Название: W pogoni za szejkiem
Автор: Tara Pammi
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-276-3159-6
isbn:
Do pokoju wszedł Zafir.
Rzucił okiem na kamerę w kącie i pomarańczowa lampka natychmiast zgasła.
Wszystko wskazywało na to, że wystarczyło jedno jego spojrzenie, aby świat posłusznie zmienił oblicze.
Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie. Zmienił tradycyjny strój na zachodni, lecz wciąż był tym zimnym, obojętnym nieznajomym, którego spoliczkowała, powodowana idiotycznym impulsem. Podwinięte rękawy białej bawełnianej koszuli odsłaniały silne brązowe ramiona, czarne dżinsy opinały muskularne nogi, które spoczywały między jej udami w tym najbardziej intymnym akcie zaledwie kilka godzin przed tym, jak nieoczekiwanie zniknął z jej życia.
Zafir, którego znała w Nowym Jorku, był dla niej tajemnicą, ale był też dobrym, pełnym czułości człowiekiem. Prawie od razu poczuła się przy nim bezpiecznie. Nie był chłopakiem z sąsiedztwa, co to, to nie, lecz zachowywał się jak stuprocentowy dżentelmen.
Czy była to tylko maska, którą włożył, by zaciągnąć ją do łóżka?
Podszedł bliżej, zmuszając ją do podniesienia wzroku. Żołądek zwinął jej się w twardą kulkę ze zdenerwowania, nie zamierzała jednak dać się zastraszyć. Podniosła się, stanęła za oparciem krzesła i spojrzała na niego.
‒ Dlaczego tu jesteś, Lauren? – rzucił twardo.
‒ Zadaj to pytanie swoim gorylom. – Zacisnęła drżące dłonie na oparciu krzesła i dumnie podniosła głowę. – Och, przepraszam, miałam na myśli twoich ochroniarzy…
Uniósł jedną brew, dosłownie emanując arogancją. Jak to możliwe, że wcześniej nie dostrzegła tej aury władzy, która tak wyraźnie go otaczała?
‒ Nie czas zabawiać się w słowne gierki – powiedział. – Pora na prawdę.
‒ I ty mówisz o prawdzie! – wybuchnęła. – Wątpię, czy w ogóle znasz znaczenie tego słowa! Tamten człowiek nazwał cię szejkiem, wyjaśnij mi to!
Minęła cała wieczność, zanim spojrzał jej prosto w oczy. I wzruszył ramionami, lekceważącym gestem zbywając coś, co wstrząsnęło jej światem.
‒ Tak, jestem szejkiem.
Te trzy słowa zawisły w przestrzeni między nimi, uświadamiając Lauren wszystkie konsekwencje jej własnych czynów. Usłużna pamięć natychmiast podsunęła jej historie o miejscowej rodzinie królewskiej, opowiadane przez zafascynowanego Behraatem Davida, podważając wszystko, co wiedziała o Zafirze. Zmierzyła go czujnym, nagle oprzytomniałym spojrzeniem.
‒ Skoro jesteś nowym szejkiem, to znaczy, że…
‒ Tak, to ja kazałem aresztować mojego brata, by przejąć władzę w Behraacie. To ja świętowałem zwycięstwo w przeddzień śmierci mojego brata. Uważaj więc, bo popełniłaś już jeden błąd i następnym razem mogę się okazać dużo mniej pobłażliwy.
ROZDZIAŁ DRUGI
‒ Pobłażliwy? – Lauren bezskutecznie starała się zapanować nad drżeniem głosu. – Kazałeś swoim sługusom zamknąć mnie tutaj, chociaż w ogóle nie wysłuchałeś tego, co miałam ci do powiedzenia!
‒ Gdybyś była kimś innym, kara byłaby dużo bardziej surowa.
‒ Wymierzyłam ci policzek, to przecież jeszcze nie zbrodnia stanu!
‒ Zrobiłaś to w obecności przedstawicieli Rady Najwyższej, ludzi, którzy uważają, że kobiety powinny siedzieć w domu, chronione przed złem tego świata oraz własnymi słabościami.
‒ To jakieś archaiczne bzdury.
‒ Masz szczęście, że zgadzam się z tym poglądem. Kobiety są zdolne do oszustwa i manipulacji w tym samym stopniu co mężczyźni, bez dwóch zdań.
Rzuciła mu pogardliwe spojrzenie.
‒ Więc jesteś nie tylko szejkiem, ale i mizoginem, tak? Mam już tego wszystkiego kompletnie dosyć!
‒ Nie jesteśmy w Nowym Jorku, moja droga, a ja z całą pewnością nie jestem chłopakiem z sąsiedztwa.
‒ To prawda – szepnęła.
Nawet w Nowym Jorku nie myślała, że ma do czynienia z kimś przeciętnym. Przedstawił jej się jako właściciel niewielkiej firmy eksportowej, który zmaga się z rozmaitymi trudnościami w Behraacie z powodu zachodzących tam politycznych zmian. Błysk zainteresowania w jego oczach, oczach wysokiego, niezwykle przystojnego, aroganckiego mężczyzny, zainteresowania nią, najzupełniej przeciętnie atrakcyjną pielęgniarką, która już dawno zdecydowała się na nudne, normalne, bezpieczne życie, natychmiast wytrącił ją z równowagi.
Właśnie dlatego tak chętnie przełknęła wszystkie jego kłamstwa.
Tymczasem on okazał się władcą jednego z bliskowschodnich państw, który, jeśli wierzyć mediom, siłą przejął tron. Był wcieleniem władzy, potęgi i ambicji, czyli wszystkiego, czym szczerze gardziła.
Biało-czarne płytki, którymi wyłożone były ściany pokoju, zawirowały jej przed oczami. Bezwładnie osunęła się na krzesło, włożyła głowę między kolana i zaczęła głęboko oddychać.
Egzotyczny zapach, który jej podstępne ciało uwielbiało ze wszystkich sił, wypełnił powietrze. Zafir stanął nad nią niczym mroczny cień i jego długie palce spoczęły na jej karku.
‒ Lauren?
Brzmiący w jego głosie niepokój szarpnął jej sercem, ale postanowiła dać odpór niebezpiecznym emocjom.
‒ Nie udawaj, że cię obchodzi, jak się czuję.
Zanim zdążyła się poruszyć, unieruchomił ją, otaczając ramionami.
‒ Wiedziałaś?
‒ Co miałabym wiedzieć? – wychrypiała z trudem.
Jej oczy zatrzymały się na wąskiej bliźnie biegnącej od lewego kącika jego ust do ucha. Doskonale pamiętała smak jego skóry i potężny dreszcz, który przeszył go, kiedy przejechała po tej bliźnie czubkiem języka.
‒ Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię – rzucił ostro.
Podniosła wzrok i spojrzała mu prosto w oczy. Wyczytała w nich to samo wspomnienie.
‒ Co miałabym wiedzieć? – powtórzyła z nagłym znużeniem.
‒ Wiedziałaś, kim jestem? To dlatego spoliczkowałaś mnie publicznie, a twój przyjaciel nakręcił tę scenę?
Minęło parę sekund, zanim jej leniwie pracujący mózg przetworzył dane, lecz gdy wreszcie zareagował, wspomnienia i urok chwili rozwiały się jak wątła mgła.
‒ O co ci chodzi?
Pochylił СКАЧАТЬ