Krew to włóczęga. James Ellroy
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krew to włóczęga - James Ellroy страница 22

Название: Krew to włóczęga

Автор: James Ellroy

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Полицейские детективы

Серия: Underworld USA

isbn: 978-83-8110-914-7

isbn:

СКАЧАТЬ motto? »Zrobię wszystko prócz morderstwa i będę pracował dla każdego prócz komunistów«. Czy można się z tym spierać?”

      No rzeczywiście – i jakże to pasuje do Las Vegas! Więc raz jeszcze: witamy w Pustynnym Klejnocie, panie Otash!

      : 20.07.1968. Wiadomość teleksowa FBI. Od: Szef Agentów Specjalnych Wilton J. Laird, Biuro St. Louis. Do: Agent specjalny Dwight C. Holly. Oznaczono: „Tajne 1-A: Tylko do wiadomości odbiorcy”.

      Agencie Specjalny Holly,

      W związku z naszą rozmową telefoniczną i z Waszą wcześniejszą notatką (Notatka nr 8506, tajna 1-A) domagającą się aktualizacji na temat pogłosek dotyczących zabójstwa M.L. Kinga, krążących w Grapevine Tavern w St. Louis, możemy złożyć zapewnienie w następujących kwestiach:

      1. Sprzęt do inwigilacji elektronicznej, może pochodzący z Biura, został odkryty w Grapevine Tavern w pierwszej połowie czerwca bieżącego roku. Tajni informatorzy Biura uczęszczający do tawerny zameldowali, że aparatura została odkryta przez NORBERTA DONALDA KLINGA i ROWLANDA MARKA DE JOHNA, recydywistów i bywalców tawerny oraz znanych „przywódców” kilku innych bywalców tawerny (tu: CLARK DAVIS BRUNDAGE, LEAMAN RUSSELL CURRIE, THOMAS OGDEN PIERCE i GEORGE JAMES LUCE). Wszyscy to karani przestępcy działający w rozmaitych skrajnie prawicowych ugrupowaniach paramilitarnych.

      2. Odkrycie aparatury wywołało intensywne spekulacje wyżej wymienionych. Np.: że aparatura to część działań monitorujących zorganizowanych po to, by wplątać oskarżonego o zabójstwo Kinga JAMESA EARLA RAYA w „zlecony przez FBI” spisek mający na celu zamordowanie Kinga. O ile plotki te są w sposób oczywisty niedorzeczne, należy zauważyć, że mogą okazać się szkodliwe dla prestiżu Biura, ze względu na liczne ostatnio obraźliwe uwagi pana Hoovera na temat Kinga, i ze względu na fakt, że brat Raya, CHARLES ELDON RAY, jest współwłaścicielem tawerny.

      3. Biuro nie ma nic wspólnego z instalacją elektronicznej aparatury podsłuchowej, chociaż rzeczywiście na terenie tawerny znaleziono sprzęt z Biura pochodzący. Jeśli jakieś inne jednostki terenowe Biura zainstalowały wyposażenie, mnie osobiście nic na ten temat nie wiadomo ani też instalacji tego wyposażenia nie dokonał żaden agent na moje polecenie.

      4. Zgodnie z twierdzeniami szerzonymi przez wyżej wymienionych bywalców tawerny, często jest omawiana „nagroda” za Kinga w wysokości 50 000 $, którą rzekomo ma wypłacić klika bogatych segregacjonistów każdemu „Bojownikowi Białej Rasy”, który „oprze się liberalnej hegemonii LBJ i pozbędzie się Martina Luthera Koksa”. Ten niedorzeczny temat był często podejmowany przez licznych bywalców tawerny w miesiącach poprzedzających śmierć Kinga.

      5. Plotki o „spisku FBI” przybierają zarówno na zjadliwości, jak i częstotliwości. Niestety, tajne źródła w Federalnym Biurze ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych w St. Louis poinformowały mnie, że tawerna wkrótce znajdzie się pod obserwacją tej jednostki ze względu na dowody wskazujące, iż na terenie tawerny są załatwiane sprawy związane z przemytem broni. Powyżej wymienieni bywalcy tawerny nie są podejrzanymi o przemyt broni, ale uważam, że obecność BAT w tawernie jest kłopotliwa, ze względu na zjadliwość i częstotliwość pogłosek wymierzonych przeciwko Biuru, jak również ze względu na fakt, że CHARLES ELDON RAY jest współwłaścicielem lokalu.

