Название: Miłość i reszta życia
Автор: Diana Palmer
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-276-1802-3
isbn:
– Znacie się?
– I to całkiem dobrze – odparł. – Jej mąż Hank i ja służyliśmy razem.
– W wojsku?
Nie odpowiedział na pytanie, zamiast tego zadał własne:
– Masz w domu broń?
– Co… co? – wydukała zaskoczona.
– Broń – powtórzył. – Czy masz w domu jakąś broń i czy umiesz się nią posługiwać?
– Nie mam. Ale mieszkam z sześcioletnim dzieckiem, więc na pewno żadnej nie kupię.
Zmarszczył w zadumie czoło.
– To może byś wzięła kilka lekcji samoobrony?
– Uczę drugoklasistów. Dzieci w tym wieku raczej nie napadają na nauczycieli.
– Nie martwię się o dzieci. Chodzi mi o twoich nowych sąsiadów. Nie wzbudzają zaufania. – Nie wyjaśnił, że wie, kim są i w jakim celu przyjechali do Jacobsville.
– Mnie też się nie podobają – przyznała Sally. – Ale to ciebie nie powinno obchodzić…
– Mylisz się. Obiecałem Hankowi, że jeśli on zginie, to zatroszczę się o Jess. Zawsze dotrzymuję słowa.
– Potrafię zaopiekować się ciotką.
– Tak ci się tylko wydaje – burknął. – Wpadnę do was jutro.
– Może mnie nie być w domu.
– Ale Jess będzie. Poza tym jutro jest sobota – kontynuował. – W weekendy nie uczysz, a zakupy zrobiłaś przed chwilą. Czyli jednak cię zastanę.
Po jego tonie domyśliła się, że powinna na niego czekać.
– Posłuchaj, Scott…
– Na imię mam Ebenezer. Po nazwisku zwracają się do mnie tylko moi wrogowie.
– Posłuchaj, Scott…
Westchnął zniecierpliwiony.
– To ty posłuchaj – przerwał jej. – Byłaś młoda. Na co liczyłaś? Że w biały dzień pozbawię cię dziewictwa na siedzeniu pikapa?
Oblała się gwałtownym rumieńcem.
– Nie to chciałam powiedzieć!
– Widzę to w twoich oczach – oznajmił cicho. – Sally, przykro mi z powodu blizn, jakie ci po mnie zostały, ale musiałem tak postąpić. Musiałem cię zniechęcić. Nie mogłem pozwolić, żebyś… No, chyba sama rozumiesz?
– Nie mam żadnych blizn! – warknęła.
– Masz, masz. – W milczeniu powiódł spojrzeniem po jej delikatnej twarzy. – Wpadnę do was jutro. Muszę pogadać z tobą i Jess. Nastąpiły pewne wydarzenia, o których ona nie wie.
– Jakie wydarzenia? O czym mówisz?
Opuścił maskę i ponownie utkwił wzrok w twarzy dziewczyny.
– Jedź ostrożnie – rzekł, ignorując jej pytanie. – I przy najbliższej okazji zmień oponę.
– Nie lubię rozkazów. I nie jestem małą bezbronną kobietką, która potrzebuje opieki silnego mężczyzny.
Ebenezer uśmiechnął się, ale w jego uśmiechu nie było cienia radości. Odwrócił się na pięcie i tym swoim charakterystycznym miękkim krokiem skierował się do zaparkowanego po drugiej stronie drogi pikapa.
Sally, zdenerwowana rozmową, ruszyła z piskiem opon. Po chwili miasteczko zostało daleko w tyle.
Jessica siedziała u siebie, słuchając radia, a jej synek Stevie oglądał w telewizji program dla dzieci. Kiedy Sally zajechała pod dom, chłopiec wybiegł na zewnątrz, żeby pomóc wnieść torby z zakupami do kuchni.
– Ojej, kupiłaś te płatki, które reklamowali w telewizji! – ucieszył się, zaglądając kolejno do toreb. – Dzięki, ciociu!
– Bardzo proszę. Kupiłam również lody.
– Super! Mogę dostać trochę do miseczki?
Sally roześmiała się wesoło.
– Najpierw kolacja. I musisz skosztować wszystkiego, co przyrządzę, zgoda?
– No dobrze – mruknął zawiedziony.
Schyliwszy się, pocałowała go w czoło.
– Na razie poczęstuj się jabłkiem albo gruszką. Owoce mają mnóstwo witamin.
– Może mają, ale lody są lepsze.
Umył owoc pod kranem i wycierając go papierowym ręcznikiem, wrócił do salonu, gdzie ponownie zasiadł przed telewizorem.
Udawszy się do sypialni Jessiki, Sally stanęła w nogach wielkiego łóżka z baldachimem.
– Słyszałam, jak przyjechałaś – oznajmiła z uśmiechem drobna blondynka o dużych piwnych oczach. – Strasznie pracowity miałaś dziś dzień. Szkoła, potem odbiór Steviego, a na koniec wyprawa do miasta po zakupy.
– Bez przesady, zresztą zakupy to przyjemność. Jak się czujesz?
Jessica zmieniła nieco pozycję. Miała na sobie dres, nie piżamę, ale nie wyglądała najlepiej.
– Od wypadku wciąż boli mnie biodro. Wzięłam dwie aspiryny i pomyślałam, że się położę.
Sally usiadła w dużym miękkim fotelu stojącym obok łóżka.
– Ebenezer Scott pytał o ciebie. Jutro do nas wpadnie.
Jessica pokiwała głową; nie wydawała się zdziwiona informacją.
– Tak myślałam – rzekła. – Rozmawiałam przez telefon z dawnym znajomym z pracy, który opowiedział mi, co się dzieje. Obawiam się, że wpakowałam cię w niezłą kabałę.
– Nie rozumiem.
– Nie zastanawiałaś się, dlaczego nagle zaczęłam nalegać, żebyśmy się przeprowadziły do Jacobsville?
– Prawdę mówiąc, to…
– Dlatego, że tu mieszka Ebenezer. Wiedziałam, że przy nim będziemy bezpieczniejsze niż w Houston.
– Przerażasz mnie, Jess.
Niewidoma blondynka uśmiechnęła się smutno.
– Czasem sprawy toczą СКАЧАТЬ