Kobieta w złotej masce. Кэрол Мортимер
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kobieta w złotej masce - Кэрол Мортимер страница 5

Название: Kobieta w złotej masce

Автор: Кэрол Мортимер

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-238-9738-5

isbn:

СКАЧАТЬ pieśniarki. Dominic znów miał dowód na to, że panna Morton owinęła sobie wokół palca cynicznego kierownika klubu. Z pewnością, gdyby została zwolniona, zaoferuje jej pomoc w znalezieniu innego zatrudnienia.

      Dominic uznał, że przekonanie się, kim tak naprawdę jest panna Caro Morton, będzie ciekawym doświadczeniem. Taka konstatacja była doprawdy zdumiewająca jak na kogoś, kto przez długie lata przebywał w okrutnej wojennej rzeczywistości, a po powrocie do Anglii toczył inną batalię, to znaczy robił wszystko, by nie wpaść w szpony matek żądnych wydania swych córek za mąż. Przez te doświadczenia Dominic stał się co najmniej tak samo cyniczny, jak starszy od niego o cale pokolenie Drew Butler.

      Caro aż podskoczyła, gdy rozległo się pukanie do drzwi garderoby. No, może ta nazwa jest trochę na wyrost, przyznała z żalem. Było to tylko małe pomieszczenie, które przydzielił jej pan Butler na czas występu.

      Zapewnił przy tym, że żaden z gości klubu nie będzie miał tu wstępu.

      Podniosła się powoli, upewniwszy się, że strój okrywa ją całą, i podeszła do drzwi.

      – Kto tam? – spytała ostrożnie.

      – Nazywam się Dominic Vaughn.

      Od razu pomyślała, że pan Vaughn jest tym mężczyzną, który podczas występu obserwował ją pełnymi pogardy, połyskującymi srebrzyście oczami. Tak naprawdę była o tym absolutnie przekonana. W głębokim barytonie pobrzmiewały arogancja i pewność siebie, widomy znak, że Dominic Vaughn przywykł do wydawania poleceń i bezwzględnego posłuszeństwa. Tego też oczekiwał od niej. Po prostu ma natychmiast otworzyć drzwi i wpuścić go do środka.

      Tak mocno zacisnęła pięści wsunięte w kieszenie sukni, że aż paznokcie wbiły się w dłonie.

      – Mężczyznom nie wolno odwiedzać mnie w garderobie – oświadczyła.

      – Zapewniam panią – odparł niecierpliwie – że Drew Butler w pełni zaakceptował mój zamiar odwiedzenia pani.

      Zarządca klubu był dla Caro bardzo uprzejmy, więcej, ufała mu bezgranicznie. Nie miała jednak pewności, czy nie pada ofiarą kłamstwa. Innymi słowy, wizyta mężczyzny, który twierdził, że ma przyzwolenie pana Butlera, wydała się jej mocno podejrzana.

      – Zapewniam panią, że zajmę niewiele czasu – dodał poirytowany pan Vaughn.

      – Muszę odpocząć przed następnym występem – broniła się Caro.

      Dominic był już u kresu cierpliwości.

      – Panno Morton...

      – To moje ostatnie słowo w tej sprawie – zakończyła dyskusję.

      Drew twierdził, że Caro Morton zachowuje się jak dama. Dominic musiał się z tym zgodzić. Dykcja i dobór słów jednoznacznie świadczyły o tym, że odebrała stosowne wykształcenie i wpojono jej właściwe maniery.

      – Albo porozmawia pani ze mną teraz, panno Morton, albo może być pani pewna, że nie będzie następnego występu w tym klubie – oznajmił zdecydowanym tonem. Ogarniała go coraz większa złość. Sterczał w ciemnym korytarzu przed zamkniętymi drzwiami...

      Usłyszał stłumiony okrzyk zdziwienia dochodzący z pokoju.

      – Och... – To krótkie słowo zawierało jedną tylko treść, mianowicie zdziwienie. – Czy pan mi grozi, mister Vaughn? – Teraz pojawiła się jakby niepewność.

      – Nie będę musiał pani grozić, panno Morton, jeśli dowiem się prawdy.

