Marzenia się spełniają. Jennie Lucas
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Marzenia się spełniają - Jennie Lucas страница 7

Название: Marzenia się spełniają

Автор: Jennie Lucas

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-276-4731-3

isbn:

СКАЧАТЬ Przepraszam, że tak powiedziałam. To było niegrzeczne. Ale to prawda – broniła się zawstydzona.

      – Nie ufasz mi – stwierdził. – Masz prawo. Ja też ci nie ufam. Dlatego mój syn zostaje tutaj.

      – Nie!

      – Nie pozwolę, by zniknął z mojego życia tylko dlatego, że obiecujesz się nim dobrze zaopiekować.

      – A ja nie pozwolę, żebyś kierował naszym życiem tylko z powodu urażonej dumy!

      – Wiem, jak to jest dorastać bez ojca i bez nazwiska – powiedział spokojnie. – Żyć w biedzie, z matką, która ma zbyt wiele własnych problemów, by martwić się dzieckiem. Za każdym razem, gdy zmieniała kochanka, przeprowadzaliśmy się do nowego miasta. Dla nich też byłem ciężarem. Myśleli, że mają prawo mnie bić, ośmieszać i upokarzać.

      – Słucham? – wyszeptała przerażona. – Matka cię nie chroniła?

      – Nie umiała chronić nawet samej siebie. Gdy miałem osiemnaście lat, jej ostatni kochanek pobił ją tak, że prawie umarła. Wstawiłem się za nią, a ona wyrzuciła mnie z domu. Wtedy zrozumiałem, że mogę liczyć tylko na siebie.

      Hallie wpatrywała się w niego z przerażeniem, jakby nie mogła sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek mógł dorastać w takich warunkach.

      – Tak strasznie mi przykro – wyszeptała.

      Cristiano nie mógł znieść litości w jej oczach. Pożałował, że powiedział jej tak wiele. Nigdy wcześniej nikomu nie mówił o swojej przeszłości.

      – Chciałem po prostu, żebyś zrozumiała, że nie mogę pozwolić, byś odeszła z moim dzieckiem. Przez całe życie bym się zastanawiał, czy dobrze się nim opiekujesz, czy może masz kochanków, którzy biją dziecko, gdy płacze.

      – Nigdy bym na to nie pozwoliła! – wykrzyknęła z mocą.

      – Wiem – przytaknął. – Bo dziecko zostaje ze mną.

      – Ale…

      – Czy nosi moje nazwisko?

      – Nie. Nazywa się Hatfield, jak jego matka.

      – Po ślubie oboje będziecie nosić moje.

      Hallie namyślała się przez chwilę, patrząc na dziecko.

      – A może porozmawiamy o… podziale opieki? Nie chcę odebrać ci praw do syna.

      Dlaczego była taka uparta? Starając się powstrzymać gniew, zdecydowanie pokręcił głową.

      – Weźmiemy ślub.

      – Ale dlaczego?

      – Podałem ci już najważniejszy powód. – Nagle miał już dość tej dyskusji. Był dotąd o wiele bardziej cierpliwy, niż na to zasługiwała. – Koniec rozmowy. Pobierzemy się. Podjąłem decyzję.

      – Ty ją podjąłeś – zaznaczyła. – Ale nie jesteś moim szefem. Już nie.

      – Oczywiście możesz odmówić – stwierdził niedbałym tonem. – Ale dziecko i tak zostaje ze mną.

      – Tylko dlatego, że jesteś biologicznym ojcem, wydaje ci się, że możesz mi go odebrać? Jestem jego matką!

      – Mam całe zastępy prawników gotowych o niego walczyć. A co masz ty? Zupełnie nic.

      – Skłamałam – przyznała, z dziką determinacją. – Dziecko nie jest twoje. To był tylko… wybieg, by wyciągnąć od ciebie pieniądze. Proszę, są twoje – zapewniła, wyciągając czek i kładąc go na stoliku.

      – Jesteś najgorszą kłamczuchą, z jaką miałem do czynienia – zaśmiał się. – Dlaczego chcesz pozbawić mnie praw do dziecka?

      – Żałuję, że tu przyszłam – stwierdziła sfrustrowana, wstając z kanapy.

      – Siadaj.

      – Nie wierzę w to, co mówisz. Nie odbiorą dziecka matce.

      – Nie dramatyzuj. – Spojrzał na nią rozbawiony. – Skąd wiesz, co postanowi sędzia? Nie masz prawnika. Nie masz żadnych szans. Przegrasz.

      Widział, jak silne emocje malowały się na jej twarzy, ale gdy przypomniał sobie, że chciała wyjść stąd z jego synem, nic mu nie mówiąc, nie było mu jej żal. Gdyby nie jego podejrzenia i gdyby nie zdążył złapać jej w lobby, zanim zniknęła, jego syn dorastałby przekonany, że ojciec go porzucił.

      Zupełnie tak, jak postąpił jego własny ojciec.

      Mały zaczął kwilić i Hallie się zarumieniła.

      – Jest głodny. Muszę go nakarmić. Gdzie mogę pójść? – spytała.

      – Tutaj.

      – Nie będę go karmić w twojej obecności.

      – Nie masz wyjścia.

      – W porządku. Ale odwróć się.

      – Oczywiście.

      Płacz dziecka ustał i zamienił się w zadowolone pomrukiwanie. Cristiano był coraz mocniej utwierdzony w swojej decyzji o ślubie. Była spontaniczna, ale właściwa. To jedyny sposób, by zapewnić małemu komfort i bezpieczeństwo.

      Dzieciństwo jego syna będzie inne niż jego własne. Będzie miał stabilny dom i kochających rodziców. Cristiano zrobi wszystko, co będzie trzeba. Nie powstrzyma się przed żadnym poświęceniem. Zresztą Hallie też nie. Już on o to zadba.

      Wyjął telefon i wybrał numer.

      – Zadzwoń do doktora Lattimer. Powiedz, że za dwadzieścia minut będę u niego z kobietą i dzieckiem, by potwierdzić ojcostwo – polecił swojej asystentce. – Niech Matthews podstawi limuzynę. Albo większy samochód – dodał, po chwili namysłu. – Z zainstalowanym fotelikiem dla niemowlęcia. Zaraz schodzimy – skończył rozmowę, nie czekając na potwierdzenie. Wiedział, że jego polecenia będą wykonane bez zarzutu.

      – Test na ojcostwo? A więc nawet nie wierzysz, że on jest twój! – Usłyszał rozgniewany i zraniony głos Hallie.

      – Powiedziałaś, że jest moim synem. A potem, że nie.

      – Przecież wiesz!

      – Wierzę, że to mój syn. Ale chcę mieć dowód.

      Kilka minut później siedzieli już w samochodzie, ze specjalnym fotelikiem dla Jacka. Gdy przypinali go pasami, Cristiano nagle poczuł, jakby iskra zapłonęła między nimi. Hallie odwróciła się gwałtownie, ale wiedział, że i ona jest w pełni świadoma tych emocji. Nagle pojawiła się ta myśl.

      Zamierzał ją poślubić ze względu na honor i zobowiązanie wobec dziecka, СКАЧАТЬ