Krzyżacy. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krzyżacy - Henryk Sienkiewicz страница 67

Название: Krzyżacy

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ kto przysłał?

      — Panna Jagienka Zychówna ze Zgorzelic.

      — Panna Jagienka?

      Zbyszko dopiero co właśnie burzył się był przeciw niej i serce jego pełne było jeszcze niechęci, więc rzekł:

      — Wróćże do dom i podziękuj pannie za łaskę, bo cię nie chcę.

      Lecz Czech potrząsnął głową.

      — Nie wrócę, panie. Mnie wam podarowali, a prócz tego ja zaprzysiągł do śmierci wam służyć.

      — Jeśli mi cię podarowali, toś mój sługa.

      — Wasz, panie.

      — Więc rozkazujęć wrócić.

      — Ja zaprzysiągł, a choć ja jeniec spod Bolesławca i chudy pachołek, ale włodyczka[1186]...

      A Zbyszko rozgniewał się:

      — Ruszaj precz! Jakże to! Będziesz mi zaś przeciw mojej woli służył czy co? Ruszaj, bo każę kuszę napiąć.

      Czech zaś odtroczył[1187] spokojnie sukienną opończę podbitą wilkami, oddał ją Zbyszkowi i rzekł:

      — Panna Jagienka i to wam przysłała, panie.

      — Chcesz, abych ci kości połomił[1188]? — zapytał Zbyszko, biorąc drzewce z rąk parobka.

      — A jest i trzosik na wasze rozkazanie — odrzekł Czech.

      Zbyszko zamierzył się drzewcem, lecz wspomniał, że pachołek, chociaż jeniec, jest jednakże z rodu włodyką, któren[1189] widocznie dlatego tylko został u Zycha, że nie miał się za co wykupić — więc opuścił ratyszcze[1190].

      Czech zaś pochylił mu się do strzemienia i rzekł:

      — Nie gniewajcie się, panie. Nie każecie mi ze sobą jechać, to pojadę za wami o stajanie[1191] albo o dwa, ale pojadę, bom to na zbawienie duszy mojej zaprzysiągł.

      — A jak cię każę ubić albo związać?

      — Jak mnie każecie ubić, to nie będzie mój grzech, a jak mnie każecie związać, to ostanę, póki mnie dobrzy ludzie nie rozwiążą alibo wilcy nie zjedzą.

      Zbyszko nie odpowiedział — ruszył jeno[1192] koniem przed siebie, a za nim ruszyli jego ludzie. Czech z kuszą za plecami i z toporem na ramieniu wlókł się z tyłu zatulając się w kosmatą skórę żubrzą, albowiem począł dąć ostry wiatr, niosący krupki śniegowe.

      Nawałnica wzmagała się nawet z każdą chwilą. Turczynkowie, lubo w tołubach[1193], kostnieli od niej, parobcy Zbyszkowi poczęli „zabijać” ręce, a on sam, będąc również przybrany nie dość ciepło, rzucił raz i drugi oczyma na wilczą opończę przywiezioną przez Hlawę i po chwili rzekł do Turczynka, aby mu ją podał.

      I owinąwszy się w nią szczelnie, wkrótce poczuł ciepło rozchodzące się po całym ciele. Wygodny był szczególnie kaptur, który osłaniał mu oczy i znaczną część twarzy, tak iż wicher przestał mu prawie dokuczać. Wówczas mimo woli pomyślał, że Jagienka to jednak poczciwa z kościami[1194] dziewka — i wstrzymał nieco konia, albowiem wzięła go chęć wypytać Czecha o nią i o wszystko, co się w Zgorzelicach działo.

      Więc skinąwszy na pachołka, rzekł:

      — Zali stary Zych wie, że cię panna do mnie wysłała?

      — Wie — odpowiedział Hlawa.

      — I nie przeciwił się?

      — Przeciwił.

      — Powiadajże, jako było.

