Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin Liu страница 2

Название: Wspomnienie o przeszłości Ziemi

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Научная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788380628427

isbn:

СКАЧАТЬ się jej bardziej niż „7” i „1”, chociaż nie wiedziała dlaczego. Jej zmysł estetyczny był prosty, mieścił się w jednej komórce. Wzmogło się nieokreślone przyjemne odczucie, którym napełniała ją wędrówka przez „9”. Prymitywny, jednokomórkowy stan szczęśliwości. Owe dwie duchowe pojedyncze komórki, estetyka i przyjemność, nigdy się nie rozwinęły. Były takie same miliard lat temu i takie pozostaną za miliard lat.

      – Yang Dong często o tobie mówiła, Xiao Luo. Wspominała, że zajmujesz się… astronomią?

      – Kiedyś. Teraz wykładam socjologię na uniwersytecie. Na pani uniwersytecie, chociaż kiedy mnie przyjęto, pani była już na emeryturze.

      – Socjologię? To duży przeskok.

      – Tak. Yang Dong zawsze mówiła, że nie potrafię się na niczym skupić.

      – Nie żartowała, gdy mówiła, że jesteś bystry.

      – Tylko rozgarnięty. Nie dorównywałem pani córce. Po prostu uznałem, że astronomia jest jak bryła żelaza, w którą nie można się wwiercić. Socjologia to kawałek drewna i musi być w nim jakieś cieńsze miejsce, przez które da się przebić. Łatwiej jest sobie z nią poradzić.

      Mrówka szła dalej w nadziei, że znajdzie następne „9”, ale to, co napotkała, było idealnie prostą linią, jak pierwsze wyżłobienie, tyle że poziomą i dłuższą niż „1”. I nie miało na końcach mniejszych wyżłobień. Kształt „–”.

      – Nie powinieneś tego ujmować w taki sposób. To normalne życie. Nie każdy może być Yang Dong.

      – Naprawdę nie mam takich ambicji. Płynę z prądem.

      – Mam propozycję. Może byś się zajął socjologią kosmiczną?

      – Socjologią kosmiczną?

      – Wybrałam tę nazwę na chybił trafił. Przypuśćmy, że we Wszechświecie jest ogromna liczba cywilizacji, tyle, ile wykrywalnych gwiazd. Mnóstwo. Cywilizacje te tworzą społeczność kosmiczną. Socjologia kosmiczna jest badaniem natury tej superspołeczności.

      Mrówka nie posunęła się dużo dalej. Po wygramoleniu się z zagłębienia „–” zamiast przyjemnego „9” napotkała „2”, z miłą początkową krzywą, ale ostrym zakrętem na końcu, który budził taki sam strach jak ten w „7”. Przeczucie niepewnej przyszłości. Dotarła jeszcze do następnego wyżłobienia, w kształcie zamkniętej linii – „0”. Wyglądało jak część „9”, ale było pułapką. W życiu trzeba unikać zakłóceń, ale trzeba też podążać w jakimś kierunku. To mrówka rozumiała. Chociaż były przed nią jeszcze dwa wyżłobienia, przestała się nimi interesować. Znowu skręciła pionowo w górę.

      – Ale… nasza cywilizacja jest na razie jedyną, którą znamy.

      – I dlatego nikt wcześniej tym się nie zajmował. Możesz skorzystać z tej okazji.

      – To fascynujące, doktor Ye. Proszę mówić dalej.

      – Myślę, że możesz połączyć dwie znane ci dziedziny. Matematyczna struktura socjologii kosmicznej jest dużo bardziej przejrzysta niż struktura socjologii ludzkiej.

      – Dlaczego pani mi to mówi?

