W pogoni za szejkiem. Tara Pammi
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W pogoni za szejkiem - Tara Pammi страница 4

Название: W pogoni za szejkiem

Автор: Tara Pammi

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-276-3159-6

isbn:

СКАЧАТЬ jej. – Zaplanowaliście to?

      Zafir mówił cicho, lecz każde jego słowo ociekało podejrzliwością.

      ‒ Tak mało mnie znasz? – zapytała powoli.

      Zamknął uszy na ból, który wyraźnie usłyszał w jej głosie.

      Czuł pod palcami jej delikatną, ciepłą skórę i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że krew coraz szybciej krąży w jego żyłach. Coraz trudniej też przychodziło mu zapanować nad pragnieniem, żeby ją pocałować. Zamknął oczy i pod jego powiekami natychmiast pojawiły się obrazy ulic Behraatu sprzed sześciu tygodni, widok ludzi ginących w czasie rozruchów, zniszczenia, jakie Tarik sprowadził na swój kraj. Te wspomnienia błyskawicznie odsunęły na bok jego fizyczne pragnienia.

      Wrócił do równowagi, podniósł powieki i popatrzył na nią uważnie.

      ‒ Czy my się w ogóle znamy? – zapytał. – Wiemy tylko, co lubimy w…

      ‒ Przestań – zarumieniła się gwałtownie.

      ‒ Nasza znajomość trwała dwa miesiące. Przywiozłem Humę na ostry dyżur w twoim szpitalu. Powiedziała ci, że jestem bogaty, a ty postanowiłaś poprosić mnie o dotację na rzecz szpitala. Rzuciłaś mi wyzwanie i ja… Ja je podjąłem. Zdawałem sobie sprawę, że popełniam błąd, ale wdałem się w romans z tobą. Fakt, że wcześniej przez parę miesięcy nie miałem kobiety, niewątpliwie miał tu pewne znaczenie.

      Mówił jak bezwzględny drań, którym przecież był, nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że nagle pobladła jak ściana i cofnęła się, jakby nie mogła znieść myśli o jakimkolwiek kontakcie nie tylko z jego ciałem, ale nawet cieniem.

      ‒ Nie zapominajmy też, że sypialiśmy ze sobą, ponieważ obojgu nam bardzo to odpowiadało – dokończył. – Więc naprawdę nie wiem, do czego jesteś zdolna. Wiem natomiast, że zawsze pielęgnowałaś dość bliskie kontakty z prasą. Twój przyjaciel David jest reporterem, warto wspomnieć o tej prawniczce, Alicii…

      Lauren drżącymi palcami odgarnęła włosy z czoła.

      ‒ Alicia pomogła mi założyć schronisko dla ofiar przemocy w Queens. Nie mam pojęcia, co mogłabym zyskać, pokazując światu twoje prawdziwe oblicze.

      ‒ Muszę mieć to nagranie wideo – oświadczył dobitnie. – Obecny klimat polityczny w Behraacie jest bardzo niepewny i nawet coś tak pozornie nieskomplikowanego jak kłótnia kochanków może zostać zinterpretowane na różne sposoby. Mój poprzednik wielokrotnie nadużył władzy, traktował kobiety jak zabawki. Ta scenka, którą odegrałaś, podważa moją wiarygodność i przedstawia mnie jako kogoś, kto w gruncie rzeczy niczym się od niego nie różni.

      Rozpostarła smukłe palce prawej dłoni i zaczęła je po kolei zginać.

      ‒ Nadużywanie władzy? Jak najbardziej. Traktowanie kobiet jak zabawek? Proszę bardzo. Wygląda na to, że świetnie nadajesz się na władcę Behraatu.

      W jego oczach błysnął płomień gniewu. Nie mógł znieść myśli, że uważa go za bardzo podobnego do Tarika.

      ‒ Zawsze traktowałem cię z największym szacunkiem.

