Zranić marionetkę. Katarzyna Grochola
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zranić marionetkę - Katarzyna Grochola страница 23

Название: Zranić marionetkę

Автор: Katarzyna Grochola

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия:

isbn: 9788308067819

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      – To mnie wydzwoń, schodzę do rodziców, skoro mam tu siedzieć sama. – Odwróciła się na pięcie i tyle jej było.

      Natan westchnął.

      Skup się człowieku, co było nie w porządku? W którym momencie córka wydała ci się poruszona? Czym? Bo nie szmalem. Jak wspomniała o płycie. O kocie. O liście. A tym, że ojciec nie żyje? Nie bardzo. Dlaczego?

      Postawił trzy wykrzykniki.

      Zrobił odstęp. Wersalikami napisał: PENIS.

      Rozmawiać z lekarzem medycyny sądowej. Sprawdzić, czy są ślady igieł, zastrzyków, narkotyków itp. Ślady wiązania, przemocy, przymuszania.

      Odstęp.

      Praca.

      Firma holdingowa prosperowała nieźle. Ale może jakieś niespłacone długi? Jacyś ewidentni wrogowie? Jakieś niewywiązanie się ze zobowiązań? Mafijne porachunki? Może strach go do tego zmusił?

      Westchnął.

      Mafia włoska działała przejrzyściej. Po prostu przysyłali martwą rybę i było wiadomo, o co chodzi.

      Lekarze – gdzie się leczył i na co. Może był śmiertelnie chory? Zaburzony? Leczony psychiatrycznie?

      Powinien wrócić tam jutro. Jeszcze raz się przyjrzeć wszystkiemu na spokojnie. Może coś przeoczył.

      I wtedy przypomniał sobie telefon od komendanta i zaklął w duchu. No tak, jutro będzie miał nasłany przez górę ogon. Jakąś babę z dobrymi plecami, skoro ma ją o wszystkim informować i udzielić jak najdalej idącej pomocy. Która ma upoważnienie najważniejszych osób i dostęp do wszystkich dowodów i zeznań, a jeszcze prawo do obecności przy przesłuchaniach. Szlag by to trafił! To są praktyki kompletnie zakazane w normalnych warunkach! Kto to jest?

      Chwili spokoju nie będzie. Nie umie tak pracować. Jakim prawem ktoś mu podrzuca kukułcze jajo do gniazda! Cały czas będzie mu patrzeć na ręce!

      Podniósł się, odłożył laptop i sięgnął do lodówki.

      Teraz miał ochotę się napić.

      Wyjął butelkę wódki, sięgnął po szklankę i szukał soku pomidorowego. W lodówce było dużo soków. Mandarynkowy, ananasowy, marchew – pomidorowego ani śladu. Niechętnie sięgnął po colę i dopełnił szklankę.

      Psiakrew, psiakrew, psiakrew!

      Lubi samobójców? To zaczną od wizyty w prosektorium, bardzo proszę. Niech się porzyga na początek, to potem będzie miał spokój. A może od zdjęć. A potem prosektorium.

      Ledwo zdążył się przyzwyczaić do stałej obecności Beki, a tu taki pasztet. Teraz, po sześciu miesiącach, musiał przyznać, że Beka był nieoceniony. Nie podkładał mu się, nie czekał wiernie na wydane polecenie, ale i się nie wtrącał.

      Natan zdał sobie sprawę, że właściwie Beki nie doceniał. A czasem zanim pomyślał, żeby coś zrobić – Beka już to załatwił. Tak jak dziś ze sprawdzeniem w GPS-ie, czy Groble daleko. Ale Beka to Beka, a antropolog, i to kobieta? Na cholerę mu jeszcze kobieta w pracy?

      To nie znaczy, że miał coś przeciwko kobietom, absolutnie nie. Były bardzo przydatne.

