Название: Zapach ciemności. Tom 2 The dark duet
Автор: C.J. Roberts
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 978-83-7976-342-9
isbn:
Rafiq zaśmiał się. Właśnie tego rodzaju śmiech Caleb musiał znosić przez te wszystkie lata – lekceważący, drwiący śmiech, który miał przypomnieć Calebowi, kto tu jest szefem.
– Nie bądź dziecinny. To przez ciebie nasza ostatnia rozmowa przybrała wrogi ton. Jair z pewnością nie zajmuje pozycji godnej twojej zazdrości.
– Nie jestem zazdrosny, tylko poirytowany, a ty jeszcze pogarszasz sprawę. Gdzie jesteś?
– A gdzie ty jesteś, Caleb? I co z dziewczyną?
Caleb wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze z dala od telefonu. Nadeszła chwila prawdy.
– Dojechaliśmy do Zacatecas. Powinniśmy dotrzeć do Tuxtepec najpóźniej nad ranem.
– Nad ranem? – upomniał go Rafiq. – Jesteś zaledwie dzień jazdy od Jaira i twoich zakładników, dlaczego miałoby ci to zająć tak długo?
– To przez dziewczynę i jej urazy. Muszę się często zatrzymywać.
– Wzbudzisz podejrzenia, jeżdżąc z nią – powiedział Rafiq i zamilkł na moment; jego oddech był równie zgrzytliwy co ton. Caleb przyszykował się na najgorsze. – Ona jest ostatnią częścią naszego planu, Caleb. Musi być gotowa. Musi być idealna. Jeśli nie możesz tego zrobić, sam chętnie się nią zajmę.
Caleb zacisnął szczęki z taką siłą, że usłyszał trzask.
– Przestań mnie kwestionować. Wiem, co muszę zrobić. O niczym innym nie myślę.
– A co z zakładnikami? Jakie masz plany wobec nich?
– Zemstę. Oczywiście.
Rafiq zaśmiał się.
– No i to chciałem usłyszeć, Khoya. Zaczynałem się martwić. Postaraj się tym razem panować nad sobą. Słyszałem, że tych dwoje może nam się przydać.
W piersi Caleba zrodziło się dziwne uczucie.
– Gdzie jesteś?
– Blisko.
– Świetnie. Zakładam, że zobaczymy się niedługo.
Rozłączył się, zirytowany.
Kotek wyszła z łazienki i wydawała się trochę zagubiona. Wydarzenia z zeszłej nocy nieco zmieniły ich relacje i zadaniem Caleba było utrzymanie tego stanu. Położył telefon na stole i podszedł do swojej niewolnicy. Dziewczyna znieruchomiała, gdy się do niej zbliżył, wbiła wzrok w podłogę i złożyła ręce z przodu. Jej zdenerwowanie było wyraźne i pociągające.
Caleb przeciągnął dłonią po jej twarzy, starannie omijając siniaki, a potem odgarnął jej włosy na plecy.
– Kiedy wchodzisz do pomieszczenia i nie wiesz, czego oczekuje twój pan, uklęknij obok niego.
Kotek bez ociągania wykonała jego polecenie, chociaż ze względu na urazy musiała bardzo powoli opuścić się na podłogę.
– Dobrze – szepnął Caleb. – A teraz rozsuń kolana, usiądź na piętach, połóż ręce na udach i skłoń głowę. Twój pan powinien mieć możliwość oglądania każdej części twojego ciała i pewność, że nie ruszysz się, dopóki nie dostaniesz takiego polecenia. Rozumiesz?
– Tak – powiedziała cicho dziewczyna z pewnym wahaniem – panie.
Nieśmiało klęknęła zgodnie ze wskazówkami. Miała na sobie koszulkę nocną, która skrywała jej ciało przed Calebem, ale znał je na tyle dobrze, by wiedzieć, jaki wspaniały widok go omijał. Jego organizm natychmiast zareagował.
– Licom wwierch to komenda po rosyjsku. Gdy ją usłyszysz, połóż się na plecach i rozsuń kolana, a potem unieś je do piersi. Nogi przytrzymaj pod kolanami.
Kotek zrobiła, jak kazał, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
Caleb zaczął szybciej oddychać pod wpływem podekscytowania. W końcu była uległa i słuchała jego poleceń. Uderzyło mu to do głowy, ale też poczuł ukłucie w sercu, bo uczył ją poleceń po rosyjsku.
– Licom wwierch – powtórzył ostrym tonem i z poważną miną.
Usta Kotka wygięły się nieco w grymasie niezadowolenia, a broda zadrżała pod wpływem wstrzymywanego płaczu, ale kiwnęła głową. Boleśnie powoli położyła się na podłodze. Spojrzała w sufit, a niechciane łzy spłynęły jej po policzkach we włosy.
To nie było dla niej łatwe. Caleb się tego spodziewał, jednak w przyszłości czekały ją przecież o wiele trudniejsze wyzwania. Dręczyły go wyrzuty sumienia, ale też pożądanie, intensywne podniecenie pulsujące w żyłach. Poczucie żalu nie miało szans w potyczce z chęcią posiadania pełni władzy nad Kotkiem. Już dawno zaakceptował to, że tego rodzaju pragnienia czynią go chorym i zdeprawowanym człowiekiem.
– Twoje nogi, Kotku. Ułóż je jak trzeba.
Patrzył, jak dziewczyna powoli unosi nogi, a sam omal nie zgiął się wpół pod wpływem pożądania, gdy jej dłonie pociągnęły koszulkę nad kolana i uda. Nie spodziewał się, że rozbierze się przed nim. Jego penis poruszył się niespokojnie zgodnie z rytmem uderzeń serca, napełniając się, wydłużając i prosząc, by go wypuścić. Kotek podsunęła wyżej kolana, a dłonie zwinięte w pięści zacisnęły się na koszulce na wysokości talii. Jej cipka była teraz dobrze widoczna, różowe wargi rozchylone i zaczerwienione, maleńka łechtaczka wyglądała spod swojego kapturka. Caleb wciągnął gwałtownie powietrze.
Mógłby gapić się na nią przez wieczność, ale to nie jego pożądanie było celem tego ćwiczenia. W ten najprostszy z możliwych sposobów chciał na nowo określić ich role. Dzisiejszego dnia nie będzie wybuchów w drodze, nie będzie kłótni i pytań o jej przyszłość.
– Naprawdę jesteś piękna, Kotku.
Jęknęła.
– Słucham? – warknął.
– Dziękuję, panie – poprawiła się.
– Bardzo dobrze, Kotku. Możesz opuścić nogi.
Jej ruchy były szybsze, niż się spodziewał przy jej urazach, ale nie skomentował. Zignorował także pociąganie nosem.
– Liag na żiwotie znaczy leż na brzuchu. Rozumiesz?
Dziewczyna zaszlochała, kiwając głową.
– Tak, panie.
– W takim razie wykonaj.
– Będzie bolało.
– Przynajmniej spróbuj. Zawsze staraj się wykonywać polecenia. Martwienie СКАЧАТЬ