Stara Flota Tom 6 Wolność. Nick Webb
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Stara Flota Tom 6 Wolność - Nick Webb страница 21

Название: Stara Flota Tom 6 Wolność

Автор: Nick Webb

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия: Stara Flota

isbn: 978-83-65661-97-5

isbn:

СКАЧАТЬ

      – Pani admirał? Sugeruje pani, żebym… skła­mała?

      – Czemu nie? Przecież jesteś w tym dobra, prawda? Oszukałaś mnie. I admirała Tigre. Oszukałaś też Danny’ego i…

      – Nie! Nie… nie oszukałam Danny’ego. Od tego się zaczęło między nami, ale… – głos Fiony ścichł.

      – Od tego się zaczęło między wami, czyli tak, oszukałaś go. Nawet jeżeli trwało to krótko. Potrafisz świetnie kłamać, Liu, dlatego zapytałam, dlaczego nie tym razem? Połowa ludzkości uważa, że to ja zabiłam admirała Mullinsa i prezydenta Quimby’ego. Dowodziłam przecież „Wyzwaniem”, gdy zestrzeliło ich okręt. Nikt mi nie uwierzy, gdy powiem, że zbuntowana agentka wywiadu przekonała mnie, abym powierzyła jej stery swojego okrętu. Byłam już uciekinierką, gdy wspomniana agentka na własną rękę ostrzelała okręt Mullinsa z prezydentem na pokładzie. Czemu nie chcesz wykorzystać okoliczności na własną korzyść?

      Cisza. Proctor niemal… niemal usłyszała zduszony szloch. Zerknęła na chronometr. Jeszcze kilka sekund.

      – Porozmawiamy później. Carson, potrzebuję cię na mostku. Proctor, bez odbioru. – Odwróciła się do porucznika Davenporta. – Co z działami magnetycznymi? I laserami?

      – Udało mi się podnieść moc piątego działa z dziesięciu do siedemdziesięciu pięciu procent. Wątpię, aby było lepiej. Potrzebny jest inżynier, żeby to naprawić.

      Proctor odwróciła się do ekranu.

      – Będzie musiało wystarczyć to, co mamy. – Zacis­nęła zęby. Właśnie. Brała udział w wielu bitwach podczas swojej kariery we flocie. Niektóre były naprawdę rozpaczliwe i tylko cudem udało się je wygrać. Jednak sądząc po urywkach przekazów metaprzestrzennych, które wychwycili z kakofonii wołań o pomoc, starcie rozpoczynające się właśnie nad Brytanią zapowiadało się jako najbardziej desperacka ze wszystkich bitew w historii ludzkości.

      Komandor Carson wrócił na mostek. Skinął głową Proctor i zajął miejsce przy konsoli dowodzenia.

      – Przygotować się – rozkazała admirał. – Nad Brytanią czekają trzy okręty Roju. I jak na razie tylko jeden księżyc Grangera. Zapewne nie przeżyjemy tej bitwy, ale musimy pomóc. A przynajmniej próbować. Osiem miliardów ludzi pokłada w nas nadzieję. – Odwróciła się do porucznika Case’a i skinęła głową.

      – Rozpoczynam ostatni skok kwantowy – zameldował. Trzeba przyznać, że głos mu nie zadrżał. Proctor widziała już weteranów gwiezdnych wojen, którzy tracili panowanie nad sobą w podobnych momentach. Dla Case’a była to pierwsza bitwa. A jednak żołnierz zachowywał zimną krew, wpatrywał się ze spokojem w ekran i nie wyglądał na wytrąconego z równowagi.

      „To już nie potrwa długo” – pomyślała Proctor.

      Ekran rozbłysnął i zamiast rozgwieżdżonej pustki ukazało się pandemonium.

      Ido, dawny satelita Bolivara, wisiał w środku zamieszania, między trzema monstrualnymi okrętami a planetą. Jednostki Roju, długie na kilkaset kilometrów, cięły go bezlitośnie zielonymi promieniami, naładowanymi cząsteczkami antyboru i antytlenu, które służyły za nośnik dla potężnej fotonowej wiązki, podobnej do tej w zwykłych laserach.

      Wiązki antymaterii rozdzierały Ido na strzępy.

