Название: Krzyk do nieba
Автор: Mons Kallentoft
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
Серия: Kryminał
isbn: 9788381887205
isbn:
Dlaczego miałyby tam być?
Morderca raczej nie zrobiłby czegoś takiego tak blisko komendy, nawet jeśli są mordercy, którzy uwielbiają drwić sobie z policji.
Czasami zastanawiała się, skąd morderca mógł wiedzieć, że będzie przechodziła obok tego drzewa w Trädgårdsföreningen. Na ogół nigdy tamtędy nie chodzi, więc to musiał być przypadek. Ale może morderca jakimś cudem wie, że znaleźli literę wyrytą w pniu drzewa. Przecież wkrótce potem została zniszczona.
Pot cieknie jej spod włosów, jej jasnych włosów upiętych w kok. Ciało pracuje, kiedy maszeruje pod górkę.
Do niczego nie doszli w sprawie chłopca na łące.
Kolejna znaleziona litera niczego nie wniosła. Karin oczywiście nie mogła jedynie na podstawie zdjęcia stwierdzić, kiedy ją wyryto, a na ziemi wokół drzewa niczego nie znalazła. Malin chciała zobaczyć filmy z monitoringu z okresu, od kiedy znalazła literę, do momentu aż zniknęła, lecz nagrania niczego nie pokazały, a kamera, która najprawdopodobniej mogła uchwycić potencjalnego mordercę, była zepsuta. Jak to często bywa z kamerami.
Nie chcę, nie chcę.
Słowa chłopca wracają do niej czasami w snach, ale też na jawie, tak jak teraz, kiedy powoli zmierza w stronę komendy, budynku, który stał się jej życiem, pochłonął to, co powinno być jej najlepszymi latami i co może rzeczywiście nimi było.
Malin zaczęła tak patrzeć na swoje życie.
Jak na dobre życie.
Życie, które nie mogło potoczyć się inaczej, w którym to, co kiedyś postrzegała jako błędy, teraz wydaje się czymś oczywistym. Stała się dokładnie takim człowiekiem, jakim mogła się stać.
Fuck-upem.
Poszukiwaczką prawdy, która wszystkie swoje wątpliwości, cały swój lęk, tłumi używką, jaką akurat ma pod ręką: alkoholem, seksem, pracą.
Spogląda na komendę.
Chłopiec i jego zmiażdżone kości.
Nie chcę.
Malin oddycha. Krótkie, gwałtowne oddechy, a później długie. Jest coś przyjemnego w tym, że stajemy się starsi, myśli. Człowiek zdaje sobie sprawę, że żałowanie tego, co się zrobiło, jest pozbawione sensu.
12
Zeke wyłączył silnik, klimatyzacja natychmiast przestaje pracować. W samochodzie wciąż jest ciepło, ale trochę lepiej niż wtedy, gdy otworzył drzwi na parkingu przed szpitalem.
Siedzi przez chwilę w aucie. Do spotkania zostało jeszcze trochę czasu.
Wciąż ma przed sobą obraz chłopca. Jak leży martwy w objęciach swojej mamy, obraz smutku i kruchości tego życia.
To mogła być Tess. On i Karin mogli pewnego razu o niej zapomnieć.
Nie usłyszeć krzyków.
Pod sklepem ICA Maxi. Pod Ikeą. Gdziekolwiek. Ale czy na pewno? Czy rzeczywiście każdy mógłby popełnić taki błąd?
Myśli o Karin i o sobie samym, o ich związku. Dobrze im się układa. Zeszłego lata spędzili pięć dni w Nowym Jorku bez Tess. Przechadzali się po Manhattanie w przyjemnym letnim słońcu, jedli, pili i wydawali zdecydowanie zbyt dużo pieniędzy. Kochali się. Wciąż czują do siebie pożądanie.
Nie sądził, że takie wrażenie zrobią na nim drapacze chmur na Manhattanie, ale tak właśnie było. Zupełnie inaczej wyglądały w rzeczywistości niż w filmach.
Widzi Malin wychodzącą z lasu. Spocone czoło, nerwowość w spojrzeniu. A może to właśnie spokój? Nadzieja? Trudno stwierdzić z takiej odległości. Jedno jest pewne. Teraz wydaje się stabilna, jakby nabrała nowego życiowego oddechu, jakby coś głęboko się w niej zmieniło. Jednocześnie sprawia wrażenie, jakby czegoś jej brakowało, może fizycznej bliskości.
A może tego zawsze potrzebowała? – pyta się w duchu Zeke. Być starsza. Tylko z wiekiem może osiągnąć pewnego rodzaju wewnętrzny spokój. Wiele przeszła, wydaje się silna, jakby nic nie mogło jej zaszkodzić. Ale on wie, że Malin jest samotna, a samotność większość ludzi z czasem ściera na pył. Ma nadzieję, że dobrze układa jej się z Tove, kiedy razem spędzają lato, które podarował im los.
Malin opowiadała mu o Tove, kiedy raz w porze lunchu poszli na pizzę na Vasastan. Że prześladują ją doświadczenia z Konga. Malin nie wiedziała, co powiedzieć ani co robić. Zeke zaproponował, żeby Janne pogadał z Tove, przecież przeszedł swoje, kiedy pracował w Rwandzie. Ale Malin tylko machnęła ręką, pewnie nie podobała jej się myśl, że Tove i Janne mieliby się do siebie zbliżyć.
Kurczowo trzymamy się tego, co mamy, myśli. Za wszelką cenę.
Widzi, że Malin nadchodzi.
Jestem z tobą. Ta praca byłaby do dupy, gdyby nie ty.
W sali konferencyjnej panuje przyjemny chłód. Nowo zamontowana klimatyzacja skutecznie dmucha chłodnym powietrzem na policjantów zgromadzonych w pomieszczeniu.
Zebrali się wszyscy.
Cały Wydział Dochodzeniowo-Śledczy w Linköpingu, razem z komendantem policji Karimem Akbarem. Szef wydziału, Göran Möller, stoi przy suchościeralnej tablicy. Jego coraz bardziej pomarszczona twarz jest teraz opalona. Przeczesuje palcami rzadkie szaroblond włosy. Poprawia pasek beżowych bawełnianych chinosów i rozgląda się po sali, nie mówiąc nic.
Malin patrzy po pozostałych.
Karim raczył się pofatygować na spotkanie. Malin wie dlaczego. Sprawa Olivera przyciągnie tu media, dlatego Karim chciał w nim uczestniczyć. Przez jakiś czas był zupełnie niezainteresowany pokazywaniem się publicznie, ale jakieś pół roku temu znów się w to zaangażował. Chodzą plotki, że jego żona Vivianne, prokurator, ma zająć jakie polityczne stanowisko w Sztokholmie w Ministerstwie Sprawiedliwości. Może Karim stara się być bardziej widoczny, żeby i jemu zaproponowali СКАЧАТЬ