Название: Krzyk do nieba
Автор: Mons Kallentoft
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
Серия: Kryminał
isbn: 9788381887205
isbn:
Malin nie wie, czy wciąż sobie popala tak jak kiedyś. Ale w zeszłym miesiącu przeszedł obowiązkowe badanie moczu, więc może dał sobie spokój z haszyszem.
Jest za stary na takie rzeczy.
Siedzący przy nim Börje Svärd wygląda na zadowolonego, mimo zaczerwienionych oczu i opuchniętej od kaca twarzy. Malin wie, że ma nową kochankę. Pewnie piętnaście lat młodszą od niego, znów zaczął zapuszczać podkręcone wąsy. Zastanawia się, o co chodzi ze starszymi mężczyznami i młodszymi kobietami. Börje ma pięćdziesiąt pięć lat. Kobieta, z którą go widziała, jak szli Hamngatan, trzymając się za ręce, nie może mieć więcej niż czterdziestkę. No i jest ładna. Ciemnowłosa piękność. Co takiego widzi w Börjem?
Pewnie jest dobry w łóżku, myśli Malin. Troskliwy. Może wydaje jej się, że ma pieniądze, ale w takim razie musi być po prostu głupia.
Policjanci nie mają pieniędzy.
Myśli o jutrzejszej randce. Ma kompletnie gdzieś, czy on jest bogaty, ale lepiej żeby był dobry w łóżku.
Elin Sand siedzi u szczytu stołu. Odsunęła krzesło najdalej jak się dało, żeby zmieściły się jej długie nogi. Ma na nosie okulary. Na ogół ich nie nosi. Najwyraźniej upał tak podrażnia jej oczy, że nie może założyć soczewek. W okularach też jej ładnie, cienkie oprawki sprawiają, że wygląda na bystrą i inteligentną, a rzeczywiście taka jest. W policji odnosi sukces za sukcesem. Zimą rozwiązała sprawę gwałtu niemal zupełnie sama, a teraz wspominała coś o przeprowadzce do rodzinnego Malmö. Z tego, co zrozumiała, u jej mamy rozpoznano wczesne stadium Alzheimera. To byłaby strata dla wydziału, gdyby Elin musiała wyjechać, myśli Malin. Znalezienie dobrej młodej śledczej graniczy z niemożliwością.
Brakuje tylko Johana Jakobssona. Nie wrócił jeszcze do zdrowia po tym, jak podczas zeszłorocznego śledztwa w sprawie morderstwa pchnięto go nożem. Stracił dużo krwi, a transport tlenu do mózgu zaburzony został na zbyt długo. Johan wrócił do domu do rodziny w Linghem, ale rehabilitacja wciąż trwa. Musi nauczyć się znów stabilnie chodzić, z mówieniem też wciąż jeszcze nie jest tak jak powinno, ale lekarze nie wykluczają, że w swoim czasie będzie mógł wrócić do służby. Mózg najwyraźniej znajduje sobie nowe połączenia, potrafi regenerować się bardziej, niż to wydaje się możliwe, jeżeli pewne ośrodki nie są mocno uszkodzone lub całkowicie zniszczone.
Elin wykonuje teraz sporą część pracy Johana. Orientuje się w systemach, wie, gdzie w Internecie i darknecie znajdują się najtrudniej dostępne informacje.
Göran Möller zapisuje na tablicy nazwisko dwuletniego Olivera Anderssona.
Potem zabiera głos.
– To cholernie smutna historia, nikt z nas nie chce w tym grzebać. Ale musimy przeprowadzić śledztwo, ustalić, co dokładnie się stało. Sprawa nie wymaga zaangażowania całego zespołu, więc proponuję, żeby tę robotę wzięli na siebie Zeke i Malin, jako że pierwsi byli na miejscu zdarzenia.
Malin wiedziała, że tak to się skończy.
Spogląda na Zekego, ten kiwa głową.
– Jasne – mówi Malin. – To chyba najbardziej oczywiste rozwiązanie.
– Karin przeprowadza właśnie sekcję zwłok – ciągnie Göran. – Sądzę, że to wszystko wyjaśni. Później pozostanie nam tylko ustalić, co się wydarzyło przed południem, i upewnić się u rodziny, czy w relacji rodziców z chłopcem nie było niczego dziwnego.
Malin czuje, jak gwałtownie wzbiera w niej złość.
– Chcesz powiedzieć, że celowo zostawiła go w samochodzie? Żadna matka by tak nie zrobiła.
Pozostali milczą, ciszę przerywa Karim:
– Czytałem o takich przypadkach w Stanach, tak czy owak musimy przeprowadzić śledztwo. Dla dobra sprawy.
– Okej. Zajmiemy się tym – mówi Malin.
– Czy my się możemy jeszcze do czegoś przydać? – pyta Börje.
– Nie będzie tego chyba tak dużo – mówi Zeke. – A teraz jest chyba względnie spokojnie?
– Bardzo spokojnie – odpowiada Göran. – I to dobrze.
– Są stare sprawy, którymi trzeba się zająć – przypomina Waldemar.
– A ja chyba pojadę odwiedzić Johana – mówi Elin. – W porządku?
– To zawsze jest w porządku. – Göran nie ma nic przeciwko temu. – Chyba że są jakieś sytuacje krytyczne.
– Mama Olivera dostaje dużo hejtu na Facebooku – zwraca uwagę Malin. – Powinniście zobaczyć, co tam wypisują.
– Już widziałam – mówi Elin.
– Zastanawiam się, czy nie powinniśmy przyznać jej ochrony. Albo ojcu chłopca.
– W obecnej sytuacji to byłaby przesada – stwierdza Göran Möller.
Malin patrzy na Karima. Jest ciekawa jego zdania. Może zwrócenie uwagi na groźby i przyznanie ochrony Anderssonom nadałoby sytuacji więcej dramatyzmu i przyciągnęłoby prasę.
Ale Karim milczy.
Odzywa się Zeke:
– Porozmawiamy z ludźmi z ich otoczenia. Zdziwiłbym się, gdyby rzeczywiście coś im groziło, poza hejtem na portalach społecznościowych. Na tę chwilę nie potrzebują ochrony.
– Od czego zaczniecie? – pyta Göran.
– Zadzwonię do tego dentysty – stwierdza Zeke. – Żeby poświadczył, że Anders Andersson miał u niego wizytę. Mamy już potwierdzenie ze żłobka, że do niego dzwonili.
Göran potakująco kiwa głową.
W sali konferencyjnej zapada cisza.
Milczenie strapionych policjantów, sprawa, która właściwie nie jest sprawą, śmierć, która nie nosi СКАЧАТЬ