Название: Pokój motyli
Автор: Lucinda Riley
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Современные любовные романы
isbn: 978-83-8125-817-3
isbn:
Nick opisał jej krótko, co robi, wspomniał o początkach w domu aukcyjnym w Southwold i o tym, jak szło to dalej, aż do teraz, kiedy rozważał powrót do Londynu.
– I na dobre zadomowiłeś się w Australii? – spytała Tammy.
– Jeśli chodzi ci o to, czy założyłem rodzinę, to nie. A ty?
– Już ci mówiłam, jestem singielką – przypomniała. – Mieszkam sama w malutkim domku, typowym dla Chelsea. Wydałam na niego wszystkie oszczędności. Oczywiście powinnam kupić sobie coś z trzema sypialniami…
– Ale zakochałaś się w tym, a nie innym domu i tyle. – Roześmiał się.
– No właśnie.
Po kolacji Paul zaprosił gości z powrotem do salonu. W kominku zostało napalone, żeby odegnać wieczorny chłód. Pojawiła się Jane z tacą. Nick zauważył, że jest już po jedenastej, i zdumiał się, że czas zleciał tak szybko.
– A dlaczego nigdy się nie ożeniłeś, Nick? – spytała prosto z mostu Tammy.
– Ha… dobre pytanie – powiedział, gdy Jane nalewała im kawę. – Przypuszczam, że jestem kiepski w nawiązywaniu bliższych relacji.
– Albo nigdy nie trafiłeś na właściwą osobę – stwierdziła Jane.
– Możliwe. Ale ciebie mógłbym zapytać o to samo, Tammy.
– A ja bym odpowiedziała to samo co ty.
– No patrzcie – skomentował Paul, który szedł za Jane i podawał gościom brandy. – Najwyraźniej jesteście dla siebie stworzeni.
Tammy spojrzała na zegarek.
– Przepraszam, nie chcę być niegrzeczna, ale późno już, a mnie jeszcze czeka mnóstwo szycia. – Wstała. – Miło było pogadać, Nick. Mam nadzieję, że znajdziesz sobie w Londynie odpowiednie miejsce na sklep. Jeśli trafisz gdzieś przypadkiem na coś taniego, daj znać, dobrze? – dodała z uśmiechem.
– Oczywiście. Podasz mi numer telefonu, pod którym mogę cię złapać?
– No… jasne, Jane go ma. Cześć, Paul – powiedziała, całując go w oba policzki. – Dziękuję za wspaniały wieczór. Idę poszukać Jane. Cześć, Nick.
Tammy wyszła z pokoju, a Paul przysiadł obok przyjaciela.
– Jak zwykle coś palnąłem?
– Sam wiesz, że tak, ale nie przejmuj się – odparł Nick.
– A jednak przykro mi, bo wyglądało na to, że nieźle wam idzie.
– Jest świetna i bardzo inteligentna.
– Mądrość i piękno… idealne połączenie. Tammy jest wyjątkowa. I niezależna – dodał Paul. – Ale ty zawsze lubiłeś trudne wyzwania, prawda?
– Dawno, dawno temu. Teraz skupiam się na biznesie. To o wiele prostsze.
Godzinę później wszyscy goście już wyszli. Nick pomógł Paulowi i Jane posprzątać, po czym oni oboje poszli się położyć, a Nick usiadł przy kominku, trzymając w dłoniach drugi kieliszek brandy. Choć usiłował z tym walczyć, obraz Tammy wciąż stawał mu przed oczami – i musiał przyznać, że ta kobieta… naprawdę go pociąga. Zastanawiał się, kiedy ostatnio czuł coś podobnego. I zdał sobie sprawę, że to mu się nie zdarzyło od czasów tamtej…
I proszę, jak to się wtedy dla niego skończyło: zamknął świetnie prosperującą firmę w Wielkiej Brytanii i uciekł na drugi koniec świata, by odzyskać spokój. Jednak to chyba dobrze, że Tammy coś w nim poruszyła, prawda? To oznaczało, że być może wreszcie jest uleczony.
I czemu właściwie nie miałby się z nią znów spotkać? Ostatnie dziesięć lat spędził bardzo samotnie. Jego życie było niepełne i jeśli nie chciał pozostać sam do końca swoich dni, powinien być otwarty na nową miłość. Z drugiej strony, dlaczego taka kobieta miałaby zainteresować się kimś takim jak on? Na pewno może mieć, kogo tylko zechce.
Westchnął głęboko. Pomyśli o tym jutro i jeśli nadal będzie czuł to samo co teraz, to do niej zadzwoni.
*
Jane była w kuchni, kiedy następnego dnia zszedł na dół.
– Witaj. – Podniosła na niego wzrok znad laptopa. – Dobrze spałeś?
– Jak już udało mi się zasnąć, to nieźle. – Wzruszył ramionami. – Nie najlepiej znoszę tę zmianę czasu.
– Co powiesz na omlet? Właśnie miałam coś sobie zrobić na lunch.
– Ja usmażę. Z szynką i serem, pasuje?
– Jak najbardziej. Dzięki, Nick. Tam jest kawa. Częstuj się. Muszę skończyć szkic planów na sesję i wysłać do redakcji.
Nick krzątał się po kuchni, popijając mocną kawę i zbierając składniki na omlet. Wyjrzał do małego ogródka na tyłach domu i zobaczył płomienne kolory liści buku czerwonolistnego, połyskujące w jaskrawym wrześniowym słońcu. Od razu przypomniały mu się cudowne włosy Tammy.
– Gotowe – oznajmiła Jane, zatrzaskując laptop.
– Omlet też – powiedział Nick, dzieląc go szpatułką i nakładając na talerze.
– Ale uczta. – Jane popatrzyła z przyjemnością na miskę zielonej sałaty, którą Nick stawiał pośrodku stołu. – Może w wolnej chwili nauczysz mojego męża, jak się rozbija jajko?
– On zawsze miał tu ciebie i nie potrzebował tego robić. Ja musiałem radzić sobie sam.
– Racja. To jest pyszne. I jak, dobrze się wczoraj bawiłeś?
– Tak, choć szczerze mówiąc, nie zdążyłem porozmawiać z wszystkimi gośćmi.
– Nie da się ukryć. – Jane zerknęła na niego z ukosa i nabrała widelcem trochę sałaty z miski. – Tammy zwykle trzyma facetów na dystans, wiadomo czemu. A ciebie wyraźnie polubiła.
– Dzięki. Jest uderzająco piękna. Na pewno trudno jej uniknąć zaczepek.
– Rzeczywiście, jako młoda modelka miała z tym kłopot. Wiesz, to szemrany światek, kręci się tam wielu nachalnych uwodzicieli. Żeby się chronić, stała się zimna jak Królowa Śniegu, ale w głębi duszy jest przeurocza, bardzo wrażliwa i krucha.
– Czy ona… no… miała wielu chłopaków?
– Raczej nie. Kiedy pracowała jako modelka, kręcił się przy niej stale jeden facet, jej młodzieńcza miłość, ale wyjechał na zachód jakieś trzy lata temu. O ile mi wiadomo, od tamtej pory nie spotykała się z nikim na poważnie.
– СКАЧАТЬ