Pokój motyli. Lucinda Riley
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pokój motyli - Lucinda Riley страница 27

Название: Pokój motyli

Автор: Lucinda Riley

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Современные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-8125-817-3

isbn:

СКАЧАТЬ na stół soczyste steki, młode ziemniaki i zieloną fasolkę.

      Nick opisał jej krótko, co robi, wspomniał o początkach w domu aukcyjnym w Southwold i o tym, jak szło to dalej, aż do teraz, kiedy rozważał powrót do Londynu.

      – I na dobre zadomowiłeś się w Australii? – spytała Tammy.

      – Jeśli chodzi ci o to, czy założyłem rodzinę, to nie. A ty?

      – Już ci mówiłam, jestem singielką – przypomniała. – Mieszkam sama w malutkim domku, typowym dla Chelsea. Wydałam na niego wszystkie oszczędności. Oczywiście powinnam kupić sobie coś z trzema sypialniami…

      – Ale zakochałaś się w tym, a nie innym domu i tyle. – Roześmiał się.

      – No właśnie.

      Po kolacji Paul zaprosił gości z powrotem do salonu. W kominku zostało napalone, żeby odegnać wieczorny chłód. Pojawiła się Jane z tacą. Nick zauważył, że jest już po jedenastej, i zdumiał się, że czas zleciał tak szybko.

      – A dlaczego nigdy się nie ożeniłeś, Nick? – spytała prosto z mostu Tammy.

      – Ha… dobre pytanie – powiedział, gdy Jane nalewała im kawę. – Przypuszczam, że jestem kiepski w nawiązywaniu bliższych relacji.

      – Albo nigdy nie trafiłeś na właściwą osobę – stwierdziła Jane.

      – Możliwe. Ale ciebie mógłbym zapytać o to samo, Tammy.

      – A ja bym odpowiedziała to samo co ty.

      – No patrzcie – skomentował Paul, który szedł za Jane i podawał gościom brandy. – Najwyraźniej jesteście dla siebie stworzeni.

      Tammy spojrzała na zegarek.

      – Przepraszam, nie chcę być niegrzeczna, ale późno już, a mnie jeszcze czeka mnóstwo szycia. – Wstała. – Miło było pogadać, Nick. Mam nadzieję, że znajdziesz sobie w Londynie odpowiednie miejsce na sklep. Jeśli trafisz gdzieś przypadkiem na coś taniego, daj znać, dobrze? – dodała z uśmiechem.

      – Oczywiście. Podasz mi numer telefonu, pod którym mogę cię złapać?

      – No… jasne, Jane go ma. Cześć, Paul – powiedziała, całując go w oba policzki. – Dziękuję za wspaniały wieczór. Idę poszukać Jane. Cześć, Nick.

      Tammy wyszła z pokoju, a Paul przysiadł obok przyjaciela.

      – Jak zwykle coś palnąłem?

      – Sam wiesz, że tak, ale nie przejmuj się – odparł Nick.

      – A jednak przykro mi, bo wyglądało na to, że nieźle wam idzie.

      – Jest świetna i bardzo inteligentna.

      – Mądrość i piękno… idealne połączenie. Tammy jest wyjątkowa. I niezależna – dodał Paul. – Ale ty zawsze lubiłeś trudne wyzwania, prawda?

      – Dawno, dawno temu. Teraz skupiam się na biznesie. To o wiele prostsze.

      Godzinę później wszyscy goście już wyszli. Nick pomógł Paulowi i Jane posprzątać, po czym oni oboje poszli się położyć, a Nick usiadł przy kominku, trzymając w dłoniach drugi kieliszek brandy. Choć usiłował z tym walczyć, obraz Tammy wciąż stawał mu przed oczami – i musiał przyznać, że ta kobieta… naprawdę go pociąga. Zastanawiał się, kiedy ostatnio czuł coś podobnego. I zdał sobie sprawę, że to mu się nie zdarzyło od czasów tamtej…

      I proszę, jak to się wtedy dla niego skończyło: zamknął świetnie prosperującą firmę w Wielkiej Brytanii i uciekł na drugi koniec świata, by odzyskać spokój. Jednak to chyba dobrze, że Tammy coś w nim poruszyła, prawda? To oznaczało, że być może wreszcie jest uleczony.

      I czemu właściwie nie miałby się z nią znów spotkać? Ostatnie dziesięć lat spędził bardzo samotnie. Jego życie było niepełne i jeśli nie chciał pozostać sam do końca swoich dni, powinien być otwarty na nową miłość. Z drugiej strony, dlaczego taka kobieta miałaby zainteresować się kimś takim jak on? Na pewno może mieć, kogo tylko zechce.

      Westchnął głęboko. Pomyśli o tym jutro i jeśli nadal będzie czuł to samo co teraz, to do niej zadzwoni.

      *

      Jane była w kuchni, kiedy następnego dnia zszedł na dół.

      – Witaj. – Podniosła na niego wzrok znad laptopa. – Dobrze spałeś?

      – Jak już udało mi się zasnąć, to nieźle. – Wzruszył ramionami. – Nie najlepiej znoszę tę zmianę czasu.

      – Co powiesz na omlet? Właśnie miałam coś sobie zrobić na lunch.

      – Ja usmażę. Z szynką i serem, pasuje?

      – Jak najbardziej. Dzięki, Nick. Tam jest kawa. Częstuj się. Muszę skończyć szkic planów na sesję i wysłać do redakcji.

      Nick krzątał się po kuchni, popijając mocną kawę i zbierając składniki na omlet. Wyjrzał do małego ogródka na tyłach domu i zobaczył płomienne kolory liści buku czerwonolistnego, połyskujące w jaskrawym wrześniowym słońcu. Od razu przypomniały mu się cudowne włosy Tammy.

      – Gotowe – oznajmiła Jane, zatrzaskując laptop.

      – Omlet też – powiedział Nick, dzieląc go szpatułką i nakładając na talerze.

      – Ale uczta. – Jane popatrzyła z przyjemnością na miskę zielonej sałaty, którą Nick stawiał pośrodku stołu. – Może w wolnej chwili nauczysz mojego męża, jak się rozbija jajko?

      – On zawsze miał tu ciebie i nie potrzebował tego robić. Ja musiałem radzić sobie sam.

      – Racja. To jest pyszne. I jak, dobrze się wczoraj bawiłeś?

      – Tak, choć szczerze mówiąc, nie zdążyłem porozmawiać z wszystkimi gośćmi.

      – Nie da się ukryć. – Jane zerknęła na niego z ukosa i nabrała widelcem trochę sałaty z miski. – Tammy zwykle trzyma facetów na dystans, wiadomo czemu. A ciebie wyraźnie polubiła.

      – Dzięki. Jest uderzająco piękna. Na pewno trudno jej uniknąć zaczepek.

      – Rzeczywiście, jako młoda modelka miała z tym kłopot. Wiesz, to szemrany światek, kręci się tam wielu nachalnych uwodzicieli. Żeby się chronić, stała się zimna jak Królowa Śniegu, ale w głębi duszy jest przeurocza, bardzo wrażliwa i krucha.

      – Czy ona… no… miała wielu chłopaków?

      – Raczej nie. Kiedy pracowała jako modelka, kręcił się przy niej stale jeden facet, jej młodzieńcza miłość, ale wyjechał na zachód jakieś trzy lata temu. O ile mi wiadomo, od tamtej pory nie spotykała się z nikim na poważnie.

      – СКАЧАТЬ