Название: Jagiełło pod prysznicem
Автор: Paweł Wakuła
Издательство: PDW
Жанр: Книги для детей: прочее
Серия: A to historia
isbn: 9788382089721
isbn:
– A co ten Mieszko miał do Niemców? – spytałem.
– Ich władca, cesarz Otton I Wielki, miał chrapkę na ziemie zamieszkane przez Słowian. Na zdobytych przez siebie terenach zakładał wojownicze marchie1, a miejscowej ludności siłą narzucał wiarę chrześcijańską.
– A Mieszko nie chciał mu się podporządkować?! – domyśliłem się.
– Otóż to – uśmiechnął się dziadek. – Musisz wiedzieć, że nie było mu łatwo. Przez pewien czas książę, aby uniknąć najazdów, płacił nawet cesarzowi trybut, czyli daninę z części swoich ziem.
– Nazywajmy rzecz po imieniu! – tata zmarszczył groźnie brwi. – To był zwyczajny haracz!
– Nie uchroniło to Polski od wojen z potężnym sąsiadem. W roku 972 zaatakował ją margrabia Marchii Wschodniej – Hodo, ale poniósł klęskę w bitwie pod Cedynią. Mieszko upozorował wówczas ucieczkę, a gdy oddziały wroga ruszyły w pościg za jego wojami, wpadły w zasadzkę zastawioną przez Czcibora, brata Mieszka.
– Daliśmy Niemcom łupnia! – zawołał chełpliwie tata.
– Za to w roku 979 na Polskę najechał sam cesarz Otton II – kontynuował dziadek. – Jego hufce dotarły aż do Poznania, ale zostały odparte. To były trudne chwile dla młodego państwa polskiego. Było ono wówczas słabe jak… mm… – dziadek szukał właściwego słowa.
– Jak ślepe kocię – wtrącił tata.
– Właśnie! – dziadek z uznaniem kiwnął głową. – Za to już w roku 990 to Mieszko był stroną atakującą. Wyprawił się na Czechy, przyłączając do swoich ziem Śląsk i Małopolskę.
– Wszystko mi się miesza – przyznałem. – Raz Czesi są z nami w sojuszu, a za chwilę na nich napadamy?!
– W tamtych czasach przymierza zmieniały się jak w kalejdoskopie – wyjaśnił dziadek.
– Dobrze, że mieliśmy mądrego i znającego się na sprawach wojennych księcia – zauważył tata.
– Najważniejsze, że dalekowzrocznego – dodał dziadek. – Mieszko wiedział, że bez przyjęcia chrztu nie zdoła długo opierać się niemieckiej potędze. Nowa religia jednoczyła kraj, a księża, którzy jako jedyni potrafili czytać i pisać, szerzyli kulturę i usprawniali administrację. Zresztą wystarczy spojrzeć na naszych sąsiadów – Wieleci, Obodryci, Prusowie… Narody, które do końca trwały przy pogaństwie, szybko przestały istnieć!
– To jaki w końcu był ten Mieszko? – spytałem przekornie.
– Ślepy czy dalekowzroczny?
Dziadek potargał mi czuprynę.
– Mieszko był bardzo odważny, a do tego ciekaw świata. Zupełnie jak ten malec! – kiwnął głową w stronę kociąt.
I rzeczywiście, jeden z kotków, choć jeszcze ślepy, wyczołgał się z pudełka i na chwiejnych łapkach dreptał przed siebie.
– Chcesz, to będzie twój – powiedział dziadek. – Jak dasz mu na imię?
– Mieszko! – zawołałem uszczęśliwiony.
1 Marchia – prowincja cesarstwa stworzona do obrony granic oraz dalszych podbojów terytorialnych. Na czele marchii stał odpowiedzialny przed cesarzem margrabia.
BOLESŁAW I CHROBRY
Chrobry znaczy dzielny
W piątek rano obudziłem się i stwierdziłem, że rusza mi się ząb. Pobiegłem do taty i pokazałem mu, jak się kiwa w przód i w tył.
– Daj, zaraz go wyrwę – powiedział tata. – Obiecuję, że nie będzie bolało.
Cofnąłem się wystraszony.
– No co ty! – roześmiał się tata. – Przecież to mleczak, nawet nie poczujesz!
Ale ja nie dałem się przekonać. Bez śniadania (bałem się, że ząb mnie rozboli od gryzienia) poszedłem do szkoły.
Równie dobrze mógłbym zostać w domu. W ogóle nie potrafiłem skupić się na lekcji, bo przez cały czas dotykałem zęba czubkiem języka.
– Kuba, co ty wyprawiasz? – spytała nagle pani. – Dlaczego robisz do mnie głupie miny?
Ale się ze mnie wszyscy śmiali!
Wytłumaczyłem pani, że wcale jej nie przedrzeźniam, tylko boli mnie ząb, a ona na to, żebym po powrocie do domu przywiązał do niego nitkę i solidnie szarpnął. Łatwo powiedzieć!
Gdy wróciłem ze szkoły, już na klatce poczułem zapach kotletów schabowych. Bardzo lubię kotlety, ale tym razem nie miałem na nie ochoty.
Zamknąłem się w swoim pokoju, przywiązałem do zęba nitkę i co jakiś czas pociągałem za nią leciutko, jednak nie mogłem zdobyć się na odwagę, by szarpnąć mocniej i raz-dwa zakończyć sprawę.
– Kuba, chodź na obiad! – zawołała mama.
Usiadłem przy stole z ponurą miną i właśnie wtedy w drzwiach stanął dziadek.
– Oho! – zawołał od progu. – Widzę, że ktoś tu ma kłopoty z mleczakami! A co mieli powiedzieć poddani Bolesława Chrobrego, którym ich władca kazał wybijać zdrowe zęby?
– Zdrowe?! – zrobiłem wielkie oczy.
– A jakże! – zapewnił dziadek. – Pierworodny syn Mieszka przywiązywał wielką wagę do umacniania w swoim państwie chrześcijaństwa, dlatego kazał wybijać zęby tym poddanym, których przyłapano na jedzeniu mięsa podczas postu.
Ręka taty sięgająca po dokładkę zawisła w powietrzu.
– Błagam, nie przy jedzeniu… – wymamrotał z pełnymi ustami.
– Proszę do stołu – zachęciła mama. – A swoją drogą, ten Chrobry to był jakiś okrutnik. Żeby tak dręczyć ludzi za zjedzenie kawałka mięsa w piątek…
Dziadek usiadł obok mnie i nałożył sobie СКАЧАТЬ