Название: Kryształowi. Tom 3. Polowanie
Автор: Joanna Opiat-Bojarska
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Современные детективы
Серия: Kryształowi
isbn: 978-83-287-1269-0
isbn:
Endriu nawet nie zdążył na nią spojrzeć. Zostawiła otwarte drzwi i biegła przed siebie.
– Czekaj! – wrzasnął, ale nie zareagowała. – Tu zero zero dwa. Podejrzany ucieka w las. Powtarzam, ucieka w las. Pieszo. Opuszczamy radiowóz. Głuszyna na wysokości Bazy Lotnictwa Taktycznego. Biegniemy za nim. Możemy być bez łączności. Mamy swoje komórki.
Najważniejsze było to, by nie dopuścić do zwiększenia odległości między nią a mężczyzną w bladoszarej dresowej bluzie. Lawirował między drzewami z taką zwinnością, jakby od miesięcy uczestniczył w morderczych treningach. Honorata musiała dotrzymać mu kroku.
Nie było łatwo, ale adrenalina robiła swoje. Musiała go dogonić, ale w tej chwili skupiała się przede wszystkim na biegu, oddychaniu i tym, żeby nie zgubić go z oczu. Seat rozbił się na drzewie, a kierowca zwiał do lasu. Nie widziała jego twarzy, nie wiedziała, czy ma jakieś obrażenia. Liczyła na to, że szybko osłabnie.
Coraz trudniej było jej złapać oddech.
– Stój! Policja! – krzyknęła, licząc na cud.
Przyspieszył.
Ona też. Wiedziała, że nogi zaraz odmówią jej posłuszeństwa. Walczyła ze swoim mózgiem i mięśniami. Całe życie z czymś walczyła. Dopiero kilka tygodni temu poczuła, że dotarła do bezpiecznej przystani.
No dobrze, jeszcze nie dotarła. Docierała. Miała świadomość, że to ostatnia prosta. Jeszcze tydzień, może dwa, i będzie mogła odpocząć.
– Policja! Zatrzymaj… się!
Nie miała siły krzyczeć. Ale chyba ją usłyszał. Najpierw zwolnił, a potem zatrzymał się i pochylił plecy, opierając ręce o kolana. Dobiegła do niego, ale trzymała się w bezpiecznej odległości. Oboje dyszeli ciężko.
Przeładowała broń i wycelowała w jego głowę. Mężczyzna odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
– Wstań! – Honorata wydobyła z siebie głęboko skrywane pokłady agresji. – Wyprostuj się!
– Spokojnie. – Mężczyzna uniósł ręce.
– Myślałeś, że cię nie dopadnę?! Że uciekniesz sprawiedliwości?!
– Proszę, odłóż broń. Ja… Ja nie zrobiłem przecież…
– Jasne, jesteś niewinny i wcale nie uciekałeś, tylko biegłeś akurat w tę stronę?!
– Przestraszyłem się radiowozu.
– Masz broń?
Kiwnął głową.
– Jeden niepotrzebny ruch i strzelę! – Honorata czuła, że dłonie drżą jej coraz mocniej. – Wyjmij ją i wyrzuć na bok! Powoli!
– Spokojnie, to tylko atrapa. Straszak…
Powoli sięgnął za pasek. Wyjął pistolet i momentalnie złapał za kabłąk dwoma palcami, pozwalając broni zawisnąć lufą do dołu.
Honorata spojrzała mu w oczy, a potem bez wahania pociągnęła za spust.
Muzyka zagnieździła się w prawej półkuli mózgu Drivera tak mocno, że nie usunął jej nawet wiatr towarzyszący mu podczas spaceru od auta do budynku Komendy Wojewódzkiej Policji.
Jechał windą, poruszając cały czas głową. Wyglądał jak samochodowa zabawka, pies, który kiwa łbem.
Był psem. Kryształowym psem. Tak niewiele brakowało, żeby to wszystko stracił. Anonim, który przyszedł na niego wiosną, spowodował niezłe zamieszanie.
Karol Śledź, zastępca naczelnika BSWP, zareagował ostro i natychmiastowo. Posprawdzał to, co mógł posprawdzać. Wezwał Drivera na rozmowę, a na koniec dał mu do wypełnienia jakieś dodatkowe oświadczenie dotyczące posiadanego majątku. Driver wpisał w odpowiedniej rubryce evo i postawił kropkę. Nie miał mieszkania, obligacji ani oszczędności, a inne cenne dla niego rzeczy – czyli praca i syn Wiktor – nie mieściły się w definicji majątku. Śledź przestudiował uważnie wszystkie rubryki i odetchnął z ulgą, jakby liczba posiadanych przez policjanta aut miała być wprost proporcjonalna do stopnia zaangażowania w działalność przestępczą.
Driver domyślał się, kto strzelał na oślep, oskarżając go o udział w bliżej nieokreślonej grupie przestępczej, ale nie zdradził się z tym. Nie musiał. Wszystko dość szybko rozeszło się po kościach. Odzyskał zaufanie przełożonych i mógł wrócić do służby. Wiedzę zachował dla siebie.
– Gdzie jest, kurwa, moje mleko?!
Głos wkurzonej Zochy uświadomił Driverowi, że właśnie wkroczył do Biura Spraw Wewnętrznych Policji.
Odruchowo zwrócił głowę w kierunku hałasu – i to był jego błąd. Przy otwartej lodówce stała najostrzejsza kobieta jaką znał. Nie zaglądała jednak do środka, tylko rozglądała się, najwyraźniej szukając ofiary.
– Driver! To na pewno ty! – powiedziała z wściekłością i wskazała go palcem.
– Żałuję, ale muszę cię rozczarować. Od tygodnia jestem na detoksie.
– W dupie mam twój detoks! Odkupujesz mi mleko, ty obślizgła formo życia!
– Nie pijam kawy. Ale jak podpatrzę, kto to robi, to bezzwłocznie cię zawiadomię. Albo napiszę anonim – dodał złośliwie, po czym, nie czekając na reakcję Zochy, udał się do swojego pokoju.
Podczas wiosennej akcji zrozumiał, że podstawowym narzędziem pracy każdego kryształowego były, są i będą anonimy. Nie tylko jako forma wprowadzania w obieg informacji niejawnych, ale również jako broń przeciwko innym kryształowymi. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy, że elita walcząca przeciw skorumpowanym gliniarzom walczy również ze sobą.
Wezwanie wsparcia i zaparkowanie nie zajęło mu dużo czasu, ale kiedy ruszył w las, nie miał pewności, czy biegnie w dobrą stronę, bo nie widział już ani poszukiwanego, ani Honoraty. Zatrzymał się i nasłuchiwał. Dopiero gdy padł strzał, ustalił odpowiedni kierunek.
Po kilku minutach biegu dostrzegł partnerkę w oddali. Zaniepokoił się.
Siedziała skulona na ziemi. Wzmógł czujność i zaczął się do niej zbliżać.
Powinien robić to bezszelestnie, by nie zdradzić swojej obecności, ale leśne poszycie mu to uniemożliwiało. Trzeszczały łamane gałązki. Zatrzymał się na chwilę i wytężył słuch. Jeśli uciekinier gdzieś się czaił, to musiał stać nieruchomo.
Endriu musnął palcem język spustowy swojego glocka.
Coraz mniej drzew dzieliło go od Honoraty. Widział już jej profil. Twarz miała ukrytą w dłoniach. Oddychała rytmicznie, głośno dysząc.
– Gdzie СКАЧАТЬ