Wszystko, czego pragnę w te święta. Anna Langner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wszystko, czego pragnę w te święta - Anna Langner страница 9

Название: Wszystko, czego pragnę w te święta

Автор: Anna Langner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-66436-86-2

isbn:

СКАЧАТЬ zirytowana, bo sen nadal nie przychodzi. W końcu niechętnie zwlekam się z łóżka i idę na dół po coś do picia. Wchodzę do kuchni pogrążona we własnych myślach i nagle zastygam bez ruchu, bo widzę, że przy stole siedzą Adam i Bruno. Chcę się wycofać, tym bardziej że mam na sobie piżamę, a moje włosy przypominają ptasie gniazdo. Ale nie robię tego. Doskonale wiem, jak podziałałoby to na tego zadufanego w sobie dupka.

      I pomyśleć, że mój brat przyjaźni się z kimś takim!

      – I wiesz, stary, w sumie nie mam pojęcia, dlaczego ktoś wymyślił wąskie ołówkowe spódnice, bo to zupełnie zbędny wynalazek. – Bruno siedzi rozparty na krześle i przykłada do ust butelkę piwa, mierząc mnie wzrokiem. Robi to w tak ordynarny i bezczelny sposób, że panowie spod budki z piwem to przy nim prawdziwi dżentelmeni.

      Udaję, że mnie to nie rusza, choć moje policzki zaczynają piec. Mijam ich bez słowa i kieruję się do lodówki.

      – Każda nowa sekretarka chce rozłożyć przede mną nogi, ale nie może właśnie przez tę cholerną spódnicę. – Bruno zaczyna się śmiać, a mój brat mu wtóruje, nic sobie nie robiąc z mojej obecności.

      Męskie, pijane, szowinistyczne świnie!

      Unoszę wysoko głowę, by pokazać, że jestem ponad to.

      – Tak dla przypomnienia, brachu – zwraca się Adam do swojego kumpla – już tam nie pracujesz, więc dziewczyny i ich wąskie spódnice są bezpieczne.

      – I to jest jedyna rzecz, której mi brakuje po odejściu z firmy – odpowiada Bruno, ale mam wrażenie, że gada raczej do moich nóg, bo ciągle się na nie gapi.

      Widzę, jak stukają się butelkami. Wyglądają na lekko wstawionych i mocno rozbawionych.

      – Zawsze taka jest?

      Zastygam, gdy otwieram lodówkę, bo domyślam się, że Bruno mówi o mnie.

      – Moja siostra?

      – Taa… Zawsze zachowuje się, jakby miała kij w tyłku i była kimś lepszym?

      Ironiczny, pełen zadowolenia głos sprawia, że puszczają mi nerwy.

      – Zachowuję się tak tylko wtedy, gdy mam do czynienia z kimś, kto myśli fiutem, a kobiety uważa za chodzące waginy. – Odwracam się w ich stronę z rękami skrzyżowanymi na piersi i opieram o lodówkę. Mój wzrok mógłby zastąpić kostkarkę: jest tak zimny, że z łatwością zamieniłby wodę w lód.

      Miałam się nie odzywać, wziąć coś do picia i wrócić do siebie, ale mój plan odszedł w zapomnienie, gdy ten dupek zaczął mówić tak, jakby wcale mnie tutaj nie było.

      – Twoja siostra mnie chyba nie lubi – zwraca się Bruno do mojego brata i jednocześnie do mnie mruga.

      W myślach robię przegląd kuchennych szuflad. Zastanawiam się, co byłoby lepsze – tasak czy tłuczek do mięsa. Moja chęć mordu wzrasta wprost proporcjonalnie do szerokości jego głupkowatego uśmiechu.

      – Uważaj. Jeśli ona kogoś nie lubi, to znaczy mniej więcej, że w myślach zabija go na sto różnych sposobów – mówi Adam.

      Od razu widać, że jesteśmy bliźniakami: czyta w moich myślach.

      – Jakoś przeżyję. Tym bardziej jeśli w jej fantazjach jest wiązanie i duszenie. Lubisz takie ostre zabawy, kwiatuszku? – Bruno dopija swoje piwo, odstawia butelkę na stół i nie spuszcza ze mnie wzroku. Wygląda, jakby miał ochotę na polowanie i właśnie wytropił swój cel.