      Miały cechy, które trudno znaleźć u mężczyzny. Na pewno. Dużo takich cech… Na przykład… Musiałby się zastanowić. To zresztą nieistotne. On lubił pracować z mężczyznami. Byli konkretniejsi i nie pytali go, czy też za nimi tęsknił.

      Tfu! Co ja gadam! Porucznik Natan się opamiętał. Nie gadam, tylko o czym ja myślę!

      Trzeba będzie tę panią potraktować z całym szacunkiem i spuścić po południu. Niech sobie poogląda, porozmawia i wraca do siebie! Dopił duszkiem drinka i postanowił nalać sobie jeszcze jednego.

      Nurkował właśnie w przepastnych głębinach czarnej lodówki Joany, kiedy usłyszał za sobą:

      – Mogłeś powiedzieć, że wolisz być sam, wiedziałam, że tak będzie! Wiedziałam! I jeszcze sam pijesz! Rodzice mnie uprzedzali!

      Odwrócił się z butelką wódki w ręce. Zdawał sobie sprawę z tego, jak to wygląda.

      Joana stała na środku kuchni i jej oczy powoli napełniały się łzami.

      Natychmiast do niej podbiegł.

      – Kochanie, przepraszam, przepraszam!

      Psiakrew, psiakrew, psiakrew, mógł przecież zadzwonić po nią! Ale zapomniał! Nie jest przyzwyczajony do tego, żeby wydzwaniać po swoją dziewczynę, która zeszła na dół do rodziców! Najlepiej mu się myśli w samotności! I nagle zdał sobie sprawę, że jeśli to uczciwie powie, będzie miał przechlapane.

      – W tej chwili miałem telefon od komendanta – skłamał – i tak się zdenerwowałem, tak żałowałem, że ciebie nie ma!

      – Pijesz – powiedziała Joana.

      Czuł się jak winowajca.

      – Nalałem sobie tylko jednego drinka.

      – Pijesz sam. – Odsunęła się od niego. – A ze mną nie chciałeś!

      Nie wiedział, jak zareagować. Nie zapytała o telefon ani o wiadomość z komendy.

      – Joanka, przepraszam. – Chciał ją pocałować, ale uchyliła się.

      – Mnie też nalej i może nareszcie mi powiesz, dlaczego przez cały dzień mnie unikasz – powiedziała jak skrzywdzone dziecko, ale wiedział już, że na pewno jest to wstęp do zgody.

*

      Weronika wróciła do domu późno.

      Zatrzymała się jednak przy kolejnym dużym sklepie, zrobiła porządne zakupy, które na pewno starczą do końca tygodnia, wrzuciła mrożonki do zamrażalnika, otworzyła puszkę szprotek, zrobiła herbatę cytrynową, pokroiła bułeczkę na dużo drobnych pasków – nigdy nie kroiła bułek na dwie części, traktowała je jak mały chlebek, posmarowała grubo masłem. Pokroiła pomidora i ogórka, choć nie powinno się ich mieszać, ale przecież w żołądku i tak nie ma oddzielnych szufladek na te produkty, pokropiła lekko oliwą, plasterek szynki zwinęła w rulonik razem z białym serkiem ziołowym.

      Z tak przygotowanym daniem zasiadła przed telewizorem i włączyła swój ulubiony kanał – o zbrodniach amerykańskich.

      To ją odprężało. Gdzieś tam daleko w świecie ktoś kogoś zabijał, ranił, porywał albo gwałcił i gdzieś tam daleko w świecie panowała jakaś sprawiedliwość. Dzielny szeryf znajdował zaginionych, tropił morderców, karał zbrodniarzy. Nikt w tym serialu dokumentalnym nie uszedł karze. To było bardzo optymistyczne.

      Niestety, z dzisiejszego odcinka nie powiało optymizmem. Dzisiaj opowiadali o słynnych Barbie i Kenie – studencie medycyny, którzy gnając przez całą Amerykę, zwabiali do СКАЧАТЬ