Название: Zranić marionetkę
Автор: Katarzyna Grochola
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
isbn: 9788308067819
isbn:
– Z przyjemnością – odpowiedziała Weronika.
– To Cedr-Cedrowski. Urozmaici twoją pracę, bo z biedy się nie zabił. – W tonie profesora wyczuwała odrobinę ironii. – Przyjrzysz się też pracy śledczych, to ci może pomóc w przyszłości.
Wiedziała, co profesor Gil ma na myśli.
– Dziękuję panu bardzo – powiedziała i rozłączyła się.
Dzień był fatalny, ale kończył się fantastycznie!
I będzie na bieżąco ze śledztwem, to najważniejsze.
Porucznik Natan wrócił do domu późno. O mały włos byłby pojechał do siebie. To znaczy do swojej kawalerki, niespłaconej jeszcze. Jak koń z klapami – ślepy i głuchy, ale drogę do domu zna. Musiał wykręcić na Potockiej i zawrócić.
Trzy nieodebrane połączenia od Joany i sześć esemesów: Gdzie jesteś? Odezwij się!
Nie odpowiedział na żaden. Połączenia odrzucał.
Był, na miłość boską, w pracy!
Wiedziała o tym, a mimo wszystko bombardowała go jak alianci Drezno.
Miał głowę zajętą czym innym, chciał jak najszybciej usiąść w domu do komputera i na bieżąco zrobić notatki. Tak jak zwykle, taki miał tryb pracy. Wszystkie zmysły miał wyostrzone i nastawione na jedno: wyjaśnić sprawę. Obawiał się jednak, że najpierw będzie musiał tłumaczyć się Joanie, a samo takie przypuszczenie już było dla niego ciężarem.
Nie mylił się.
Kiedy tylko zaparkował na podjeździe, zobaczył w oknie jej sylwetkę. Firanka poruszyła się i uspokoiła. Nie wyszła mu na spotkanie, za to na schodach uchyliły się drzwi do mieszkania rodziców i wychynęła Elżbieta. Pani Elżbieta. Elżbieta, przecież – skarcił się w duchu.
– Dobry wieczór – powiedział i odrobinę zwolnił kroku, ale tylko odrobinę.
– Nie wiem, czy taki dobry. Joanka odchodzi od zmysłów – powiedziała surowo przyszła teściowa, choć przecież jeszcze się nie oświadczył.
– Coś się stało? – zaniepokoił się przez moment.
– Coś się stało, on jeszcze pyta! – Elżbieta wzniosła wzrok do nieba, jakby tam szukała świadków i odpowiedzi na to, przecież retoryczne, pytanie.
Jednak zmusiła go do zatrzymania się. Byłoby to niegrzeczne iść dalej, skoro ona stoi w drzwiach.
– Nic nie wiem, byłem w pracy.
– W pracy! – prychnęła. – I w pracy nie można odebrać telefonu? A gdyby się coś stało?
– Właśnie się stało. Zostałem wezwany do denata.
– A gdyby coś się stało z Joanką? To też byś nie wiedział? Ona do ciebie dzwoniła… Bała się, że coś ci się stało! – Pretensja rosła, a Natan nie wiedział, czy dotyczy ona tego, że mogłoby się coś stać Joanie, czy jemu.
– Prowadzę śledztwo – stwierdził. – Nie mogę rozmawiać prywatnie w momencie, kiedy prowadzę śledztwo.
– Ale to chyba można na moment przerwać p r o w a d z e n i e ś l e d z t w a – położyła akcent na dwa ostatnie słowa i w jej ustach zabrzmiały bardziej jak p r z y g l ą d a n i e s i ę ś l i m a k o m, na przykład – i oddzwonić? Dziewczyna nie wie, co się z tobą dzieje!
– Zaraz jej opowiem. – Porucznik Natan zrobił krok ku górze.
– Nie odwracaj się do mnie plecami, młody człowieku, kiedy do ciebie mówię! Dobro dziecka dla mnie jest ważniejsze niż cokolwiek!
– Zupełnie jak dla mnie – potwierdził Natan.
– Nie wiesz jeszcze, co znaczy mieć dziecko i widzieć łzy w jego oczach! – warknęła Elżbieta, ale wtedy na szczycie schodów, za mahoniową barierką pojawiła się Joana.
– Jesteś nareszcie – powiedziała radośnie. – Mamo, wszystko w porządku!
– Nie widzę tego – odpowiedziała jej matka, a Natan ruszył na górę i przytulił Joankę.
– Coś się stało? Nie mogłem rozmawiać, przepraszam.
– Nie, chciałam po prostu usłyszeć twój głos. – Nie wyglądała na osobę, która odeszła od zmysłów.
– Ja też tęskniłem – powiedział, chociaż wyglądało to na kłamstwo, a on przecież nie kłamał. Był przekonany, że w głębi duszy tęsknił za nią cały czas. Tylko nie zawsze mu to zaprzątało głowę.
– Położymy się wcześniej? – powiedziała uwodzicielsko, ale Natan pokręcił natychmiast głową.
– Nie, muszę usiąść do komputera.
Weszli do czyściutkiej i, co tu dużo gadać, prawie nieużywanej kuchni.
– Cały dzień cię nie ma i wieczoru też nie możesz mi poświęcić? – Zrobiła smutną minkę i wsunęła mu dłonie pod koszulę.
Poczuł ciepło rozpływające się po całym ciele.
– Muszę napisać sprawozdania na jutro. Rano muszę być w komendzie.
– Jesteś absolutnie pewien? – brzmiało to kusząco, ale wiedział, że ma przed sobą robotę. Że jeszcze chwila rozmowy i mu umknie pewne wrażenie. Uczucie? Intuicja zaśnie i się nie obudzi?
– Muszę, kochanie – powiedział, odsunął ją od siebie i wziął laptop.
– A nie możesz siedzieć ze mną w pokoju i tam pracować? Tu będziesz siedział?
– Nie, muszę być sam. – Nie podniósł nawet głowy znad ekranu.
Szybko pisał: CC, domniemanie samobójstwa. Sprawdzić. Była żona. Jej numer dostałem od p. Zofii, niezwykle niechętnej, w ostatnim momencie. W telefonie Cedra nie było numeru byłej żony. Dlaczego? Sprawdzić. Słowa córki też budziły jakieś nieuzasadnione wątpliwości.
– Proszę cię… przecież ja ci nie będę przeszkadzać. Cichutko sobie coś pooglądam…
Wątpliwości. Dlaczego? Co powiedziała? Co wie jej matka? Czy utrzymywali ze sobą kontakty. Sprawdzić.
– Nie chcę, posiedzę tutaj – rzucił znad ekranu.
Co sprawdzić? Byli małżonkowie nie utrzymują ze sobą kontaktów. Na ogół. Jakby utrzymywali, to СКАЧАТЬ