Kod Leonardo Da Vinci. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kod Leonardo Da Vinci - Дэн Браун страница 16

Название: Kod Leonardo Da Vinci

Автор: Дэн Браун

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-8110-000-7

isbn:

СКАЧАТЬ nowych czasów.

      – Hago la obra de Dios – szepnął Sylas, idąc w kierunku wejścia do kościoła.

      Podniósł białą jak kreda pięść i zastukał w drzwi trzy razy.

      Po chwili poruszyła się zasuwa na olbrzymich drewnianych wrotach.

      Siostra Sandrine skinęła głową. Była niewysoka, drobna, Sylas bez trudu mógłby ją uziemić, ale przyrzekł sobie, że nie będzie używał siły, chyba że okaże się to absolutnie konieczne. Ta kobieta nosi szaty zakonne i nie odpowiada za to, że bractwo wybrało właśnie jej kościół na miejsce ukrycia klucza sklepienia. Nie powinna być karana za nie swoje grzechy.

      – Jest pan Amerykaninem? – zapytała, kiedy wprowadzała go do sanktuarium. Pnąca się ku niebu nawa stała cicha jak wnętrze grobowca, a jedynym świadectwem życia był delikatny zapach kadzidła, który wisiał w powietrzu po wieczornej mszy.

      – Francuzem z urodzenia – odparł Sylas. – Wstąpiłem do Opus Dei w Hiszpanii, a teraz studiuję w Stanach Zjednoczonych.

      – I nigdy nie widział pan Saint-Sulpice?

      – Zdaję sobie sprawę, że to niemal grzech.

      – Kościół jest znacznie piękniejszy za dnia.

      – Z pewnością. Niemniej jestem bardzo wdzięczny, że siostra daje mi sposobność zwiedzenia świątyni dzisiaj w nocy.

      – Zażądał tego opat. Na pewno ma pan bardzo wpływowych przyjaciół.

      Nawet nie wiesz jak wpływowych, pomyślał Sylas.

      Idąc za siostrą główną nawą, Sylas dziwił się, że świątynia taka jak Saint-Sulpice ma tak oszczędny wystrój. W kościele było chłodno i surowo, ściany robiły wrażenie niemal nagich, tak jak w ascetycznych katedrach Hiszpanii. Kiedy Sylas podniósł wzrok na pnącą się w górę, żebrowaną powierzchnię sklepienia, wyobraził sobie, że stoi pod stępką przewróconego do góry dnem olbrzymiego statku.

      Obraz współgra z rzeczywistością, pomyślał. Statek bractwa miał się wywrócić na dobre. Zniecierpliwiony, ponieważ chciał jak najszybciej zabrać się do pracy, Sylas czekał, kiedy siostra zostawi go w spokoju.

      – Niezręcznie się czuję, siostro, że musiała siostra wstać w środku nocy z mojego powodu.

      – Nic nie szkodzi. Przyjechał pan do Paryża na krótko. Zastanawiałam się tylko, od czego zaczniemy zwiedzanie.

      Sylas czuł, że jego wzrok bezwiednie wędruje w kierunku ołtarza.

      – Nie musi mnie siostra oprowadzać. Już i tak nadużyłem gościnności. Wszystko obejrzę sam.

      – To żaden problem – zapewniła.

      Sylas przystanął. Doszli teraz do pierwszej ławki, a ołtarz był zaledwie piętnaście metrów dalej. Zwrócił swoje potężne ciało ku niewysokiej kobiecie, czując, że siostra Sandrine kurczy się w sobie, kiedy patrzy wprost w jego czerwone oczy.

      – Proszę nie poczytać tego za obcesowość, ale nie nawykłem wchodzić tak po prostu do domu Pana i zachowywać się jak turysta. Czy mógłbym się trochę pomodlić w ciszy, zanim zacznę zwiedzać kościół?

      Sylas położył miękką, ale ciężką dłoń na jej ramieniu i spojrzał na nią z góry.

