Название: Świat Dysku.
Автор: Терри Пратчетт
Издательство: PDW
Жанр: Зарубежное фэнтези
Серия: Świat dysku
isbn: 9788376488967
isbn:
Ludzie mówili, że jeśli ktoś okłamie pannę Spisek, w ciągu tygodnia zginie straszną śmiercią. Mówili, że królowie i książęta przybywają nocą do panny Spisek i pytają o ważne sprawy państwa. Mówili, że ma w piwnicy stosy złota, strzeżone przez demona o skórze jak ogień i o trzech głowach; miał atakować każdego, kogo zobaczy, i odgryzać ludziom nosy.
Tiffany podejrzewała, że co najmniej dwie z tych historii nie są prawdziwe. Wiedziała, że prawdziwwa nie jest trzecia, gdyż pewnego dnia zeszła do piwnicy (z wiadrem wody i pogrzebaczem na wszelki wypadek). Znalazła tam jedynie stosy ziemniaków i marchewki. I mysz przyglądającą się jej uważnie.
Tiffany się nie bała – nie bardzo. Bo po pierwsze, jeśli demon nie był wyjątkowo sprawny w udawaniu ziemniaka, prawdopodobnie nie istniał. A po drugie, choć panna Spisek wyglądała groźnie, brzmiała groźnie i pachniała jak stare, od dawna zamknięte szafy, jednak nie budziła uczucia grozy.
Pierwszy Rzut Oka i Druga Myśl – na nich powinna opierać się czarownica. Pierwszy Rzut Oka, by zobaczyć, co jest naprawdę, a Druga Myśl, żeby pilnowała Pierwszej, czy myśli jak należy. Była też Trzecia Myśl; Tiffany nigdy nie słyszała, by ktoś o niej rozmawiał, więc także nic nie mówiła. Trzecie Myśli wpadały do głowy dość rzadko, były dziwne i wydawały się myśleć same z siebie. I mówiły Tiffany, że w pannie Spisek jest coś więcej, niż można dostrzec.
Aż pewnego dnia przy odkurzaniu przewróciła czaszkę zwaną Enochi…
… i nagle dowiedziała się o pannie Spisek więcej, niż panna Spisek by chciała, żeby ktokolwiek o niej wiedział.
Tego wieczoru, kiedy jadły gulasz (z czarną fasolą), panna Spisek odezwała się nagle.
– Wiatr się wzmaga. Musimy niedługo wyruszyć. W taką noc nie zaryzykuję miotły nad drzewami. Mogą tu krążyć dziwne stworzenia.
– Wyruszyć? Idziemy gdzieś? – zdziwiła się Tiffany. Nigdy nie wychodziły wieczorami. Właśnie dlatego wieczory ciągnęły się, jakby trwały setki lat.
– Rzeczywiście idziemy. Dziś wieczorem będą tańczyć.
– Kto?
– Kruki nic nie zobaczą, a sowa wszystko pomiesza – ciągnęła panna Spisek. – Muszę użyć twoich oczu.
– Kto będzie tańczył, panno Spisek? – nie ustępowała Tiffany. Lubiła tańce, ale tutaj nikt chyba nie tańczył.
– To niedaleko, ale będzie burza.
Czyli więcej się nie dowie; panna Spisek nie ma zamiaru niczego zdradzić. Ale brzmiało to interesująco. Poza tym bardzo kształcące będzie zobaczenie czegoś, co panna Spisek uważa za dziwne.
Oczywiście oznaczało to, że panna Spisek założy swój spiczasty kapelusz. Tiffany tego nie znosiła. Musiała wtedy stać przed nią i wpatrywać się, czując w oczach delikatne mrowienie, kiedy stara czarownica wykorzystywała ją zamiast lustra.
Nim skończyły kolację, wiatr huczał już wśród drzew niczym wielkie mroczne zwierzę. Wyrwał drzwi z ręki Tiffany, kiedy je uchyliła; dmuchnął po pokoju, aż zadźwięczały sznurki na krośnie.
– Jest pani pewna, panno Spisek? – zapytała, usiłując zatrzasnąć drzwi.
– Nawet nie mów takich rzeczy! Nie waż się mówić takich rzeczy. Taniec musi mieć świadka! Nigdy jeszcze nie opuściłam tańca!
