Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem - Henryk Sienkiewicz страница 44

Название: Ogniem i mieczem

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ na nim ubranie, wyrwano mu osełedec z głowy, wybito oko, na koniec przygniecionemu do ściany złamano rękę. Wówczas padł. Oprawcy porwali go za nogi i wraz z Tatarczukiem wywlekli na majdan. Tam dopiero, przy blasku smolistych beczek i stosów ognia, rozpoczęła się doraźna egzekucja. Kilka tysięcy ludzi rzuciło się na skazanych i darło ich w sztuki wyjąc i walcząc z sobą o przystęp do ofiar. Deptano ich nogami, wyrywano kawały ciała; ciżba tłoczyła się koło nich tym strasznym konwulsyjnym ruchem rozszalałych mas. Chwilami krwawe ręce podnosiły w górę dwie bezkształtne, niepodobne już do ludzkich postaci bryły, to znowu ciskano je na ziemię. Dalej stojący wrzeszczeli wniebogłosy: jedni, żeby wrzucić ofiary w wodę, drudzy, by je wtłoczyć w beczki palącej się smoły. Pijani rozpoczęli bójkę ze sobą. Z szaleństwa zapalono dwie kufy z wódką, które oświeciły tę piekielną scenę drgającym, błękitnym światłem. Z nieba patrzył na nią także księżyc cichy, jasny, pogodny.

      Tak „towarzystwo” karało swoich zdrajców.

      A w izbie radnej, z chwilą jak kozactwo wywlekło za drzwi Tatarczuka i młodego Barabasza, uciszyło się znowu i atamani zajęli dawne miejsca pod ścianami, bo z przyległego alkierza przyprowadzono więźnia.

      Cień padał na jego twarz, gdyż i ogień na kominie przygasł — i w półświetle widać było tylko wyniosłą postać trzymającą się prosto i dumnie, choć ręce jej związane były łykiem. Ale Hładki dorzucił wiązkę łuczywa, po chwili bujny płomień strzelił w górę i oblał jasnym światłem oblicze więźnia, który zwrócił się ku Chmielnickiemu.

      Ujrzawszy go Chmielnicki drgnął.

      Więzień — był to pan Skrzetuski.

      Tuhaj-bej wypluł łuskwiny słoneczników i mruknął po rusińsku:

      — Ja toho Lacha znaju — on buw u Krymu[971].

      — Na pohybel mu! — zawołał Hładki.

      — Na pohybel! — powtórzył Czarnota.

      Chmielnicki opanował już wrażenie. Powiódł tylko oczyma po Hładkim i Czarnocie, którzy pod wpływem tego wzroku umilkli, następnie zwróciwszy się do koszowego rzekł:

      — I ja jeho znaju.

      — Ty skąd? — spytał koszowy Skrzetuskiego.

      — W poselstwiem jechał do ciebie, atamanie koszowy, gdy mnie zbójcy na Chortycy[972] napadli i wbrew obyczajom, obserwowanym[973] u najdzikszych narodów, ludzi mi wybili, a mnie, nie bacząc na godność mą poselską i urodzenie, zranili, znieważyli i jako jeńca tu przywiedli, o co pan mój, J. O.[974] książę Jeremi Wiśniowiecki, będzie się umiał u ciebie, atamanie koszowy, upomnieć.

      — A czego ty nieszczerość swoją okazał? Czemu ty dobrego mołojca obuchem rozszczepił? Czemu ty ludzi nabił, we czworo tyle, ile was wszystkich było? A ty z listem do mnie jechał, by na gotowość naszą spoglądać i Lachom o niej donosić? Wiemy także, że ty i do zdrajców wojska zaporoskiego miał listy, aby z nimi zgubę wszystkiego wojska knować, za czym nie jako poseł, ale jako zdrajca będziesz przyjęty i sprawiedliwie ukarany.

      — Mylisz się, atamanie koszowy, i ty, mości hetmanie samozwańczy — rzekł namiestnik zwracając się do Chmielnickiego. — Jeślim listy miał, to czyni tak każden poseł, który w obce strony jedzie, że od znajomych do znajomych listy bierze, by i sam miał przez to komitywę. A jam tu jechał z pismem książęcym nie zgubę waszą knować, ale od takowych was postępków powstrzymać, które nieznośny paroksyzm[975] na Rzeczpospolitą, a na was i na całe wojsko zaporoskie ostatnią zagładę ściągną. Na kogóż to bowiem bezbożną rękę podnosicie? Przeciw komu wy, co się obrońcami chrześcijaństwa nazywacie, z pogany[976] przymierze czynicie? Przeciw królowi, przeciw stanowi szlacheckiemu i całej Rzeczypospolitej. Wy przeto, nie ja, zdrajcami jesteście, i to wam powiadam, iż jeśli pokorą i posłuszeństwem nie zgładzicie win waszych, tedy biada wam! Zaliż dawne to czasy Pawluka[977] i Nalewajki[978]? Zali wyszła już wam z pamięci ich kara? Pomnijcie tedy, że patientia[979] Rzeczypospolitej już wyczerpana i miecz wisi nad głowami waszymi.

