Star Force. Tom 8. Szturm. B.V. Larson
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Star Force. Tom 8. Szturm - B.V. Larson страница 5

Название: Star Force. Tom 8. Szturm

Автор: B.V. Larson

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-65661-67-8

isbn:

СКАЧАТЬ mnie nieco bolał bark. Prawdopodobnie chwilę wcześniej dostałem od sierżanta kuksańca.

      – Minąłeś się z powołaniem, Kwon. Z tym czarującym podejściem do człowieka powinieneś zostać pielęgniarzem.

      Kwon zmarszczył brwi.

      – Znów jest pan pijany, prawda?

      – Nie tym razem.

      Powiedziałem mu o zastrzyku z nanitów. Sierżant natychmiast zrozumiał.

      – Nienawidzę tego. Szczególnie jak trzeba wysikać nadmiar metalu.

      – Dzięki za przypomnienie. Muszę skorzystać z toalety.

      – Chce się panu rzygać?

      – Nie, mówiłem, że nie piłem.

      – Racja.

      W chwilę później byłem już w ubikacji. Rycząc z bólu nad sedesem i sikając płynnym metalem, zastanawiałem się, czy morale całego mojego sztabu stało równie nisko. Kwon był pewien, że przyszedłem na odprawę pijany. Czy przez cały ten czas naśmiewali się ze mnie za moimi plecami? Wprawdzie nie zauważyłem, ale z drugiej strony… nie byłem w najlepszej formie.

      Kiedy pojawiła się reszta sztabu, moje ubranie już wyglądało schludnie. Miałem przed sobą pełny kubek czarnej kawy, a nowe nanity krążyły ochoczo w krwiobiegu.

      Pomimo mojego zachęcającego uśmiechu wszyscy patrzyli na mnie z rezerwą. Nikt nie chciał odezwać się pierwszy.

      – Komodorze Miklos – powiedziałem – czy mógłby mi pan zdać raport ze stanu floty? Co mógłbym wprowadzić do boju, gdyby zaszła taka potrzeba?

      Miklos zaczął meldować, a ja uważnie słuchałem, zadając co jakiś czas pytania. Opisywał każdą jednostkę, jej pozycję, wykonywane zadanie i stopień gotowości bojowej.

      – Co z lotniskowcami? – spytałem. – Chciałbym wiedzieć, ile z nich jest gotowych do użytku.

      Spojrzał na mnie rozbawiony i odchrząknął.

      – Jak pan wie, w ciągu ostatnich siedemnastu tygodni cała produkcja przestawiona została na potrzeby floty.

      Siedemnaście tygodni? A więc to trwało tak długo? Wydawało mi się, że upłynął miesiąc, może ciut więcej. Pokręciłem z niedowierzaniem głową.

      – Rzeczywiście – potwierdziłem. – Proszę zatem powiedzieć, co w tym czasie zostało zrobione.

      – Siedem lotniskowców, sir.

      – Tylko siedem?

      Miklos zakłopotał się.

      – Na ostatnich odprawach poruszaliśmy ten temat…

      – Nie interesuje mnie, co działo się na ostatnich odprawach. Proszę powiedzieć, jak jest teraz. Mamy siedem lotniskowców, podczas gdy proces produkcji trwa tylko tydzień. Dlaczego?

      – Myśliwce, sir. I okręty wsparcia. Do osłony lotniskowców potrzebujemy większej liczby krążowników i niszczycieli.

      – To chyba nie do końca zgodne jest z moim rozkazem, ale w tych warunkach muszę to przyjąć. Siedem lotniskowców… wszystkie wypełnione najnowszymi myśliwcami.

      – Najnowszymi? Tak mi się wydaje. To takie same, jakich używaliśmy w systemie Thora.

      Zmarszczyłem brwi. Ponieważ spędziłem jakiś czas za ich sterami w walce, miałem zamiar wprowadzić pewne modyfikacje.

      – Musimy o tym pogadać – stwierdziłem. – Myślę, że potrzebują unowocześnienia.

      – Unowocześnienia? Teraz? Sir, czy jest pan pewien tego, co mówi?

      – Tak – odpowiedziałem, starając się zachować spokój. Wiedziałem, że mają powody we mnie powątpiewać. Wiedziałem już, że podczas mojego „samowolnego oddalenia” wszystkie decyzje podejmowali za mnie, ponosząc także wszelką odpowiedzialność. To była moja wina. Teraz jednak nadszedł czas, by silną ręką przejąć władzę.

      – Komodorze – powiedziałem – dyskusję o stanie floty odbędziemy tylko we dwóch. Wszyscy pozostali mogą odejść z rozkazem osiągnięcia pełnej gotowości w ciągu tygodnia. Wylot może nie nastąpić, ale jeśli będzie miał miejsce, nie chcę, by ktokolwiek został przyłapany z opuszczonymi gaciami. Wszystkie jednostki mają być gotowe. Odprawa zakończona. Rozejść się.

      Spojrzeli na mnie, zaskoczeni. Wszyscy chcieli zadać to samo pytanie: „Wylot, ale dokąd, sir?”.

      Nie dałem im jednak takiej możliwości.

      Tylko Kwon wyraźnie się cieszył. Głośno klasnął w swoje wielkie łapska.

      – Riggs wrócił!

      Potwierdziłem skinieniem głowy i zwróciłem się do Miklosa, który pozostał w pomieszczeniu.

      – Nikolai – celowo powiedziałem do niego po imieniu.

      Wytrzeszczył na mnie oczy, bo bardzo rzadko zwracałem się do niego w sposób nieformalny.

      – Wiem, że przez ostatnie kilka tygodni odpuściłem. Ale mam to już za sobą. Wracamy do gry.

      – Cieszę się, że lepiej pan się czuje, sir.

      – Nie, nie czuję się lepiej, ale na pewno trzeźwiej.

      Opowiedziałem mu to, co przekazał mi Gaines. Powiedziałem, że próby zabójstwa zaczynały się i kończyły z Kerrem i że przez lata nie miałem o tym pojęcia.

      Jak zwykle słuchał z ogromną uwagą.

      – Rozumiem, że to może być uważane za osobistą zniewagę, pułkowniku – powiedział, gdy skończyłem – ale nie jestem pewien, czy to jest wystarczający powód do akcji militarnej.

      – Nie – odparłem. – Nie jest. Na szczęście nie brakuje nam takich powodów. Ziemia znajduje się w łapach Crowa, który stał się dyktatorem najgorszego typu. Tworzy wokół siebie kult jednostki. Wiedziałeś o tym?

      – Czytałem raporty.

      – Na początku miałem nadzieję, że gdy przejmie panowanie na Ziemi i jego żądza władzy zostanie zaspokojona, uzna Siły Gwiezdne raczej za sojusznika niż wroga. Czy to nie ma sensu? Po co nas atakować? Nie lepiej zostawić nas jako bufor pomiędzy makrosami a Ziemią?

      – W tym, co pan mówi, jest dużo logiki, pułkowniku. Ale nie z punktu widzenia imperatora Crowa. Dopóki pan tu jest, stanowi pan zagrożenie.

      – Masz na myśli nas, Siły Gwiezdne.

      – I tak, i nie. Myślę, że boi się pana osobiście. Za każdym razem w przeszłości, kiedy próbował pana pokonać, pan był górą. Jedynym powodem, dla СКАЧАТЬ