Karaluchy. Ю Несбё
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Karaluchy - Ю Несбё страница 16

Название: Karaluchy

Автор: Ю Несбё

Издательство: PDW

Жанр: Криминальные боевики

Серия: Ślady Zbrodni

isbn: 9788324593323

isbn:

СКАЧАТЬ – stwierdziła w końcu, zatrzaskując notes. – Nasza piątka ma rozwiązać tę sprawę. Ponieważ jest wśród nas kolega z Norwegii, od tej pory cała komunikacja będzie się odbywać po angielsku. Zaczniemy od omówienia śladów kryminalistycznych. To Rangsan utrzymuje kontakt z chłopakami z Wydziału Technicznego. Słuchamy.

      Rangsan starannie złożył gazetę i chrząknął. Miał przerzedzone włosy, okulary na łańcuszku ledwie trzymały się na czubku nosa. Przypominał Harry’emu mającego już dość szkoły nauczyciela, bo przyglądał się światu lekko pogardliwym, sarkastycznym spojrzeniem.

      – Rozmawiałem z Supawadee z technicznego. W pokoju znaleźli całe mnóstwo odcisków palców, co oczywiście nie było niespodzianką, ale żaden nie należał do ofiary. Pozostałych odcisków nie zidentyfikowano. To zresztą nie będzie łatwe – powiedział Rangsan. – Wprawdzie do Olympussy nie ciągną tłumy, ale i tak w tym pokoju są odciski co najmniej stu osób.

      – Znaleźliście coś na klamce? – spytał Harry.

      – Niestety aż za dużo, i żadnego w całości.

      Crumley oparła stopy w wielkich butach Nike na stole.

      – Molnes pewnie zaraz po wejściu się położył. Nie miał powodów, żeby tańczyć po pokoju i wszystkiego dotykać. A po zabójcy co najmniej dwie osoby chwytały za klamkę: Dim i Wang. – Skinęła głową Rangsanowi, który znów sięgnął po gazetę.

      – Sekcja wykazuje to, co przypuszczaliśmy, a mianowicie, że ambasador zginął od ciosu nożem. Ostrze przebiło lewe płuco, a potem skaleczyło serce i osierdzie wypełniło się krwią.

      – Tamponada – stwierdził Harry.

      – Słucham?

      – Tak to się nazywa. To trochę tak, jakby napchać waty do dzwonka. Serce nie ma siły bić. Dławi się własną krwią.

      Crumley się skrzywiła.

      – Okej. Zostawmy na razie te techniczne drobiazgi i wróćmy do całościowego obrazu. Nasz norweski kolega już zdążył odrzucić teorię, w której motywem mógłby być rabunek. Może więc zechcesz nam powiedzieć, Harry, co myślisz o tym zabójstwie?

      Wszyscy odwrócili się do niego. Harry pokręcił głową.

      – Nic jeszcze nie myślę. Ale parę rzeczy mnie dziwi.

      – Słuchamy.

      – No cóż. HIV jest dość rozpowszechniony w Tajlandii, prawda?

      Zapadła cisza. Rangsan zerknął znad gazety i mruknął:

      – Oficjalne statystyki mówią o pół miliona zarażonych. Są obawy, że w ciągu najbliższych pięciu lat liczba nosicieli zwiększy się o dwa do trzech milionów.

      – Dziękuję. Molnes nie miał przy sobie kondomów. Komu przyszłoby do głowy uprawiać seks z prostytutką w Bangkoku bez zabezpieczenia?

      Nikt nie odpowiedział. Rangsan wymamrotał coś po tajsku, pozostali wybuchnęli głośnym śmiechem.

      – Jest takich więcej, niż ci się wydaje – przetłumaczyła Crumley.

      – Zaledwie dwa lata temu mało która prostytutka w Bangkoku w ogóle słyszała o HIV – wyjaśnił Nho. – Ale teraz większość zaczęła nosić przy sobie prezerwatywy.

      – No dobrze. Ale gdybym był ojcem rodziny jak Molnes, to chyba miałbym dla pewności własne.

      Sunthorn parsknął.

      – Gdybym ja był ojcem rodziny, nie chodziłbym do sõphenii.

      – Do prostytutki – przetłumaczyła Crumley.

      – Oczywiście. – Harry w roztargnieniu stukał ołówkiem w podłokietnik krzesła.

      – Coś jeszcze cię zdziwiło, Hole?

      – Owszem. Pieniądze.

      – Pieniądze?

      – Miał przy sobie tylko pięćset bahtów, czyli około dziesięciu dolarów amerykańskich, a kobieta, którą sobie wybrał, kosztowała tysiąc pięćset.

      Na chwilę zapadła cisza.

      – Słuszna uwaga – zauważyła w końcu Crumley. – Ale może wzięła sobie honorarium, zanim podniosła alarm, że znalazła trupa?

      – Chcesz powiedzieć, że go obrabowała?

      – No cóż, czy to był rabunek? Ze swojej strony dotrzymała umowy.

      Harry pokiwał głową.

      – Może i tak. Kiedy możemy z nią porozmawiać?

      – Dziś po południu. – Crumley odchyliła się na krześle. – Jeżeli nikt nie ma nic więcej do powiedzenia, to muszę was prosić, żebyście wyszli.

      Nikt się nie odezwał.

      Za radą Nho Harry zostawił sobie na dotarcie do ambasady trzy kwadranse. W ciasnocie, która panowała w wiozącej go na dół windzie, usłyszał nagle znajomy głos:

      – I know now, I know now! Solskjaer! Solskjaer!

      Harry odwrócił głowę i uśmiechnął się potakująco.

      A więc to jest najsłynniejszy Norweg na świecie. Piłkarz, który był rezerwowym napastnikiem w drużynie z przemysłowego miasta w Anglii, pokonał wszystkich podróżników, malarzy i pisarzy. Po dłuższym zastanowieniu Harry doszedł jednak do wniosku, że mężczyzna w windzie najprawdopodobniej miał rację.

      10

      Na osiemnastym piętrze za wielkimi dębowymi drzwiami i dwiema śluzami bezpieczeństwa Harry znalazł metalową tabliczkę z norweskim królewskim lwem. Recepcjonistka, młoda, pełna wdzięku Tajka o maleńkich ustach, jeszcze mniejszym nosku i aksamitnych piwnych oczach w okrągłej twarzy, przestudiowała jego identyfikator. Na jej czole pojawiła się głęboka zmarszczka. W końcu dziewczyna podniosła słuchawkę telefonu, wyszeptała do niej trzy sylaby i zaraz się rozłączyła.

      – Gabinet panny Wiig to drugie drzwi po prawej stronie, sir – oznajmiła z uśmiechem tak promiennym, że Harry zaczął się zastanawiać, czy od razu się w niej nie zakochać.

      – Proszę wejść – rozległo się wołanie, kiedy zapukał. Tonje Wiig siedziała pochylona nad wielkim tekowym biurkiem, wyraźnie zajęta robieniem notatek. Podniosła wzrok, uśmiechnęła się lekko, uniosła z krzesła długie chude ciało w kostiumie z białego jedwabiu i ruszyła w stronę Harry’ego z wyciągniętą ręką.

      Tonje Wiig była dokładną odwrotnością recepcjonistki; na podłużnej СКАЧАТЬ