Название: Krew to włóczęga
Автор: James Ellroy
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Полицейские детективы
Серия: Underworld USA
isbn: 978-83-8110-914-7
isbn:
Jest 7.24. Teraz już zderzenie wzbudziło zainteresowanie. Powstał zamęt. To gwar biedoty ograniczony do ganków.
Zamaskowany mężczyzna nr 1 ruszył w tamtą stronę. Wyciągnął cztery granaty gazowe, odbezpieczył je i rzucił nimi. Rzucił w lewo i prawo. Podniosły się opary czerwone, różowe i bezbarwne. Kwaśne niebo, minifront burzowy, tęcza. Gankowi zanieśli się kaszlem, dławiąc się, wbiegli do swoich szop.
Kierowca ciężarówki z mlekiem i zamaskowany mężczyzna nr 2 ciasno wypchali cztery płócienne wory. Mieli pełen ładunek: wszystkie worki z gotówką i kasetki, razem trzydzieści sztuk. Poszli do forda rocznik ’62. Zamaskowany mężczyzna nr 1 otworzył bagażnik. Wrzucili do środka ładunek.
7.26.
Podniósł się wiatr. Zwinął kłęby gazu w szaleńczo łączące się kolory. Kierowca ciężarówki z mlekiem i zamaskowany mężczyzna nr 2 gapili się przez gogle.
Zamaskowany mężczyzna nr 1 stanął przed nimi. Wkurwili się – „Co jest?” – nie zasłaniaj pokazu świateł. Zamaskowany mężczyzna nr 1 strzelił obydwóm w twarz. Pociski roztrzaskały szkła gogli i rurki masek gazowych i w jednej chwili zgasiły im światła.
Zapamiętaj:
7.27. Czterech martwych strażników, trzech martwych bandytów. Różowe kłęby gazu. Opad kwasowy. Opary zamieniające krzewy w szarozłośliwe.
Zamaskowany mężczyzna nr 1 otworzył drzwi po stronie kierowcy i sięgnął pod siedzenie. A tam: lutlampa i brązowa torba ze żrącymi granulkami. Granulki wyglądały jak skrzyżowanie karmy dla ptaków i fasolek żelkowych.
Pracował powoli.
Podszedł do zamaskowanego mężczyzny nr 3. Rzucił granulki na jego plecy i wepchnął mu granulki do ust. Odpalił lutlampę i skierował płomień na ciało. Podszedł do kierowcy ciężarówki z mlekiem i do zamaskowanego mężczyzny nr 2. Rzucił granulki na ich plecy, wepchnął im granulki do ust i opalił ich ciała lutlampą.
Słońce już zdążyło wejść wysoko. Opary gazu pochwyciły promienie i z małego skrawka nieba zrobiły jeden wielki pryzmat. Zamaskowany mężczyzna nr 1 odjechał w kierunku południowym.
Dotarł tam pierwszy. Jak zawsze. O napadzie w Czarnogrodzie dowiedział się z nasłuchu policyjnych częstotliwości. Woził ze sobą własny odbiornik wielozakresowy.
Zaparkował za pojazdem opancerzonym i ciężarówką z mlekiem. Rozejrzał się po ulicy. Zobaczył kilku asfaltów gapiących się na rzeźnię. Powietrze szczypało. Pierwszy domysł: granaty gazowe i sfingowana kolizja.
Asfalty go zobaczyły. Wymieniły standardowe spojrzenie: „O cholera”. Usłyszał syreny. Z nakładających się syren wyliczył sześć czy siedem wozów. Z posterunków przy Newton i przy Siedemdziesiątej Siódmej – jechały dwie jednostki. Miał trzy minuty, żeby się rozejrzeć.
Zobaczył czterech martwych strażników. Dwa spalone trupy przy wschodnim krawężniku parę wozów dalej.
Zignorował strażników. Sprawdził spalonych. Byli mocno poparzeni, aż popękana skóra stopiła się z odzieżą. Pierwszy jego domysł: przechytrzenie. Spierdolmy identyfikację zbytecznych kompanów.
