Название: Ostrożnie z miÅ‚oÅ›ciÄ…
Автор: Samantha Young
Издательство: PDW
Жанр: Современные любовные романы
isbn: 9788380534513
isbn:
Nie minęło wiele czasu, kiedy tak się stało, a ja badałam jego ciało, wbrew sobie zafascynowana jego męskością.
Pierwsze spełnienie sprawiło, że nasze pożądanie nie było już tak gwałtowne. Wolno przesunęłam paznokciami po jego twardym brzuchu, jednocześnie unosząc się rytmicznie. Wiedziałam, że zyskuję nad nim władzę, czego przecież nie znosił.
Czułam się wspaniale.
Wyraz mojej twarzy pomógł mu pierwszemu dojść do szczytu, a kiedy to poczułam, również osiągnęłam spełnienie. Skończyliśmy razem.
Chwilę patrzyliśmy na siebie, dwoje nieznajomych, którzy właśnie przeżyli coś niezwykłego, ale po chwili wróciła do mnie rzeczywistość.
Właśnie kochałam się z mężczyzną, którego nawet nie lubiłam.
A on kochał się z kobietą, do której również nie czuł sympatii.
Jakoś nie wierzyłam, żeby dla niego to wiele znaczyło, ale dla mnie owszem.
Tym bardziej że fizyczne doznania okazały się niesamowite.
Teraz, kiedy żądze ciała zostały zaspokojone, a żar rozkoszy ostygł, poczułam chłód. Uniosłam się, Caleb wypuścił z uścisku moje biodra i mogłam zejść z łóżka. Pozbierałam ubrania z podłogi i zniknęłam w łazience.
Ogarnęło mnie przygnębienie. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że od stanu ekstremalnej rozkoszy, jakiej istnienia nie podejrzewałam, przeszłam do przytłaczającego smutku. Czułam, że sama siebie zawiodłam.
Nie wiedziałam, jak wyjść stąd z twarzą.
Siedziałam długo w łazience, dopóki nie przyszło mi do głowy, że Caleb może zacząć podejrzewać, że chcę z nim zostać do rana. Spanikowałam i wyszłam.
Kiedy wróciłam do pokoju, Szkot leżał wyciągnięty na łóżku, nakryty prześcieradłem, z ramionami nad głową. Usta miał lekko rozchylone, oczy zamknięte.
Ten dupek zasnął!
– Caleb?
Nawet nie drgnął.
Podeszłam bliżej do łóżka.
– Caleb? – Lekko potrząsnęłam materacem.
Nadal nic.
Podejrzewałam, że po szczeniacku udaje, żeby się mnie pozbyć, więc machnęłam mu palcem przed nosem. Brak jakiejkolwiek reakcji i miarowy, spokojny oddech przekonały mnie, że naprawdę śpi. Poczułam ulgę. Wsunęłam stopy w buty, przyglądając się leżącemu na łóżku przystojniakowi o wybitnie męskich cechach.
Takiego seksu nie umiałabym zapomnieć, nawet gdybym przez ostatnie lata uprawiała go regularnie.
Postanowiłam natychmiast przestać robić sobie wyrzuty. Co z tego, że nie czuję sympatii do Caleba? Pociąg do kogoś, kogo się nie lubi, nie czyni ze mnie złej kobiety. Po prostu jestem człowiekiem. Na dodatek przez tych kilka godzin wszystko było takie proste i dobre.
Wiedząc, że Caleb śpi, podeszłam do niego cicho i stwierdziłam, że gdyby nie zarost, wyglądałby prawie jak mały chłopiec. Chciałam ostatni raz pocałować te pięknie wykrojone usta, ale bałam się, że go obudzę.
– Dziękuję – wyszeptałam. – Nie powiedziałabym tego, gdybyś nie spał, ponieważ… cóż, oboje wiemy, że jesteś dupkiem… Potrzebowałam tego. Mam za sobą gówniany tydzień, a to było miłe. Nieskomplikowane. Dziękuję ci za to, że jesteś facetem, z którym mogłam się przespać bez zobowiązań. – Uśmiechnęłam się. – I dzięki, że spełniłeś moje oczekiwania. Gdybyś to usłyszał, zupełnie przewróciłoby ci się w głowie.
Odwróciłam się i ruszyłam do drzwi, po drodze podnosząc z podłogi torebkę. Zatrzymałam się, żeby spojrzeć na śpiącego spokojnie Szkota.
– Jeszcze jedno. Wygrasz, kiedy zdasz sobie sprawę, że każdy może cię zranić, nawet ludzie, po których się tego nie spodziewasz. Jeśli będziesz o tym pamiętać… nie zdołają uderzyć cię tak mocno, żebyś się nie podniósł.
Wymknęłam się z pokoju ze świadomością, że nie adresowałam tych słów do śpiącego mężczyzny, który przecież nie mógł ich usłyszeć. Kierowałam je do siebie. Bo chociaż nie znosiłam drania… udało mu się coś mi zabrać, a na to nie mogłam się zgodzić.
Udało mu się przedrzeć przez moje zasieki, ale to nie oznaczało, że mogę mu ufać. Muszę o tym pamiętać.
7
Chociaż musiałam wcześnie wstać, żeby zdążyć na samolot, obudziłam się świeża i wypoczęta. Od lat tak dobrze nie spałam. Wyszłam z pokoju Caleba, nie żałując niczego i przesadnie nie roztrząsając wydarzeń minionej nocy. Doceniałam naszą jednorazową przygodę za to, czym była: doskonałym sposobem na walkę ze stresem. Gdy tylko dotarłam do swojego pokoju, padłam na łóżko i zasnęłam jak dziecko.
Myśli dopadły mnie rano, pod prysznicem. Właściwie nie był to żal, ale niezadowolenie, że tak dużo powiedziałam mu o Nicku i Gem. Minionego wieczoru byłam tylko trochę wstawiona i dokładnie pamiętałam każdą jego sekundę. Nie przeszkadzało mi, że odrzuciłam zahamowania i przespałam się z Calebem, ale żałowałam, że się odsłoniłam, rozmawiając z nim o śmierci Gem. Na pocieszenie pomyślałam, że przecież już więcej go nie zobaczę, ale nagle dotarła do mnie okrutna rzeczywistość. Lecimy tym samym samolotem do Bostonu.
Miałam szczerą nadzieję, że nie będziemy siedzieć obok siebie.
Sytuacja byłaby więcej niż niezręczna.
Nie warto było się tym przejmować, więc postarałam się odepchnąć od siebie te myśli i zapomnieć o nerwowym skurczu żołądka. Ku swojemu zadowoleniu, wymeldowując się z hotelu, nie spotkałam Caleba. Ani nie zobaczyłam go, gdy szłam pasażem na lotnisko.
Im dłużej myślałam o nocnej przygodzie z tym Nordyckim Bóstwem (pozwoliłam sobie go tak nazywać w myślach, bo przecież facet znalazł mój punkt G), tym większa ogarniała mnie beztroska, mimo nieustępującej obawy, że znów go zobaczę. Jednorazowy seks nie przydarzył mi się nigdy przedtem, ale rozegrałam to po mistrzowsku. Wybrałam niebywale pociągającego, choć antypatycznego faceta, z którym przeżyłam najwspanialsze zbliżenie w życiu, a wisienką na torcie było to, że gość mieszkał na innym kontynencie i po tym locie nigdy więcej go nie spotkam.
– Co cię tak cieszy, dziewczyno? – zapytała wesoła funkcjonariuszka w punkcie kontroli bezpieczeństwa, gdy sprawdzała mój paszport i bilet.
СКАЧАТЬ