Название: Ostrożnie z miÅ‚oÅ›ciÄ…
Автор: Samantha Young
Издательство: PDW
Жанр: Современные любовные романы
isbn: 9788380534513
isbn:
Nagle przypomniałam sobie, z jaką wyższością traktował mnie przez cały dzień ten Szkot. Jak mnie oceniał na podstawie wyglądu. Narastał we mnie bunt, dlatego gdy przygotowywałam się do samotnego wyjścia na kolację, dałam mu wyraz, wyjątkowo długo pracując nad swoim wyglądem. Owszem, być może dawno temu za bardzo polegałam na tym, jak się prezentuję. Teraz byłam starsza, mądrzejsza i chciałam wyglądać dobrze dla siebie, nie dla innych. Nałożyłam makijaż, pociągnęłam wydatne usta czerwoną matową szminką, pomalowałam rzęsy trzema warstwami tuszu, dzięki czemu moje zielone oczy stały się wyrazistsze, za pomocą lokówki ułożyłam długie blond włosy w luźne fale, do czarnej sukienki dobrałam czarne szpilki z charakterystycznymi czerwonymi podeszwami – a wszystko to dla siebie. W ten sposób mówiłam: „Mam was wszystkich gdzieś. Mój wygląd to tylko niewielka część mnie samej. Jestem kimś więcej niż ładną ozdobą męskiego świata”.
Łzy paliły mnie pod powiekami, więc zamrugałam, spoglądając w lustro. Kilka dni spędzonych w Arcadii nie może zepsuć postępu, jaki uczyniłam przez długie lata.
Kiedy przytłaczały mnie stres lub troski, biegałam. Przebiegałam całe kilometry. Starałam się wypocić z siebie napięcie. Pozbyć się obciążenia. Bieganie było dla mnie formą autoterapii. Teraz jednak nie wzięłam ze sobą stroju do biegania i znajdowałam się w hotelu przy lotnisku. Pozbawiona możliwości joggingu doszłam do wniosku, że do odstresowania musi mi wystarczyć wyjście z pokoju hotelowego.
W pełnej zbroi odwróciłam się od lustra, chwyciłam torebkę, kartę hotelową i opuściłam pokój.
Zeszłam do hotelowej restauracji, gdzie przy wejściu hostessa zapytała, czy potrzebuję stolika dla jednej osoby.
– Tak, dla jednej – potwierdziłam z olśniewającym uśmiechem.
Restauracja była urządzona tradycyjnie – meble z ciemnego drewna, parkiet na podłodze w podobnym odcieniu i subtelne, niezbyt jasne oświetlenie. Patrzyłam prosto przed siebie, podążając za hostessą do małego boksu w głębi sali. Nagle poczułam mrowienie na karku, jakby ktoś mnie obserwował. Kątem oka dostrzegłam stolik, przy którym siedziało kilku biznesmenów. Pewnie ich spojrzenia wywołały to dziwne uczucie.
– Czy tutaj będzie dobrze? A może woli pani mniejszy stół? – Wskazała na mały stolik na środku sali.
Bardziej odpowiadał mi ustronny boks.
– Tu jest dobrze. Bardzo dziękuję – powiedziałam, wsuwając się na miejsce za stołem.
Kobieta wręczyła mi menu.
– Kelnerka zaraz do pani podejdzie. Będzie panią obsługiwała Emily.
Znów jej podziękowałam i zaczęłam przeglądać menu. Głośno zaburczało mi w brzuchu, gdy tylko zobaczyłam, że mają w karcie filet mignon.
Wysoka, szczupła kelnerka mówiąca z brytyjskim akcentem zjawiła się przy moim stoliku, żeby przyjąć zamówienie na drinki. Poprosiłam o szampana. A co mi tam. Po ciężkim tygodniu mogłam sobie dogodzić cholernym stekiem i kieliszkiem szampana. A nawet dwoma kieliszkami.