      Caro była w rozterce. Przed dwoma tygodniami uciekła z domu, przekonana, że w wielkim Londynie łatwo znajdzie zatrudnienie jako dama do towarzystwa bądź guwernantka, niestety spotkała ją seria odmów ze strony szacownych gospodarzy, nie miała bowiem wymaganych referencji.

      Boleśnie przekonała się przy tym, że w Londynie wszystko kosztuje o wiele więcej, niż założyła przed przyjazdem, więc skromna kwota, którą przez długie miesiące odkładała z kieszonkowego, topniała w zawrotnym tempie. Szybko dotarło więc do niej, że albo wróci tam, skąd uciekła, bo sytuacja stała się wprost nie do zniesienia, albo spróbuje szczęścia w teatrach. Swoje nadzieje opierała na tym, że od dziecka chwalono jej śpiew, widziała też entuzjastyczne reakcje gości, gdy podczas tych rzadkich okazji, kiedy ojciec zapraszał sąsiadów i przyjaciół na kolację, prezentowała swój wokalny kunszt. Wizyty w teatrach zakończyły się kilkoma ofertami pracy, ale wszystkie były bardzo podobne do siebie i po prostu szokujące! Przynajmniej za takie uznała je Caro, która wychowała się w poczuciu bezpieczeństwa w sielskich okolicach Hampshire.

      Obecne zatrudnienie – i pieniądze, z których mogła opłacać skromne lokum – zawdzięczała wyłącznie uprzejmości Drew Butlera. W tej sytuacji nie była pewna, czy może odprawić Dominica Vaughna, skoro z jakichś powodów jej opiekun wyraził zgodę na tę wizytę. Uznała bowiem, że stojący za drzwiami dżentelmen nie skłamał w tej kwestii.

      Palce trochę się jej trzęsły, gdy pomału przekręciła klucz w zamku, po czym cofnęła się błyskawicznie, jako że drzwi zostały pchnięte gwałtownie z drugiej strony.

      Jak się spodziewała, to był srebrzystooki diabeł, którego widziała w głębi sali podczas występu. Teraz wyglądał nawet jeszcze bardziej diabolicznie, gdyż przyćmione światło świec padające z korytarza uwypukliło bliznę na policzku, przez co twarz wyglądała jak wyryta w kamieniu, a czarny żakiet i biała koszula podkreślały surowość i siłę emanujące z całej postaci.

      Caro odstąpiła jeszcze o krok, po czym spytała:

      – O czym życzy sobie pan ze mną porozmawiać?

      Biegły w ukrywaniu emocji Dominic niczym nie zdradził, jak wielkie wrażenie wywarła na nim panna Morton, gdy ujrzał ją bez osłaniającej twarz maski i bez hebanowej peruki, pod którą chowała długie i cudownie złote loki. Teraz okalały migdałowe w kształcie oczy morskiego koloru osadzone w delikatnej twarzy w kształcie serca, tak niezwykłej piękności, że zaparło mu dech w piersiach.

      Gdyby rzeczywiście była nieposłuszną córką albo, co gorsza, zbiegłą żoną, wcale by go to nie ucieszyło.

      – Może mnie pani zaprosi do środka, panno Morton – oznajmił kategorycznym tonem.

      W pierwszym odruchu zatrzepotała nerwowo długimi rzęsami, zaraz jednak się opanowała i dumnie uniosła brodę.

      – Jak już przed chwilą wyjaśniłam, sir, odpoczywam przed następnym występem.

      – Który, jak mnie poinformował Drew, odbędzie się dopiero za godzinę – skontrował surowym tonem.

      Caro wzdrygnęła się na ten ton, natomiast Dominic bacznie jej się przyglądał. Twarz już zdążył ocenić, teraz zwrócił uwagę na szczupłą szyję i kremową skórę widoczną w głębokim wycięciu sukni. Przesunął spojrzenie niżej, gdzie jedwabny materiał otulał małe, ale jak ocenił Dominic, jędrne piersi. Talię miała tak szczupłą, że mógłby ją objąć dłońmi. Pod wpływem nagłego podniecenia pomyślał też, że chętnie nakryłby dłonią drobne piersi, a potem powędrował w dół aż СКАЧАТЬ