Название: Ogniem i mieczem
Автор: Henryk Sienkiewicz
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
To rzekłszy ręce ku górze wyciągnął i zdawał się płonąć cały jak wielka pochodnia zemsty i drżeć począł, a potem padł na ławę jakby ciężarem swych przeznaczeń przygnieciony.
Nastało milczenie przerywane tylko chrapaniem Tuhaj-beja i koszowego[1020], a w jednym kącie chaty świerszcz ćwirkał żałośnie.
Namiestnik siedział ze spuszczoną głową. Rzekłbyś: szukał odpowiedzi na słowa Chmielnickiego, tak ciężkie, jak bryły granitu; na koniec tak mówić począł głosem cichym i smutnym:
— Ach! Choćby to była i prawda, ktoś ty, hetmanie, jest, abyś się sędzią i katem kreował? Jakież cię okrucieństwo, jaka pycha unosi! Czemu ty Bogu sądu i kary nie zostawisz? Jać złych nie bronię, krzywd nie pochwalam, ucisków prawem nie mianuję, ale wejrzyjże i ty w siebie, hetmanie! Na ucisk od królewiąt narzekasz, mówisz, że króla ni prawa słuchać nie chcą, dumę ich ganisz, a czy sam jej próżen jesteś? Czy sam nie ściągasz[1021] ręki na Rzeczpospolitą, prawo i majestat? Tyranię paniąt i szlachty widzisz, ale tego nie widzisz, że gdyby nie ich piersi, nie ich pancerze, nie ich moc, nie ich zamki, nie ich działa i hufce, tedy by ta ziemia, mlekiem i miodem płynąca, pod stokroć cięższym jarzmem tureckim albo tatarskim jęczała! Kto bowiem by jej bronił? Czyją to opieką i mocą dzieci wasze w janczarach nie służą, a niewiasty do sprośnych haremów nie są porywane? Kto osadza pustynie, zakłada wsie i miasta, wznosi świątynie boże?...
Tu głos pana Skrzetuskiego potężniał coraz bardziej, a Chmielnicki utkwił ponuro oczy we flaszę z wódką, zaciśnięte pięście na stole położył i milczał, jakby sie sam z sobą pasował.
— I któż są oni? — mówił dalej pan Skrzetuski — czy to tu z Niemiec przyszli albo od Turek[1022]? Nie krewże to z krwi, nie kość z kości waszej? Nie waszaże to szlachta, nie wasi książęta? Co gdy tak jest, tedy ci biada, hetmanie, bo ty młodszych braci na starszych uzbrajasz i parrycydów[1023] z nich czynisz. O dla Boga! choćby też i źli byli, choćby wszyscy, co przecie nie jest, deptali prawa, gwałcili przywileje — niechże ich Bóg sądzi w niebie, a sejmy na ziemi, ale nie ty, hetmanie! Możesz-li bowiem rzec, że między wami są tylko sprawiedliwi? Zaliście nigdy nie przewinili, zali[1024] macie prawo rzucić kamieniem na cudzą zmazę? A żeś mię pytał: gdzie są przywileje kozackie? — tedy ci odpowiem: Nie królewięta je zdarli, ale Zaporożcy, ale Łoboda[1025], Sasko, Nalewajko i Pawluk, o którym zmyślasz, że był w wole miedzianym usmażon, bo wiesz dobrze, że tak nie było! Zdarły je bunty wasze, zdarły niespokojności i napady, na kształt tatarskich czynione. Kto Tatarów w granice Rzeczypospolitej puszczał, by dopiero na powracających i łupem obciążonych dla zysku napadać? — wy! Kto — przebóg! — lud chrześcijański, własny, w jasyr[1026] oddawał? Kto największe warchoły czynił? — wy! Przed kim ni szlachcic, ni kupiec, ni kmieć nie jest bezpieczny? — przed wami! Kto wojny domowe rozpalał, z dymem puszczał wsie i miasta ukrainne, łupił świątynie boże, gwałcił niewiasty — wy i wy! Czego tedy chcesz? Czy aby wam przywileje na wojnę domową, rozbój i łupiestwo zostały wydane? Zaiste więcej wam przebaczono, niźli odjęto! Chciano membra putrida[1027] leczyć, nie wycinać[1028], i nie wiem — jest-li na świecie potencja prócz Rzeczypospolitej, która by taki wrzód we własnym łonie tolerując, tyle cierpliwości i klemencji[1029] znalazła! A w odwet za to jaka wdzięczność? Ot, tu śpi twój sprzymierzeniec, ale Rzeczypospolitej wróg zaciekły; twój przyjaciel, ale nieprzyjaciel krzyża i chrześcijaństwa, nie królewiątko ukrainne, ale murza[1030] krymski!... Z nim to pójdziesz palić własne gniazdo, z nim sądzić braci! Ale on też ci odtąd panować będzie, jemu strzemię podawać musisz!
