Nieustające święto. Waldemar Lejdward
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nieustające święto - Waldemar Lejdward страница 5

Название: Nieustające święto

Автор: Waldemar Lejdward

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-7859-602-8

isbn:

СКАЧАТЬ w sali terapeutycznej. Seria zabiegów nie uległa zmianie. Najpierw było rozciąganie wszystkich mięśni grzbietowych, leżąc na plecach, potem były uruchamiane poszczególne partie mięśni ciała, raz z jednej strony, następnym razem z drugiej. Wykonywałem ćwiczenia dość chętnie, licząc, że zabiegi gimnastyczne pozwolą zwiększyć sprawność ruchową organizmu.

      Gabi miał inne zabiegi terapeutyczne. Zaaplikowano koledze inhalacje solankowe. Zobaczyłem nieoczekiwanie ziomka w sali dla osób regenerujących górne drogi oddechowe, siedzącego przed aparatem wziewnym. Skończyłem właśnie zaordynowaną porcję ćwiczeń ruchowych i przechodziłem obok sali z inhalatorami. Przy długim stole usytuowane były trzy stanowiska zabiegowe. Ponad blatem wystawały długie, wygięte, białe rury. Każdy z kuracjuszy trzymał końcówkę przewodu w ustach i wdychał pary wydzielane z urządzenia. Gdy następowała wymiana osób pobierających zabieg, wtedy z wolnej, niezajętej rury wydobywał się pióropusz mlecznego aerosolu. Gabi, tak jak i inni kuracjusze, pochłaniał zbawczy opar, który odżywiał tkanki śluzówki. Zatrzymałem się w drzwiach i pozdrowiłem krajana ręką, Gabi odwzajemnił się także koleżeńskim gestem, nie odrywając ust od aparatu.

      Kolejnym zabiegiem, na który się zgłosiłem, był masaż wodny. Wszedłem do sali, w której był wykonywany aquavibron. W pomieszczeniu zastałem teraz innego terapeutę, młodszego i bardziej rozmownego. Wskazania, które podawał, były bardziej szczegółowe i nacechowane większą troską o poprawność dokonywanego zabiegu. Byłem ciekawy o nazwę aparatu:

      ‒ Dlaczego urządzenie, które pan obsługuje, nazywa się aquavibron; przecież nie ma śladu wody, która wydobywa się na zewnątrz? ‒ zapytałem.

      ‒ Aparat działa w oparciu o wodę ‒ odparł. ‒ Jest urządzeniem zamkniętym.

      ‒ Rozumiem.

      ‒ Woda pod ciśnieniem przedostaje się głowicy wibracyjnej. Powoduje drgania membrany, po czym powraca do punktu wyjścia.

      ‒ Jasne.

      ‒ Impulsy wibracyjne powodują rozluźnienie tkanek mięśni, osłabiają ból, działają antydepresyjnie i dają wiele innych korzyści dla zdrowia.

      ‒ Doskonale.

      Tymczasem zabiegowy skończył usługę i wyłączył aparat.

      ‒ Dziękuje za wyjaśnienia ‒ powiedziałem, ubierając się. Teraz wiem, jak to urządzenie działa i jakie przynosi skutki.

      ‒ Cieszę się, że mogłem w czymś pomóc.

      Pożegnałem się z usłużnym rehabilitantem i opuściłem salę z masażem.

      Kiedy wkroczyłem do zajmowanego pokoju, Gabi powitał mnie promiennym uśmiechem.

      ‒ Dobrze, że jesteś ‒ zawołał. ‒ Mam małą niespodziankę.

      ‒ Tak? ‒ zdziwiłem się.

      Gabi sięgnął do szafki i wyciągnął z wnętrza białą, przezroczystą butelkę z alkoholem. Flaszka była lekko spłaszczona i zabezpieczona metalowym, gwintowanym kapslem. Na etykiecie widniał napis: Soplica, a pod spodem dopisek ‒ o smaku orzechów laskowych. Trunek był mocny, bo zawierał 38 procent alkoholu.

      ‒ Rzeczywiście ‒ rzekłem. ‒ Mówiłeś prawdę.