      — Łajesz, wraży synu, by się wykręcić i śmierci ujść! — zawołał koszowy. — Aleć ci nie pomoże ni groźba, ni wasza łacina lacka[980].

      Inni też atamanowie poczęli zębami zgrzytać i trzaskać w szable, a pan Skrzetuski podniósł głowę jeszcze wyżej i tak mówił:

      — Nie myśl, atamanie koszowy, bym się śmierci obawiał albo żywota bronił, albo się z mej niewinności wywodził. Szlachcicem będąc, od równych tylko sobie sądzon być mogę i nie przed sędziami tu stoję, jeno przed zbójcami, nie przed szlachtą, jeno przed chłopstwem, nie przed rycerstwem, jeno przed barbarzyństwem, i wiem dobrze, że się od śmierci nie wybiegam, którą wy też dopełnicie miary swej nieprawości. Przede mną jest śmierć i męka, ale za mną moc i zemsta całej Rzeczypospolitej, przed którą drżyjcie wszyscy.

      Jakoż wyniosła postawa, wzniosłość mowy i imię Rzeczypospolitej silne zrobiły wrażenie. Atamanowie spoglądali na siebie milcząc. Przez chwilę wydało im się, że przed nimi stoi nie jeniec, ale groźny poseł potężnego narodu. Tuhaj-bej zaś mruknął:

      — Serdytyj Lach!

      — Serdytyj Lach! — powtórzył Chmielnicki.

      Gwałtowne dobijanie się do drzwi przerwało dalszą ich rozmowę. Na majdanie egzekucja szczątków Tatarczuka i Barabasza była właśnie skończona; „towarzystwo” wysyłało nową deputację. Kilkunastu Kozaków, okrwawionych, zziajanych, okrytych potem, pijanych, weszło do izby. Stanęli przy drzwiach i wyciągając ręce jeszcze dymiące od krwi poczęli mówić:

      — Towarzystwo kłania się panom starszyznie — tu pokłonili się wszyscy w pas — i prosi, żeby im wydać tego Lacha, szczob z nym poihraty[981], jak z Barabaszom i Tatarczukom.

      — Wydać im Lacha! — krzyknął Czarnota.

      — Nie wydawać — wołał inny. — Niech czekają! On poseł!

      — Na pohybel mu! — ozwały się różne głosy.

      Następnie ucichli wszyscy czekając, co powiedzą koszowy[982] i Chmielnicki.

      — Towarzystwo prosi. A nie, to samo weźmie — powtórzyli deputaci.

      Zdawało się, że pan Skrzetuski zgubiony jest bez ratunku, gdy wtem Chmielnicki pochylił się do ucha Tuhaj-beja.

      — To twój jeniec — szepnął — jego Tatarzy wzięli, on twój. Dasz-li go sobie zabrać? To bogaty szlachcic, a i bez tego kniaź Jarema[983] złotem za niego zapłaci.

СКАЧАТЬ


<p>971</p>

Ja toho Lacha znaju — on buw u Krymu (ukr.) — znam tego Polaka, on byl na Krymie.

<p>972</p>

Chortyca — najwieksza wyspa na Dnieprze, na wysokosci dzisiejszego miasta Zaporoza, w XVII w. na Chortycy znajdowal sie osrodek Kozakow rejestrowych.

<p>973</p>

obserwowany (z lac.) — tu: zachowywany, szanowany.

<p>974</p>

J. O. — skrot od: jasnie oswiecony.

<p>975</p>

paroksyzm — nasilenie sie negatywnych uczuc w stosunku do kogos lub czegos.

<p>976</p>

z pogany — dzis popr. forma N. lm: z poganami.

<p>977</p>

Pawluk, Pawel wlasc. Michnowicz, Pawlo (zm. 1638) — przywodca antypolskiego i antyszlacheckiego powstania kozackiego (1637), pokonany przez polskie wojska pod wodza hetmana Mikolaja Potockiego i sciety; akt kapitulacji podpisal Bohdan Chmielnicki jako pisarz wojska zaporoskiego.

<p>978</p>

Nalewajko, Semen (zm. w 1597) — ataman kozacki (znany rowniez pod imieniem Seweryn), przywodca powstania przeciwko Rzeczypospolitej 1595–1596, pokonany przez hetmana Stanislawa Zolkiewskiego i sciety.

<p>979</p>

patientia (lac.) — cierpliwosc.

<p>980</p>

lacki (daw. z ukr.) — polski.

<p>981</p>

szczob z nym poihraty (ukr.) — zeby sie z nim zabawic.

<p>982</p>

ataman koszowy — ataman koszowy rzadzil na Zaporozu w czasie pokoju, mial tez obowiazek przygotowac Sicz do wojny; kosz — oboz kozacki.

<p>983</p>

Jarema (ukr.) — Jeremi.