Название: Nóż
Автор: Jo Nesbo
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
Серия: Harry Hole
isbn: 9788327159571
isbn:
Teraz wcisnął ostatni z ośmiu.
Telefon zadzwonił trzy razy, zanim po drugiej stronie ktoś odebrał.
– Harry? – Pierwsza z dwóch wypowiedzianych sylab zawierała zaskoczenie i radość, ta druga wciąż zaskoczenie, ale pomieszane z lekkim niepokojem. Harry i Oleg rzadko do siebie dzwonili i zawsze kontaktowali się wieczorem, a nie w środku dnia pracy. Na ogół po to, by omówić jakieś sprawy praktyczne. Oczywiście czasami były one jedynie wymówką, lecz ani Oleg, ani Harry nie bardzo lubili rozmawiać przez telefon, więc nawet wtedy, gdy dzwonili właściwie po to, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku, zazwyczaj się streszczali. Nie zmieniło się to, kiedy Oleg wraz ze swoją dziewczyną Helgą przenieśli się na północ do Lakselv w regionie Finnmark, gdzie Olega skierowano na roczną praktykę przed ukończeniem studiów w Wyższej Szkole Policyjnej.
– Oleg – odezwał się Harry. Zdawał sobie sprawę, że mówi innym, niższym głosem. Za moment obleje Olega wrzątkiem, a blizny po oparzeniu pozostaną chłopakowi do końca życia. Harry wiedział o tym, bo sam miał wiele takich blizn.
– Coś się stało? – spytał Oleg.
– Chodzi o twoją matkę. – Harry urwał, bo po prostu nie był w stanie mówić dalej.
– Znów będziecie razem mieszkać? – W głosie Olega zadźwięczała nadzieja.
Harry zamknął oczy.
Oleg był wściekły, kiedy się dowiedział, że matka rozstała się z Harrym. A ponieważ oszczędzono mu uzasadnienia, jego złość odbiła się na Rakel, nie na Harrym, chociaż Harry nie potrafił zrozumieć, jak to możliwe, że stał się ojcem, który zasłużył na to, by trzymać jego stronę. Na początku, gdy Harry wszedł w ich życie, starał się nie wtrącać, ani jako wychowawca, ani pocieszyciel, bo wyraźnie było widać, że chłopiec nie potrzebuje żadnego zastępczego ojca. A on zdecydowanie nie potrzebował syna. Ale problem – jeśli tak się na to spojrzało – polegał na tym, że Harry zwyczajnie polubił tego poważnego, milkliwego chłopca. Z wzajemnością. Rakel zarzucała im, że są do siebie podobni – i chyba rzeczywiście coś w tym było. Po pewnym czasie – kiedy chłopiec był wyjątkowo zmęczony lub zdekoncentrowany – zdarzało się, że wyrywało mu się „tato” zamiast „Harry”, chociaż ustalili, że będzie się do niego zwracać po imieniu.
– Nie – odparł Harry. – Nie będziemy razem mieszkać, Oleg. Mam złą wiadomość.
Cisza. Harry zrozumiał, że Oleg wstrzymał oddech. Harry chlusnął wrzątkiem.
– Poinformowano mnie, że ona nie żyje, Oleg.
Minęły dwie sekundy.
– Możesz powtórzyć? – powiedział Oleg.
Harry nie wiedział, czy da radę. Dał.
– Jak to nie żyje? – W głosie Olega już można było wychwycić metaliczną desperację.
– Dziś rano została znaleziona w domu. To wygląda na zabójstwo.
– Wygląda?
– Sam się o tym dowiedziałem przed chwilą. Na miejscu są ludzie z dyżuru kryminalistycznego. Zaraz tam jadę.
– Jak…?
– Jeszcze nie wiem.
– Ale… – Oleg nie dodał nic więcej, a Harry wiedział, że to wszystko znaczące „ale” nie ma dalszego ciągu. To było tylko instynktowne zastrzeżenie. Samonarzucający się protest, zaprzeczenie odpychające możliwość, aby było tak, jak jest. Echo jego własnego „ale” w gabinecie Katrine Bratt dwadzieścia pięć minut temu.
Harry zaczekał, aż Oleg zwalczy płacz. Na następnych pięć pytań chłopaka odpowiedział tak samo: „Nie wiem, Oleg”. Usłyszał jego szloch i pomyślał, że dopóki Oleg płacze, on nie będzie płakał.
W końcu Oleg nie miał już łez. Zapadła cisza.
– Będę miał telefon włączony i zadzwonię, kiedy tylko dowiem się czegoś więcej – obiecał Harry. – Jest jakiś samolot…?
– Tak, przez Tromsø, o pierwszej. – Ciężki, z trudem łapany oddech Olega aż zatrzeszczał w mikrofonie.
– Dobrze.
– Zadzwoń najszybciej, jak tylko będziesz mógł, okej?
– Tak.
– I, tato…
– Słucham.
– Nie pozwól, żeby…
– Nie bój się – odparł Harry. Nie wiedział, skąd wie, co Oleg miał na myśli. To nie była żadna racjonalna myśl, po prostu się pojawiła. Odchrząknął. – Obiecuję, że nikt nie będzie jej oglądał bardziej, niż musi, żeby zrobić swoją robotę. Okej?
– Okej.
– Okej.
Cisza.
Harry szukał słów pociechy, ale nie znalazł żadnego, które nie brzmiałoby bezsensownie.
– Zadzwonię – powtórzył.
– Dobrze.
Rozłączyli się.
8
Harry powoli szedł pod górę w stronę czarnej willi z bali, oświetlanej niebieskimi błyskami lamp radiowozów parkujących na podwórzu. Pomarańczowo-białe taśmy policyjne zaczynały się już przy bramie. Koledzy, którzy nie wiedzieli, co powiedzieć czy zrobić, tylko na niego patrzyli. Miał wrażenie, że porusza się pod wodą. Jak we śnie, z którego pragnie wkrótce się obudzić. A może raczej właśnie się nie budzić, bo w tym śnie panowało odrętwienie, dziwny brak uczuć i dźwięków, było jedynie rozmyte światło i przytłumiony odgłos własnych kroków. Jakby dostał jakiś zastrzyk.
Wszedł po trzech stopniach i stanął w otwartych drzwiach do domu, w którym mieszkał kiedyś z Rakel i Olegiem. Ze środka usłyszał trzaski policyjnego radia i krótkie komendy Bjørna Holma wydawane innym technikom. Harry z drżeniem nabrał powietrza.
Wreszcie przekroczył próg, odruchowo omijając białe chorągiewki rozstawione przez techników.
Śledztwo, pomyślał. To jest śledztwo. Śni mi się, ale śledztwo mogę СКАЧАТЬ