      Z uszanowaniem

      SAS Wilton J. Laird, Biuro St. Louis

      /POUFNE/PO PRZECZYTANIU ZNISZCZYĆ

      : 26.07.1968, artykuł z „Los Angeles Herald Express”:

      CIĄGLE NIEWYJAŚNIONY: „WIELKI SKOK”

      I POLICJANT OGARNIĘTY OBSESJĄ

      Wtorek 24 lutego 1964. W Los Angeles było chłodno, zbierały się chmury burzowe. Ciszę wczesnego poranka rozdarł trzask kolizji ciężarówki z mlekiem i furgonetki opancerzonej Wells Fargo przewożącej wielomilionowy ładunek waluty amerykańskiej i bezcennych szmaragdów. Na spokojnym skrzyżowaniu ulic Osiemdziesiątej Czwartej i Budlong rozpętało się piekło. W ciągu kilku minut czterech uzbrojonych strażników i dwóch członków śmiałego gangu rabusiów padło trupem – ci ostatni najwyraźniej zdradzeni przez kompana – a sprawa rabunku i morderstw od czterech i pół roku pozostaje nierozwiązana.

      „Niedokładnie” – mówi nam sierżant Robert S. „Scotty” Bennett w Piper’s Coffee Shop. „Minęły cztery lata, pięć miesięcy i dwa dni”.

      Nikt nie odważy się sprzeczać z sierżantem Bennettem w żadnej kwestii dotyczącej sprawy, nad którą pracuje on tak ciężko od tak dawna. Prowadzi śledztwo od owego feralnego krwawego poranka, a jego determinacja, by sprawę tę rozwikłać, obrosła legendą w Policji Los Angeles. Ten niemal dwumetrowy mężczyzna sam jest legendą. W trakcie pełnienia obowiązków służbowych zabił osiemnastu uzbrojonych bandytów i upamiętnia ten rekord policji Los Angeles małą osiemnastką przyszytą do nieodłącznej muchy w szkocką kratę. Kiedy pytamy o te wydarzenia, odpowiada: „Jak się już wystrzeli pocisk, nie ma jak go cofnąć”.

      To zabawne sformułowanie, jeśli wziąć pod uwagę straszliwą prawdę, która się pod nim kryje: detektywi pracujący w Kwaterze Głównej Wydziału Przestępstw Rabunkowych Policji LA stale mają do czynienia z uzbrojonymi i niebezpiecznymi przestępcami, należącymi do tych zdecydowanych ludzi, którzy z dumą noszą spinki do krawatów z liczbą 212 – przestępstwo karane z tego paragrafu to rabunek z bronią w ręku. „Napad”, jak mówi się o nim w wydziale przestępstw rabunkowych, jest niemal nieustannym tematem rozważań, a Scotty Bennett wypowiada się na ten temat z wielką rozkoszą. „To było zaplanowane po najdrobniejszy szczegół” – mówi. „Zderzenie z fałszywą ciężarówką z mlekiem jako bardzo silne i potencjalnie zabójcze sprawiło, że strażnicy uwierzyli w jego prawdziwość. Bandyci wiedzieli, co będzie przewoził pojazd opancerzony, i nigdy dokładnie nie ustaliliśmy, skąd o tym wiedzieli. Co ważniejsze, nigdy nie ustaliliśmy, czy bandyci byli rasy białej, czy czarnej.

      Sierżant Bennett upija łyk kawy i ciągnie: „Napad był śmiało obmyślony i wykonany. I uważam, że przywódca tej bandy zdecydował z wyprzedzeniem, że od razu zabije swoich pomagierów i ukryje ich tożsamość, a także rasę, spalając ich ciała tak, aby uniemożliwić identyfikację. Wszystko świetnie, ale uniemożliwienie identyfikacji rasowej wymaga czegoś więcej niż spalenia powierzchni skóry, więc ten człowiek najpierw zaaplikował ciałom chemiczny przyspieszacz, który znacznie spotęgował zniszczenie tkanek na skutek spalenia. Nigdy nie zdołaliśmy ustalić, jakiej substancji chemicznej użyto, co jest kolejnym powodem, dla którego ten napad do dzisiaj pozostaje zagadką”.

      Jakieś inne powody?

      „Cóż – powiedział sierżant Bennett – wiemy, że dużą część zrabowanej z furgonetki gotówki zabezpieczono taśmami z pociskami atramentowymi i rozlany atrament znaleziono na miejscu przestępstwa. Poza tym od czasu do czasu poplamione banknoty pojawiają się w południowej części Los Angeles, więc jestem przekonany, że przynajmniej część członków bandy była rasy czarnej. Poza tym pochodzenie szmaragdów pozostaje nieznane. To był bardzo cenny ładunek, a pośrednicy nadawcy i odbiorcy przesyłki zobowiązali do tajemnicy Wells Fargo, co utrudnia śledztwo”.

      A uporczywe СКАЧАТЬ