Syreny zawyły bliżej. Z oddali pomachał mu dzieciak. Skinął mu i też pomachał.
Miał już wyobrażenie. Gówno, na które się czeka całe życie. Kiedy przychodzi, to… no wiesz.
Był wielki. Nosił tweedowy garnitur i muchę w kratę. Do muchy miał przyszytą małą czternastkę. Zastrzelił czternastu uzbrojonych bandytów.
TERAZ
Ameryka:
Podglądałem cztery lata naszej historii. Były to jedna długa, mobilna obserwacja i brutalne przeszukanie. Mogłem kraść i miałem licencję na przyduszanie.
Śledziłem ludzi. Podsłuchiwałem na wszystkie sposoby, widziałem wielkie wydarzenia i tak dalej. Pozostałem nieznany. Moja inwigilacja łączy Wtedy i Teraz w nieujawniony dotąd sposób. Byłem tam. Mój reportaż jest podparty wiarygodnymi pogłoskami i paplaniem osób dobrze poinformowanych. Potężny materiał dowodowy w postaci zapisków go zweryfikował. Ta książka czerpie z wykradzionych archiwów publicznych oraz przywłaszczonych pamiętników osób prywatnych. To owoc własnych przygód i czterdziestu lat studiów. Jestem wykonawcą testamentu literackiego i prowokatorem. Zrobiłem, co zrobiłem, i widziałem, co widziałem, i poznałem własną drogę.
Ortodoksyjna wiarygodność i szmatławcowa zawartość. To połączenie daje jej pasję. Już macie w sobie ziarno wiary. Przypomnijcie sobie czas, który obejmuje ta opowieść, a wyczujecie spisek. Jestem tu, by wam opowiedzieć, że to wszystko prawda i ani trochę nie jest tak, jak wam się wydaje.
Przeczytacie tę książkę z pewną niechęcią i w końcu skapitulujecie. Kolejne strony zmuszą was, byście się poddali.
Powiem wam wszystko.
WTEDY
CZĘŚĆ I
TOTALNY ROZPIERDOL
1
Wayne Tedrow junior
(Las Vegas, 14.06.1968)
HEROINA:
Urządził laboratorium w swoim apartamencie hotelowym. Zlewki, kadzie i palniki Bunsena wypełniły półki. Z trzypalnikowej kuchenki schodziły kolejne porcyjki. Gotował produkt rangi środków przeciwbólowych. Nie robił narkotyków od czasów Sajgonu.
Darmowy apartament w Gwiezdnym Pyle, finansowany przez Carlosa Marcella. Carlos wiedział, że Janice ma raka w ostatnim stadium i że on jest utalentowanym chemikiem.
Wayne zmieszał bazę morfinową z amoniakiem. Dwuminutowe podgrzewanie uwolniło kryształki i osad. Podgrzał wodę do 83 stopni. Dodał bezwodnik kwasu octowego. Wrzątkiem wypłukał odpad organiczny.
Następnie środki strącające – powolne gotowanie – diacetylomorfina i węglan sodu.
Wayne zamieszał, odmierzył i podpalił dwa małe palniki. Rozejrzał się po pokoju. Pokojówka zostawiła gazetę. Wszystkie nagłówki należały do niego.
Śmierć Wayne’a seniora na skutek ataku serca. James Earl Ray i Sirhan Sirhan w pace.
Do niego należała cała pierwsza strona. Ani razu o nim nie wspominała. Carlos wyciszył sprawę Wayne’a seniora. Pan Hoover wyciszył następstwa zamachów King/Bobby.
Wayne patrzył, jak rośnie masa diacetylomorfiny. Dzięki jego mieszance Janice zapadnie w półsen. Starał się o wielką robotę u Howarda Hughesa. Hughes był uzależniony od farmaceutyków i narkotyków. СКАЧАТЬ