      – Mój Boże – wyszeptała Proctor. – On tego nie wytrzyma.

      Powiedziała „on”, ale nie miała pojęcia, do kogo lub czego odnieść ten zaimek. Czy był tam Tim? Nie, Granger został na Tytanie. Czy tym księżycem sterowała jakaś sztuczna inteligencja? Jakiś komputer? A może Tim kierował zdalnie? Czy możliwe, aby Ido sam był… świadomy, choć wydawało się to mało prawdopodobne? Zaawansowanej technologii podobno nie można odróżnić od magii, a ostatnio Proctor widziała takie cuda, że nie mogła wykluczyć żadnej możliwości…

      – Jak sobie radzi flota?

      Davenport przewinął ostatnie meldunki metaprzestrzenne, przekonwertowane na komunikaty tekstowe, szukając najnowszych wieści, a przy tym nie przestał zerkać na dane taktyczne przesyłane przez flotę na zaszyfrowanych częstotliwościach. W ciągu krótkiego czasu od swojego awansu na stanowisko oficera rozwinął się w wyjątkowo sprawnego specjalistę.

      – Niezbyt dobrze. – Skrzywił się. – Straciliśmy mnóstwo okrętów. Admirał Tillis przyleciał z San Martin i przejął dowodzenie nad niedobitkami Sił Obronnych Brytanii. Admirał Oppenheimer dowodzi Zjednoczoną Flotą Ziemi, ale też poniósł ciężkie straty. Okręty Roju mają trochę uszkodzeń, zadanych w większości przez Ido, ale naszym udało się odstrzelić kilka iglic broni, która niszczy planety.

      – Christian pofatygował się osobiście, co? Dobrze. Włączyć kamuflaż. Jak będziemy niewidzialni, może uda się nam dotrzeć tam, gdzie najbardziej się przydamy. – O ile w ogóle na coś mogą się przydać. – Och, i uruchomić łącze metaprzestrzenne. Ogólne pasmo, natężenie wysokie, ale nie na tyle, żeby zdradzić naszą pozycję.

      Davenport uniósł kciuk.

      – Zrobione, ma’am.

      – Tim, to ja. Potrzebujemy cię. Już. Los Brytanii wisi na włosku. Teraz albo nigdy, Tim. Sprowadź tyle swoich księżyców, ile tylko możesz.

      Nadawała podobne wiadomości podczas wcześ­niejszych starć, w czasie gdy szukała Tytana. Za każdym razem wydawało się, że trafia w próżnię. Księżyce Grangera pojawiały się jednak zawsze, choć na Nowy Dublin przybyły o wiele za późno.

      No i nigdy nie doczekała się reakcji na wezwania.

      – Dobrze. Pora na fajerwerki. Komandorze, przeskanuj najbliższą jednostkę Roju. Sprawdź, czy uda się znaleźć jakieś linie zasilania albo… – Przypomniała sobie niedawne problemy. – Albo przewody z chłodziwem czy coś podobnego. Wszystko, co mogłoby wybuchnąć po trafieniu pociskiem z działa magnetycznego.

      – Tak jest, ma’am.

      – Case, zbliż się do tego okrętu Roju. – Proctor wskazała olbrzyma, który kierował się prosto na największy kontynent Brytanii, Kaskadię. Na tym kontynencie stał dom rodzinny Proctor, a jej brat mieszkał tam ze swoją rodziną. Tam też jeszcze kilka tygodni temu Shelby Proctor prowadziła wykłady dla studentów ksenobiologii…

      – Ma’am, odbieramy transmisję. Wąskie pasmo, skierowane prosto na nas. – Davenport zmarszczył brwi. – Próbuję namierzyć źródło triangulacją…

      Uśmiechnął się.

      – To „Niepodległość”, ma’am.

      – Chojrak. – Nareszcie jakieś dobre wieści. „Niepodległość” jak na razie przetrwała. – Połącz go.

      Jednak w głośnikach zabrzmiał głos komandor Whitehorse, nie Volza.

      – Pani admirał, mamy problem.

      – Większy problem niż trzy jednostki Roju nad Brytanią? Te okręty razem wzięte są większe СКАЧАТЬ