      ‒ Chcesz spróbować?

      ‒ Odrobinę ‒ zgodziłem się.

      Podałem współmieszkańcowi jedną ze szklanek, które były na wyposażeniu pokoju. Gabi otworzył flaszkę i wlał na dno naczynia trochę trunku. Do drugiej szklanki wlał nieco więcej alkoholu.

      ‒ Łyknij! ‒ zachęcił.

      Skosztowałem krztynę trunku. Alkohol był piekący, ale dość słodki oraz, istotnie, posiadał smak orzechów laskowych.

      ‒ Dobry?

      ‒ Niezły.

      ‒ Chcesz więcej?

      ‒ Nie, dziękuję.

      ‒ Wezmę jeszcze jedną miarkę ‒ wyznał Gabi.

      Nalał do naczynia taką samą porcję likieru, jak poprzednio, i wypił; po czym zamknął butelkę i schował szkło do szafki.

      ‒ Wystarczy na teraz ‒ stwierdził.

      ‒ Pewnie.

      ‒ Nie lubię przesadzać.

      ‒ I słusznie.

      ‒ Kiedyś piło się na umór. Była prohibicja, ale w komisariatach stały baterie butelek z wódką. Każdy milicjant mógł pić, ile chciał. Gorzałkę piło się tak, jak herbatę. Miałeś pragnienie, wystarczyło wypić pół szklanki wódki.

      Ludzie przychodzili do pracy w milicji, żeby napić się gorzały. Uważali, że milicjanci prowadzą fajne życie. Żarcie, kobiety oraz wódka były bez ograniczeń. Szajba naprawdę mogła odbić wielu. I odbijała. Wiele gości, z powodu nałogu, przekręciło się. Na amen!

      Nie wiem, dlaczego… ale wybrnąłem z tego pochłaniającego bagna obronną ręką. Otarłem się o granicę samounicestwienia. Mówi się, że: kto nie poległ, pozostał silniejszy. I to jest prawda!

      ‒ Zgadza się.

      ‒ Nie miałeś podobnych doświadczeń?

      ‒ Przeżywałem też trudne chwile… zwłaszcza kiedy zmarła ukochana żona.

      ‒ Jesteś wdowcem?

      ‒ Tak. Od trzech lat.

      ‒ Ubolewam z całej duszy.

      ‒ Topiłem smutek w alkoholu.

      ‒ Nie wyobrażam sobie pobratymca pijanego.

      ‒ Upojenie nic nie pomagało. Byłem zalany i łkałem, jak dziecko. Nie piłem, też płakałem. Nie było sensu dalej wlewać alkohol w gardło. Zaprzestałem więc picia trunków.

      ‒ Nieco inne miałem przejścia w życiu. Pierwsze małżeństwo rozpadło się. Nie przeczę, zawiniłem. O byłej żonie złego słowa nie mogę powiedzieć. Jest bardzo ambitną kobietą. Chyba jej nie dorównywałem.

      Rozpoczynaliśmy, nie mając prawie nic. Ja zostałem gliniarzem, a ona rozpoczęła studia prawnicze. Urodziła trójkę dzieci: dwóch synów i córkę. Mimo ogromu zajęć, nie przerwała studiów. Została prokuratorem. Początkowo moje doświadczenia zawodowe pokrywały się z jej poczynaniami w pracy. Potem nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Ona awansowała. Doznawała coraz wyższych zaszczytów. Byłem zazdrosny o jej osiągnięcia. Stałem w miejscu, a ona pięła się w górę. Dochodziło między nami do kłótni i scysji. W końcu uznaliśmy, że dalsze wspólne pożycie jest niemożliwe. Rozstaliśmy się. Ona dzisiaj jest uznanym prokuratorem, a ja jedynie zwykłym ochroniarzem w banku. To, co nas teraz łączy, to tylko troska o dzieci. Potomstwo jest już dorosłe. Usamodzielniło się. Mają własne życie.

      Ale spotkałem nową kobietę… zakochałem się w babce. Nieoczekiwanie zaszła СКАЧАТЬ