      — Pan chodził po izbie, a panna za nim. On krzyczał, a panienka nic — jeno co się ku niej nawrócił, to ona mu do kolan. I ani słowa. Powiada wreszcie panisko: „Czyś ogłuchła, że nic nie mówisz na moje przyczyny[1195]? Przemów, bo wreszcie pozwolę, a jak pozwolę, to mi opat łeb urwie!”

      Dopieroż panna pomiarkowała[1196], że już na swoim postawi, i nuż z płaczem dziękować. Pan jej wymawiał, że go pozbadła[1197], i narzekał, że we wszystkim musi być jej wola, w końcu zaś rzekł: „Przyrzecz mi, że chyłkiem nie wyskoczysz żegnać się z nim, to pozwolę, inaczej nie”. Dopieroż zafrasowała się[1198] panienka, ale przyrzekła — i pan rad był, bo oni oba z opatem okrutnie się tego bali, by jej nie przyszła chęć widzieć się z waszą miłością... No, nie na tym koniec, bo później panna chciała, by były dwa konie, a pan bronił, panna chciała wilczury[1199] i trzosika, pan bronił. Ale co tam z takich zakazowań! Żeby jej się umyśliło dom spalić, to by też panisko przystał. — Dlatego jest drugi koń, jest wilczura i jest trzosik...

      „Poćciwa dziewka!” — pomyślał w duchu Zbyszko.

      Po chwili zaś zapytał głośno:

      – A z opatem nie było biedy?...

      Czech uśmiechnął się jak roztropny pachołek, który zdaje sobie sprawę ze wszystkiego, co się wokół niego dzieje, i odrzekł:

      — Oni to oboje w tajemnicy przed opatem czynili, a nie wiem, co było, gdy się dowiedział, bom wcześniej wyjechał. Opat jako opat! — huknie czasem i na panienkę, ale potem to jeno oczyma za nią wodzi i patrzy, czyli jej zbyt nie pokrzywdził. Sam widziałem, jako ją raz skrzyczał, a potem do skrzyni poszedł, łańcuch przyniósł taki, że zacniejszego i w Krakowie nie dostać — i powiada jej: „na!” — Poradzi sobie ona i z opatem, gdyż i ojciec rodzony więcej jej nie miłuje.

      — Pewnie, że tak jest.

      — Jak Bóg na niebie...

      Tu umilkli i jechali dalej wśród wiatru i śnieżnych krupów; nagle jednak Zbyszko powstrzymał konia, gdyż z pobocza leśnego ozwał się jakiś żałosny głos, na wpół przytłumiony przez szum leśny:

      — Chrześcijanie, ratujcie Bożego sługę w nieszczęściu!

      I jednocześnie na drogę wybiegł człowiek, przybrany w odzież na wpół duchowną, na wpół świecką, i stanąwszy przed Zbyszkiem, począł wołać:

      — Ktokolwiek jesteś, panie, daj pomoc człowiekowi i bliźniemu w ciężkiej przygodzie!

      — СКАЧАТЬ



<p>1186</p>

włodyczka a. włodyka — rycerz, zwłaszcza niemajętny lub bez pełni praw stanowych.

<p>1187</p>

odtroczyć (daw.) — odwiązać.

<p>1188</p>

połomić — dziś popr.: połamać.

<p>1189</p>

któren — dziś popr.: który.

<p>1190</p>

ratyszcze — drzewce od broni kłującej takiej, jak spisa.

<p>1191</p>

staje, stajanie — dawna miara odległości, etymologicznie: dystans, po przebiegnięciu którego koń musi się zatrzymać i odpocząć.

<p>1192</p>

jeno (daw.) — tylko.

<p>1193</p>

tołub (daw.) — rodzaj futra.

<p>1194</p>

poczciwa z kościami — zwrot przysłowiowy.

<p>1195</p>

przyczyny — tu: powody postępowania.

<p>1196</p>

pomiarkować — tu: zrozumieć.

<p>1197</p>

pozbaść (daw.) — uczynić kogoś uległym.

<p>1198</p>

frasować się (daw.) — smucić się, martwić się.

<p>1199</p>

wilczura — opończa podbita wilczym futrem.