      – Siostro, proszę wrócić do łóżka. Modlitwa przynosi radość, kiedy człowiek jest sam.

      – Jak pan sobie życzy.

      Robiła wrażenie zaniepokojonej.

      Sylas zdjął rękę z jej ramienia.

      – Spokojnych snów, siostro. Bóg z tobą.

      – I z tobą.

      Sylas patrzył, jak siostra wchodzi po schodach. Odwrócił się i ukląkł w pierwszej ławce, czując, jak cilice wpija się w jego udo.

      Dobry Boże, Tobie składam w ofierze pracę, którą mam dziś wykonać

      Rozdział 14

      Sophie zastanawiała się, kiedy Fache się zorientuje, że nie wyszła z budynku. Widząc, że Langdon jest naprawdę przytłoczony tempem wydarzeń, zadawała sobie pytanie, czy dobrze zrobiła, zapędzając go do narożnika.

      Co jeszcze mogłabym zrobić?

      Kiedyś dziadek był dla niej całym światem, a dziś była zdziwiona, że nie czuje właściwie smutku po jego śmierci. Jacques Saunière był dla niej teraz kimś zupełnie obcym. Ich związek obumarł w jednej chwili pewnego marcowego wieczoru, kiedy miała dwadzieścia dwa lata.

      Dziesięć lat temu.

      Sophie przez przypadek zobaczyła coś, co nie było przeznaczone dla niej.

      Gdybym nie widziała tego na własne oczy…

      Była zbyt zaszokowana i zaskoczona, żeby wytrzymać bolesne próby wyjaśnień, natychmiast wyprowadziła się od dziadka, zabierając pieniądze, które udało jej się zaoszczędzić, i wynajęła z koleżankami małe mieszkanko. Powiedziała dziadkowi, żeby już nigdy więcej do niej nie dzwonił. Przez te wszystkie lata posyłał kartki i listy, błagając ją o spotkanie, żeby wszystko wyjaśnić – przez dziesięć lat nagromadził się spory stos korespondencji, ale musiała oddać dziadkowi sprawiedliwość, że ani razu nie złamał zakazu i nigdy nie zadzwonił.

      Dopiero dzisiaj po południu.

      – Sophie? – Jego głos brzmiał zadziwiająco staro, kiedy odsłuchiwała wiadomość z automatycznej sekretarki. – Postępowałem zgodnie z twoim życzeniem tak długo… I z bólem do ciebie dzwonię, ale muszę z tobą porozmawiać. Zdarzyło się coś strasznego.

      Stojąc w kuchni swojego paryskiego mieszkania, Sophie poczuła przechodzące po grzbiecie ciarki, kiedy usłyszała go po tych wszystkich latach. Jego łagodny i kochany głos przywołał falę wspomnień z dzieciństwa.

      – Sophie, posłuchaj, proszę. – Mówił do niej po angielsku, czyli tak jak zawsze, kiedy była małą dziewczynką. Ćwicz francuski w szkole. Ćwicz angielski w domu. – Nie możesz gniewać się na mnie do końca życia. Nie czytałaś listów, które ci przez te wszystkie lata posyłałem? Czy jeszcze nie rozumiesz? – Urwał. – Musimy natychmiast porozmawiać. Proszę, spełnij to jedno życzenie swojego dziadka. Zadzwoń do mnie do Luwru. Natychmiast. Oboje jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

      Sophie spojrzała na automatyczną sekretarkę. W niebezpieczeństwie? O czym on mówi?

      – Księżniczko… – Jego głos załamywał się z emocji, których Sophie nie potrafiła nazwać. – Wiem, że nie wszystko ci mówiłem, i wiem, że zapłaciłem za to utratą twojej miłości. Ale robiłem to dla twojego bezpieczeństwa. Teraz musisz poznać prawdę. Proszę cię bardzo, muszę ci powiedzieć prawdę o twojej rodzinie.

СКАЧАТЬ