Название: Śledztwo kapitana Brethertona
Автор: Annie Burrows
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
Серия: Brides for Bachelors
isbn: 978-83-276-4693-4
isbn:
Po chwili zauważył, że już nie jest taka spięta, a kiedy przyszła ich kolej, by wykonać galop, nawet się uśmiechała.
– Miał pan rację – powiedziała, kiedy czekali, aż następna para wykona swój galop. – Mniejsze statki dla własnego dobra muszą ustępować większym.
– A dzisiaj miejsca im nie zabraknie, bo wygląda na to, że na sali mogącej pomieścić kilka korowodów jest tylko jeden.
– Tak, w naszych czasach do Bath najczęściej przyjeżdża się po to, żeby grać w karty i pić wody. No i plotkować. A także wspominać, o ile było tu weselej za czasów ich młodości.
Rozstąpili się na boki, kiedy następna para pojawiła się u czoła korowodu, rozpoczynając swój galop przez środek sali.
– Musi się tu pani bardzo nudzić – zagadnął.
– Tak… Ale nie dzisiaj. – Zagryzła wargę, oblewając się pąsem.
Harry poczuł się okropnie, choć powinien się cieszyć, że tak szybko i łatwo zbliżył się kluczowej dla jego planów osoby, a nawet wywarł na niej duże wrażenie. Jednak prawda była taka, że na chwilę zapomniał o powierzonej mu przez Rawcliffe’a misji i poprosił pannę Hutton do tańca nie w tajnych zamiarach, lecz dlatego, by w spontanicznym odruchu zrobić jej przyjemność.
Jej rumieniec ponownie mu uświadomił, jak bardzo była bezbronna. Najlepszy dowód na to, jak trafnego wyboru dokonał Rawcliffe.
Zacisnął zęby. Gdyby tylko był jakiś inny sposób…
Ale zarówno Rawcliffe, jak i Becconsall byli przekonani, że nie ma. Wioska, w której mieszkał mężczyzna podejrzewany przez nich o zamordowanie Archiego, była nie do zdobycia przez atak frontalny. Wciśnięta w zatoczkę i otoczona skałami, była dostępna tylko od morza przez wąski i zasypany głazami kanał. Nie mają szans, by dostać się tam otwarcie i poszukać dowodów niezbędnych do tego, by postawić mordercę przed sądem. Ci, którzy pojawiają się nie tylko w samej wiosce, ale i w okolicy, są pilnie obserwowani. Rawcliffe podczas krótkiego pobytu w pobliskim kurorcie Peacombe ustalił, że Archie popełnił wielki błąd. Zbyt ufny wobec ludzi, zwierzył się na temat celu swego przyjazdu w te strony komuś, kto powtórzył to człowiekowi, który natychmiast go zamordował. Dlatego Harry miał tam wejść ukradkiem, w zasłonie dymnej, a umożliwić to miała panna Hutton.
Na koniec pamiętnego spotkania w tawernie, gdy Harry już wyciągnął długą słomkę, a trzej pozostali kandydaci odeszli, Rawcliffe powiedział:
– Z pewnością zdziwiłeś się, że ci dżentelmeni, z którymi rozmawiałem, to zwykłe kreatury z oficerskimi szlifami, ale przynajmniej nie możesz zaprzeczyć, że działają na płeć piękną. – Harry musiał się z tym zgodzić, szczególnie że wiedział to i owo na temat ich wyczynów na tym polu. – A ponadto z tego, co mi powiedziała Clare, wynika, że panna Hutton skwapliwie skorzysta z okazji, by wyjść za mąż i uwolnić się od tyranii dziadka. Jej narzeczony zyska tym samym mnóstwo czasu na spenetrowanie tamtego miejsca i znalezienie dowodu, który pozwoli nam postawić przed sądem Clementa Cottama.
– Prawa gwiazda! – wykrzyknął wodzirej, wyrywając Harry’ego z głębokiej zadumy.
Panna Hutton mocno ujęła go za rękę, ale druga dama w ich czwórce trzymała rękę partnera tak nieśmiało, że gwiazda się nie domknęła. A to oznaczało, że kiedy zaczęli zataczać koła, Harry z panną Hutton prawie wyprzedzili tamtą parę. Panna Hutton dała sygnał, że zamierza zwolnić, a wtedy Harry delikatnie ścisnął ją za rękę i potrząsnął głową na znak, że to tamta para ma za nimi nadążyć. Na koniec figury, kiedy wszyscy już byli mocno zdyszani i zarumienieni, orkiestra szczęśliwie przestała grać. Tancerze wymienili ukłony i zeszli z parkietu, pozostawiając na nim pannę Hutton i Harry’ego.
Do diabła z wyrzutami sumienia! I z knowaniami Rawcliffe’a. Ujął pannę Hutton za ręce.
– Proszę powiedzieć – zapytał, ciężko dysząc – czy zechce pani to ze mną powtórzyć?
– Hm… – Lizzie mrugnęła. – Chyba nie mówi pan poważnie…
– Ależ jak najpoważniej. Jeszcze nigdy taniec nie sprawiał mi tak wielkiej przyjemności.
– Ale przecież… – spojrzała na niego w osłupieniu – …przeszkadzaliśmy innym, nie trzymaliśmy rytmu.
– Rytm trzymaliśmy idealnie. Lepiej niż inni.
– Może i tak – odparła w zadumie – ale nie sądzę, żeby ktokolwiek powrócił na parkiet, jak długo my na nim będziemy.
Harry rozejrzał się po innych uczestnikach balu, którzy istotnie robili wrażenie, jakby się nie kwapili wracać na parkiet, póki oni tam stali.
– Miernoty – rzucił z pogardą. – Nie przypominam sobie, żebym komukolwiek nadepnął na odcisk czy wpadł na kogoś.
– A czy kiedyś się to panu zdarzyło? To znaczy czy pan kogoś przewrócił? Bo o deptaniu po nogach coś wiem.
– Właściwie to nie.
– Bo ja tak – powiedziała smętnie.
– Jak to możliwe?
– Zakręciłam partnerem może trochę zbyt zamaszyście.
Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu.
– Mną to może pani zakręcić w dowolnie zamaszysty sposób, a i tak nie zdoła mnie pani przewrócić. – Gdy zmierzyła go taksującym wzrokiem, dodał z ikrą: – Zatańczmy jeszcze raz, panno Hutton! I tym razem wszelkie chwyty dozwolone. Raz wreszcie zabawmy się, nie myśląc o tym, że możemy narobić jakiejś szkody. – Albo o tym, co przyniesie przyszłość, dodał w duchu. – A potem zaproszę panią na herbatę.
– Pan…pan… – Patrzyła na niego, jakby był jakimś cudem. – Przez pana języki pójdą w ruch – zakończyła, chociaż był pewien, że miała zamiar powiedzieć coś zupełnie innego.
– Z tego, co widzę, języki i tak już pytlują niezmordowanie – rzucił z pogardą i dostrzegł bruzdę na jej czole. – Czy pani ma z tym problem?
– Nie dziś. Zresztą i tak nie usłyszę tego pytlowania, skoro mam z panem tańczyć, a potem pić herbatę.
Ale już następnego dnia będzie musiała stawić plotkom czoła.
Biedna panna Hutton.
Co nie znaczy, że przez to współczucie straci z oczu cel swojej misji.
Zbyt wiele od tego zależało.
Rozdział piąty
Przebywając СКАЧАТЬ