Chmielnicki wychylił nową szklankę wódki.
— Gdyśmy z Barabaszem czasu swego u króla miłościwego byli — odparł ponuro — i gdyśmy na krzywdy i uciski nasze płakali, pan nasz rzekł: „A to nie macie samopałów[1031] i szabli przy boku?”
— Gdybyś przed Królem królów stanął, ten by rzekł: „Aza[1032] przebaczyłeś nieprzyjaciołom swoim, jakom ja swoim przebaczył?”
— Z Rzeczpospolitą wojny nie chcę!
— Jeno jej miecz do gardła przykładasz!
— Idę Kozaków z waszych okowów uwolnić.
— By ich w tatarskie łyka skrępować!
— Wiary chcę bronić.
— Z pohańcem w parze.
— Preczże ty, boś nie jest głosem sumienia mego! Precz! mówię ci!
— Krew przelana ci zaciąży, łzy ludzkie oskarżą, śmierć cię czeka, sąd czeka!
— Puszczyk! — zawołał z wściekłością Chmielnicki i nożem przed piersią namiestnikową błysnął.
— Zabij! — rzekł pan Skrzetuski.
I znowu nastała chwila ciszy, znowu słychać było tylko chrapanie śpiących i żałosne skrzypienie świerszcza.
Chmielnicki stał przez chwilę z nożem przy piersi Skrzetuskiego; nagle się wstrząsnął, opamiętał, nóż upuścił, a natomiast porwawszy gąsiorek z wódką pić począł. Wypił aż do dna i siadł ciężko na ławie.
— Nie mogę go pchnąć! — mruczał — nie mogę! Późno już... czy to już świt?... Ale i z drogi zawracać późno... Co ty mnie o sądzie i krwi mówisz?
Poprzednio wypił już wiele, teraz wódka uderzała mu do głowy; stopniowo coraz bardziej tracił przytomność.
— Jaki tam sąd? Co? Chan obiecał mi posiłki. Tuhaj-bej tu śpi! Jutro mołojcy ruszą... Z nami święty Michał-zwycięzca!... A jeśliby... jeśliby... to... Ja cię wykupił u Tuhaj-beja — ty to pamiętaj i powiedz... Ot! boli coś... boli! Z drogi zawracać... późno!... sąd... Nalewajko... Pawluk...
Nagle wyprostował się, oczy z przerażeniem wytrzeszczył i zakrzyknął:
— Kto tu?
— Kto tu? — powtórzył na wpół rozbudzony koszowy[1033].
Ale Chmielnicki głowę na piersi spuścił, kiwnął się raz, drugi, mruknął: „Jaki sąd?...” — i usnął.
Pan Skrzetuski od ran niedawno otrzymanych i wzruszenia rozmowy pobladł bardzo СКАЧАТЬ
1020
ataman koszowy — ataman koszowy rzadzil na Zaporozu w czasie pokoju, mial tez obowiazek przygotowac Sicz do wojny; kosz — oboz kozacki.
1021
sciagasz (daw.) — wyciagasz, podnosisz.
1022
od Turek — dzis popr.: od Turkow.
1023
parrycyda (lac. parricida) — ojcobojca; wrog ojczyzny, zdrajca.
1024
zali (starop.) — czy.
1025
Loboda, Hryhorij (zm. w 1596) — ataman kozacki, drugi przywodca powstania Nalewajki 1595–1596.
1026
jasyr (z tur.) — niewola turecka lub tatarska.
1027
membra putrida (lac.) — chore, ropiejace konczyny.
1028
Chciano membra putrida leczyc, nie wycinac (... ) — slowa historyczne Zolkiewskiego. [przypis autorski]
1029
klemencja (z lac.) — lagodnosc, poblazanie.
1030
murza [wym. mur-za] a. mirza [wym. mir-za] — ksiaze tatarski.
1031
samopal — prymitywna bron palna, uzywana przez Kozakow w XVI i XVII w.
1032
aza (starop.) — czy.
1033
ataman koszowy — ataman koszowy rzadzil na Zaporozu w czasie pokoju, mial tez obowiazek przygotowac Sicz do wojny; kosz — oboz kozacki.