      – Jezu, stary… to moja siostra! Nie gadajcie przy mnie na takie tematy, bo mi niedobrze. – Adam mamrocze i schyla się do skrzynki stojącej u jego stóp po kolejne dwie butelki. – Wybacz mu, siostra. Za dużo wypił. Ja zresztą też.

      – Ależ nic się nie stało – grucham w ich stronę z udawaną słodyczą. – Chętnie odpowiem na pytania twojego kolegi. A więc, Bruno, zgadłeś. Lubię wiązanie. Szczególnie lubię wiązać nadgarstki takim pewnym siebie frajerom jak ty. Lubię zostawiać ich na pastwę losu, a potem patrzeć, jak ich i tak małe fiuty maleją jeszcze bardziej.

      Adam prawie turla się ze śmiechu, a Bruno patrzy na mnie przez chwilę zaskoczony, ale szybko maskuje to swoją gwiazdorską miną.

      – Ta część o fiucie mi się podobała. Ale zapewniam cię, nie jest mały. A jeśli nadal tego nie wiesz, do końca świąt będziesz miała okazję się o tym przekonać, obiecuję ci.

      – Przestańcie, jesteście obrzydliwi! – Mój brat wygląda, jakby zaraz miał zwymiotować.

      Szukam w głowie kolejnej ciętej riposty, ale spojrzenie Brunona, które aktualnie spoczywa na moich piersiach, skutecznie mnie rozprasza.

      Dobrze wie, że pod satynową piżamą nie mam stanika. Zresztą nietrudno to zauważyć, bo moje sutki stoją na baczność.

      Patrzymy na siebie tak, że lada moment w kuchni zacznie błyskać. Powietrze jest naładowane erotycznym napięciem i dziwię się, że mój brat jeszcze to znosi. Choć w sumie nie zwraca na nas teraz większej uwagi. Bardziej interesuje go butelka piwa.

      – Wybaczcie, muszę iść się odlać. Nie pij beze mnie. – Adam wstaje, lekko się przy tym zataczając, a potem wychodzi.

      To właśnie mój brat – subtelny i dystyngowany za dnia, cham i prostak wieczorem, po kilku piwach.

      – Skoro już rozmawiamy tak szczerze… zdradź mi coś jeszcze. – Bruno podnosi się i staje naprzeciw mnie. Przyciskam plecy do lodówki, mam ochotę się zakryć, bo moje sutki wyraźnie zaznaczają swoją obecność pod cienką koszulką. – O czym takie nudne, chłodne jak lodowiec, zarozumiałe panny jak ty myślą, gdy się dotykają? Co was podnieca? Kolejny tysiąc na koncie? Pochwała od szefa? A może biografia Steve’a Jobsa czytana do poduszki? – ironizuje.

      – Wiesz, co mnie podnieca? Mężczyźni, którzy mają mózg i go używają. Czyli nie ty. – Patrzę na niego wyniośle. – O, przepraszam! Przecież ty masz mózg, tylko nieco niżej, gdzieś w okolicach rozporka. Ale chyba żadna kobieta nie chce się nim zaopiekować, skoro musisz prowokować siostrę swojego kumpla, by zaliczyć.

      Podziwiam z bliska oczy w kolorze czekolady, które mogłyby na mnie działać, gdyby nie ich denerwujący właściciel.

      – Nie biorę się za coś, co nie spełnia moich standardów – stwierdza pewny siebie i chyba myśli, że mnie to zabolało.

      – Chodzi o rozkładanie nóg przed pierwszym lepszym facetem? Plus jakaś choroba weneryczna w gratisie? Fakt, tych standardów na pewno nie spełniam.

      – Jezu, wszystko byłoby o wiele prostsze, gdybyś nie była taką wredną suką. – Wzdycha, a moje oczy, chcąc nie chcąc, skupiają się na jego rozchylonych ustach.

      – Wszystko byłoby prostsze, gdyby cię tu nie było – odgryzam mu się. – Ale wiesz co? Poza liczeniem tysięcy na swoim koncie i pracą po godzinach mam jeszcze kilka innych umiejętności, zarezerwowanych tylko dla wybrańców – dodaję zmysłowym СКАЧАТЬ