      ‒ Z szacunkiem? – powtórzyła drwiąco. – Gdybyś mnie szanował, nie zachowywałbyś się wobec mnie w tak podejrzliwy sposób, a przede wszystkim nie zniknąłbyś z mojego życia bez słowa, w środku nocy! Trzeba było jeszcze zostawić kopertę z plikiem banknotów, no i polecić mnie twoim kumplom!

      ‒ Dosyć! Jak śmiesz tak do mnie mówić!

      Nagle znalazł się tuż obok niej, jego ciało było niczym fala agresji i zmysłowego ognia. Rozwścieczyła go, a jednak nie czuła lęku.

      Głupia, nierozważna Lauren.

      ‒ Dlatego to zrobiłaś? Bo byłaś na mnie zła i uznałaś, że powinnaś się na mnie zemścić?

      ‒ Nic o mnie nie wiesz – odparła po chwili milczenia. – A ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak niewiele wiem o tobie.

      ‒ Nie masz pojęcia, co zrobiłaś – warknął. – Jesteś gotowa stawić czoło konsekwencjom? Wziąć na siebie odpowiedzialność za następne rozruchy?

      Wiedziała już wystarczająco dużo o okropnościach, jakie stały się udziałem mieszkańców Behraatu. Chciała jak najszybciej zakończyć ten koszmar i wrócić do Nowego Jorku. Uchwyciła się tej myśli jak ostatniej deski ratunku.

      ‒ Wyjaśnię ci to, chociaż nie powinnam tego robić. Twoje podejrzenia, że David i ja zaplanowaliśmy całe to wydarzenie, są po prostu śmieszne. On nawet nie wie, że mieliśmy romans.

      ‒ Więc dlaczego uciekł? Dlaczego zostawił cię samą, dlaczego nie próbował dowiedzieć się, co się z tobą stało?

      ‒ Może dlatego, że wbrew temu, co twierdzisz, kroczysz tą samą drogą co poprzedni szejk? Kazałeś swoim ludziom zatrzymać mnie za to, że cię spoliczkowałam, więc jak możesz go winić? I niby co David miałby zrobić z tymi zdjęciami? Puścić je na YouTube?

      Wyraz jego oczu powiedział jej, że właśnie tego się obawiał. Wyciągnął z kieszeni jej komórkę i podał ją jej.

      ‒ Zadzwoń do niego. Powiedz, żeby przyszedł do holu i przyniósł kamerę.

      ‒ Dlaczego?

      Spojrzał na nią ze złością.

      ‒ Żeby skasować nagranie.

      ‒ Mówiłam ci, że nawet jeżeli to sfilmował, był to jedynie przypadek. David nigdy celowo nie zrobiłby mi krzywdy, znam go.

      Pod skórą jego skroni zapulsowała fioletowa żyłka, przez twarz przemknął dziwny grymas.

      ‒ Znasz go tak dobrze jak znałaś mnie, czy jeszcze lepiej?

      W pierwszej chwili w ogóle nie zrozumiała tego pytania.

      ‒ Co… Co masz na myśli?

      ‒ Poszłaś ze mną do łóżka w trzy dni po tym, jak się poznaliśmy. Wybrałaś się na drugi koniec świata, żeby się zobaczyć z mężczyzną, który cię zostawił. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie pokładałbym zbyt wielkiej wiary w twoich zdolnościach oceny drugiego człowieka.

      Z ust Lauren wyrwał się cichy jęk. Jej zdolności oceny drugiego człowieka? Powoływał się na słabość ich obojga, na brak kontroli nad zmysłami?

      ‒ Ty też jesteś manipulatorem – wyszeptała cicho, powoli, zupełnie jakby musiała przekonać się do własnych słów.

      Narastający ból głowy ograniczał jej pole widzenia.

      ‒ David nie ma pojęcia o naszym romansie – wycedziła z naciskiem. – Kiedy mi powiedział, że wybiera się do Behraatu, namówiłam go, żeby zabrał mnie ze sobą. Musiał nawet zaczekać parę dni, aż dostanę wizę. Nie wiedział, co jest celem i powodem mojej podróży, naprawdę.

      ‒ СКАЧАТЬ