Znowu podrapał się po policzku. Po czerwonej bliźnie.
– …że jeśli nie zrobię tego, o co prosi, to odnajdzie mnie i… będzie po mnie.
Blix uniósł brew.
– Po tobie? Tak powiedział?
– Tak.
Geia szybko skinął głową.
– Nie miałem wątpliwości, że mówił poważnie.
– Ten mężczyzna – zaczął Blix, czując rosnące podekscytowanie. – Jak wyglądał? Pamiętasz?
Zatrzymany zaprzeczył ruchem głowy.
– Jedyne, co pamiętam, to to, że miał na sobie bluzę z kapturem. I bardzo pilnował, żebym nie zobaczył jego twarzy.
– Był wysoki?
Geia zastanowił się i spojrzał na Blixa.
– Chyba taki jak pan.
Śledczy mierzył sto osiemdziesiąt cztery centymetry.
– Kolor oczu?
– Nie widziałem.
– Jak mówił? Jak brzmiał jego głos?
Kolejna przerwa. Śledczy czekał niecierpliwie na odpowiedź.
– Niski, głęboki, ostry, miękki…?
– Jego głos był… cichy.
– Co to znaczy?
– Spokojny. Był spokojny. Opanowany. Zimny, bez emocji, jeśli wie pan, co mam na myśli. Ten sam beznamiętny ton.
Blix starał się zapamiętać otrzymane informacje.
– Jakieś charakterystyczne cechy twarzy, na które zwróciłeś uwagę?
– Nie widziałem jego twarzy – powtórzył i dodał: – Bardzo proszę: nie chcę być w nic zamieszany. Okej? Ja…
Blix wyprostował się. Coś chrupnęło w jego stawach kolanowych.
– Wspomniałeś, że obiecał ci więcej kasy, jeśli zrobisz, co ci powie. Powiedział, kiedy wróci? Kiedy mieliście się znowu spotkać?
Geia potrząsnął głową i spróbował się podnieść. Tym razem udało mu się wstać.
– Wychodzę? Wypuszczacie mnie? – spytał.
Blix spojrzał na Wibego i odciągnął go na bok.
– Załatw СКАЧАТЬ