– Panna Spisek wydawała się nerwowa i napięta. – Musimy iść! A ty musisz się ubrać na czarno.
– Panno Spisek, przecież pani wie, że nie noszę czerni.
– Dzisiaj jest noc na czerń. Włożysz mój prawie najlepszy płaszcz.
Powiedziała to z czarowniczą stanowczością, jakby sam pomysł, że ktoś mógłby się sprzeciwić, nie przyszedł jej do głowy. Miała sto trzynaście lat, a zatem wiele praktyki. Tiffany nie próbowała się kłócić.
Przecież nie o to chodzi, że mam coś przeciwko czerni, myślała, wyciągając prawie najlepszy płaszcz. Po prostu do mnie nie pasuje. Kiedy ludzie mówią, że czarownice noszą się na czarno, tak naprawdę chodzi im o to, że starsze panie noszą się na czarno. Zresztą nie ubieram się przecież na różowo ani nic…
Potem musiała owinąć zegar panny Spisek strzępkami koca, tak że „brzdęk-brzdąk” zmieniło się w „brzdęk-brzdąk”. Pozostawienie zegara nie wchodziło w grę. Panna Spisek zawsze nosiła go ze sobą.
Kiedy Tiffany się szykowała, staruszka nakręciła zegar. Towarzyszył temu straszliwy zgrzyt. Zawsze sama go nakręcała; czasami przerywala wygłaszanie wyroku i robiła to przed tłumem przerażonych ludzi.
Deszcz jeszcze nie padał, ale kiedy ruszały, w powietrzu pełno było gałązek i spadających liści. Panna Spisek usiadła na miotle bokiem i desperacko ściskała kij, Tiffany zaś szła pieszo i holowała ją na kawałku sznura do bielizny.
Niebo wciąż jeszcze było czerwone, a wypukły księżyc stał wysoko. Wiatr pędził przez jego tarczę strzępki chmur i las wypełniały ruchome cienie. Gałęzie uderzały o siebie; Tiffany usłyszała trzask i huk, kiedy gdzieś w ciemności jedna z nich runęła na ziemię.
– Idziemy do wiosek?! – krzyknęła ponad szumem i hałasem.
– Nie! Skręć na ścieżkę przez las! – zawołała panna Spisek.
Aha, pomyślała Tiffany, pewnie będzie to słynne „tańczenie bez żadnej bielizny”, o którym tyle słyszałam. Chociaż prawdę mówiąc, wcale nie tak wiele, bo kiedy tylko ktoś o tym wspomni, ktoś inny zaraz go ucisza, więc właściwie prawie wcale o tym nie słyszałam, ale nie słyszałam w sposób bardzo znaczący.
Było to coś, co zdaniem wielu osób robiły czarownice, ale czarownice wcale tak nie uważały. Tiffany nie bardzo to wszystko rozumiała. Nawet gorące letnie noce nie były przecież aż tak ciepłe, no i zawsze trzeba brać pod uwagę jeże albo osty. Poza tym nie można sobie nawet wyobrazić kogoś takiego jak babcia Weatherwax tańczącego bez… No, w każdym razie nie można sobie tego wyobrazić, bo gdyby się komuś udało, głowa by mu eksplodowała.
Skręciła w leśną dróżkę, wciąż ciągnąc za sobą unoszącą się nad ziemią pannę Spisek. Wiatr przycichł, jednak przyniósł zimne powietrze, a potem już je zostawił. Tiffany była wdzięczna za płaszcz, nawet czarny.
Szła przed siebie, skręcając w kolejne ścieżki, zgodnie z poleceniami panny Spisek. Aż wreszcie zobaczyła ognisko płonące wśród drzew w niewielkim zagłębieniu gruntu.
– Zatrzymaj się tutaj i pomóż mi zejść, dziewczyno – poleciła stara czarownica. – A teraz słuchaj uważnie. Są reguły. Pierwsza: nic nie będziesz mówić; druga: będziesz patrzyła jedynie na tancerzy; trzecia: nie ruszysz się, dopóki taniec nie dobiegnie końca. I nie będę powtarzać dwa razy!
– Tak, panno Spisek. Strasznie tu zimno.
– СКАЧАТЬ