      Ye Wenjie wskazała na niebo. Jego zachodnią stronę rozświetlała jeszcze zorza wieczorna i mogli policzyć ukazujące się gwiazdy. Kilka minut wcześniej firmament wyglądał zupełnie inaczej, jak bezkresna niebieska pustka albo twarz o oczach bez źrenic, niczym u marmurowej rzeźby, ale teraz, mimo że gwiazd było wciąż niewiele, ogromne oczy miały źrenice. Pustka została wypełniona. Wszechświat zyskał wzrok. Gwiazdy były małymi, srebrnymi, migoczącymi punkcikami, co nasuwało przypuszczenie, że ich twórcę dręczył jakiś niepokój, tak jakby kosmiczny rzeźbiarz czuł się w obowiązku wykuć źrenice wszechświata, ale z drugiej strony bał się dać im możliwość widzenia. Zmaganie się strachu z powinnością doprowadziło do tego, że gwiazdy wprawdzie powstały, ale były malutkie w porównaniu z ogromem przestrzeni kosmicznej i świadczyły o ostrożności ich twórcy.

      – Widzisz, że gwiazdy są jak punkty w przestrzeni? Chaos i przypadkowość rządzące naturą każdej cywilizacji są czynnikami usuwanymi w cień przez dzielące je odległości, więc cywilizacje te mogą się stać punktami odniesienia, którymi jest dość łatwo manipulować matematycznie.

      – Ale w tej pani socjologii kosmicznej nie ma niczego konkretnego, doktor Ye. Nie można przeprowadzać żadnych sondaży ani eksperymentów.

      – To znaczy, że ostateczny wynik twoich badań byłby czystą teorią. Podobnie jak w geometrii euklidesowej najpierw przyjmujesz kilka aksjomatów, a potem tworzysz na ich podstawie cały system teoretyczny.

      – To fascynujące, ale jakie miałyby być aksjomaty socjologii kosmicznej?

      – Pierwszy: podstawową potrzebą każdej cywilizacji jest przetrwanie. Drugi: cywilizacja ciągle rozwija się i rozszerza, ale ilość materii we Wszechświecie pozostaje stała.

      Mrówka nie zaszła daleko, gdy zdała sobie sprawę, że znajdują się nad nią inne wyżłobienia, wiele wyżłobień tworzących skomplikowany labirynt. Była wyczulona na kształty i pewna, że znajdzie wyjście z tej gmatwaniny, ale wskutek ograniczonej pojemności pamięci jej prostego układu nerwowego będzie musiała zapomnieć kształty, przez które przeszła wcześniej. Nie czuła żalu, że zapomni „9”, bo ciągłe zapominanie było częścią życia. Istniało kilka rzeczy, o których trzeba było pamiętać stale, ale były one wpisane przez jej geny w obszar pamięci zwany instynktem.

      Po oczyszczeniu pamięci weszła do labiryntu. Pokonawszy wszystkie zakręty, wdrukowała w swoją prostą świadomość inny schemat – chiński znak mu, oznaczający „grób”, chociaż nie znała ani tego znaku, ani jego znaczenia. Jeszcze wyżej trafiła na następny układ wyżłobień, dużo prostszy niż poprzedni, ale by kontynuować jego eksplorację, musiała ponownie oczyścić pamięć i zapomnieć o mu. Potem odkryła wyżłobienie o cudownej linii przypominającej kształtem brzuch dopiero co zdechłego świerszcza, którego znalazła niedawno temu. Szybko rozgryzła tę nową formę: zhi, przyimek określający przynależność. Potem, nadal pnąc się w górę, napotkała jeszcze dwie kombinacje wyżłobień, z których pierwsza składała się z dwóch rowków w kształcie kropel i brzucha świerszcza, znak dong, czyli „zima”. Górny układ zagłębień był podzielony na dwie części tworzące razem znak yang, który znaczył „topola”. Był on ostatnim i jedynym kształtem, który zapamiętała z całej wędrówki. O całej reszcie ciekawych kształtów zapomniała.

      – Z socjologicznego punktu widzenia te dwa aksjomaty są dość solidne… ale przedstawiła je pani tak szybko, jakby je pani już wcześniej sformułowała – powiedział nieco zdziwiony Luo Ji.

      – Myślałam o tym przez większość życia, ale wcześniej nigdy o tym z nikim nie rozmawiałam. Sama nie wiem dlaczego… Aha, jeszcze jedno – żeby wyprowadzić z tych aksjomatów całą socjologię kosmiczną, musisz przyjąć dwa inne podstawowe pojęcia: ciąg podejrzeń i gwałtowny rozwój technologii.

      – Interesujące terminy. Może je pani objaśnić?

СКАЧАТЬ