Popijając bąbelkowy napój, wyjęłam telefon z torebki i zaczęłam przeglądać służbowe maile, chociaż miałam się nimi zająć dopiero po powrocie.
Nadal jednak czułam mrowienie na karku, co mnie nieco dekoncentrowało. Nie zdziwiłam się, kiedy wyczułam, że ktoś podszedł do mojego boksu i stanął nade mną. Z narastającą irytacją wolno podniosłam wzrok i zobaczyłam wysokiego, chudego faceta w garniturze.
– Samotna kolacja? – zagaił z uśmiechem od ucha do ucha.
Milczałam, starając się wyrazić wszystko kamienną twarzą.
Nie zniechęciło go to.
– To śmiertelny grzech. – Powędrował wzrokiem w dół i bezczelnie gapił się na mój dekolt. Przebiegł mnie dreszcz wstrętu. – Jestem Matt. Pozwól, że się do ciebie przysiądę.
Żebyś się czasem nie zdziwił.
– Matt, doceniam twoją propozycję, ale chcę spokojnie zjeść kolację. Sama. Dziękuję. – Spuściłam wzrok i znów zajęłam się telefonem.
Po sekundzie czy dwóch pojął moje słowa – niemal fizycznie czułam, z jakim trudem mu to przychodzi – i w końcu odszedł, a ja odetchnęłam z ulgą. Biedaczysko pewnie dziwił się w duchu, dlaczego kobieta tak się ubrała, skoro nie szuka męskiej uwagi. A to właśnie jedno z fałszywych przekonań naszego społeczeństwa. Panuje mylne wyobrażenie, że kobiety ubierają się ładnie tylko po to, żeby znaleźć partnera. Bzdura. Niektóre z nas mają obsesję na punkcie ciuchów, butów i makijażu, i po prostu lubią dobrze wyglądać, dla samych siebie. Po prostu szok!
Wkrótce po odejściu Matta kolejny facet zbliżył się do mojego stolika. Nie zdziwiło mnie to. Tym razem bez ceregieli zasiadł po drugiej stronie niewielkiego boksu. Kiedy podniosłam wzrok, zobaczyłam przysadzistego blondyna, trochę podobnego do jednego przystojnego aktora z Australii. Obdarzył mnie pewnym siebie uśmiechem, który sugerował, że żadna mu się nie oprze.
– Przepraszam za kolegę. Starałem się mu wytłumaczyć, że taka piękna kobieta nie zechce zjeść kolacji z facetem takim jak on. Przybywam więc z odsieczą. Jestem Chuck.
A jakże. Patrzyłam na niego chłodno.
– Cóż, Chunk…
– Nazywam się Chuck.
– Nie chcę być niegrzeczna, ale jak dla mnie możesz się nazywać Tallulah. Jak już powiedziałam twojemu koledze, chcę zjeść sama. Więc bez obrazy, ale… – Gestem pokazałam mu, że ma się oddalić.
Pochylił się ku mnie nad stołem, patrząc na mnie tak obleśnie, że spojrzenie Matta wydało mi się teraz niemal niewinne.
– Rozumiem. Jesteś tu sama. Czujesz się bezbronna i trochę zagrożona, ale już nie musisz. Zapewniam cię, że jestem miłym facetem, który pragnie zjeść posiłek w towarzystwie pięknej kobiety, a nie tych frajerów, z którymi przyjechałem tu służbowo.
– Chuck. – Uśmiechnęłam się słodko, a w jego oczach mignął triumfalny błysk. – Jeśli zaraz nie pójdziesz w cholerę, narobię wrzasku na całą restaurację.
Zadowolona mina gdzieś zniknęła, ustępując miejsca zdziwieniu.
– Nie musisz być taka nieuprzejma.
– To nie ja przysiadłam się do stolika bez zaproszenia.
– A tak nam się dobrze…
– Chuck, spadaj stąd, ale już.
Poczerwieniały ze złości wygramolił się z boksu СКАЧАТЬ