Название: Ogniem i mieczem
Автор: Henryk Sienkiewicz
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
Większa część nocy zeszła spokojnie. Semenowie[877] i przewodnicy pośpili się[878] przy ogniach — czuwały tylko straże, a z nimi i namiestnik, którego od wyjazdu z Kudaku[879] dręczyła straszna bezsenność. Czuł także, że trawi go gorączka. Chwilami zdawało mu się, że słyszy zbliżające się kroki z głębi wyspy, to znów jakieś dziwne odgłosy podobne do odległego beczenia kóz. Ale myślał, że ucho go zwodzi.
Nagle, dobrze już ku świtaniu, stanęła przed nim jakaś ciemna postać. Był to czeladnik ze straży.
— Panie, idą! — rzekł pośpiesznie.
— Kto taki?
— Pewnie Niżowi[880]: idzie ich ze czterdziestu.
— Dobrze. To niewielu. Zbudź ludzi! Ognia podpalić!
Semenowie wnet porwali się na nogi. Podsycony płomień buchnął w górę i oświecił czajki[881] i garść żołnierzy namiestnika. Inni strażnicy przybiegli również do koła.
Tymczasem nieregularne kroki gromady ludzi dawały się już rozróżnić wyraźnie; kroki te zatrzymały się w pewnym oddaleniu; natomiast jakiś głos spytał z akcentem groźby:
— A kto na brzegu?
— A wy kto? — odparł wachmistrz.
— Odpowiadaj, wraży[882] synu, a nie, to z samopału[883] zapytam!
— Jego wysokość pan poseł od J. O.[884] księcia Jeremiego Wiśniowieckiego do atamana koszowego[885] — wygłosił donośnie wachmistrz.
Głosy w gromadzie umilkły; widocznie trwała tam krótka narada.
— A chodź jeno sam tu! — zawołał wachmistrz — nie bój się. Posłów nie biją, ale i posły[886] nie biją!
Kroki znów ozwały się i po chwili kilkadziesiąt postaci wynurzyło się z cienia. Po śniadej cerze, niskim wzroście i kożuchach wełną do góry namiestnik od pierwszego wejrzenia poznał, że po większej części byli to Tatarzy; Kozaków znajdowało się tylko kilkunastu. Przez głowę pana Skrzetuskiego przeleciała jak błyskawica myśl, że skoro Tatarzy są na Chortycy, więc Chmielnicki musiał już wrócić z Krymu.
Na czele gromady stał stary Zaporożec olbrzymiego wzrostu, o twarzy dzikiej i okrutnej. Ten zbliżywszy się do ogniska spytał:
— A który tu poseł?
Silny zapach gorzałki rozszedł się dookoła — Zaporożec był widocznie pijany.
— Który tu poseł? — powtórzył.
— Jam jest — rzekł dumnie pan Skrzetuski.
— Ty?
— A cóżem ci brat, że mnie „ty” mówisz?
— Znaj, grubianinie, politykę! — poderwał wachmistrz. — Mówi się: jaśnie wielmożny pan poseł!
— Na pohybel że wam, czortowy syny! Szczob was Sierpiahowa smert! Jasno wielmożny syny![887] A wy po co do atamana?
— Nie twoja sprawa! Wiedz jeno, że szyja twoja w tym, bym się do atamana najprędzej dostał.
W tej chwili drugi Zaporożec wysunął się z gromady.
— My tu z woli atamana — rzekł — pilnujem, by się nikt od Lachiw[888] nie zbliżał, a kto się zbliży, mamy wiązać i dostawiać, co też uczynim.
— Kto dobrowolnie jedzie, tego nie będziesz wiązał.
— Budu[889], bo takij nakaz.
— A wiesz, chłopie, co to osoba posła? A wiesz, kogo tu przedstawiam?
Wtem stary olbrzym przerwał:
— Zawedem posła, ałe za borodu[890] — ot tak!
To rzekłszy sięgnął ręką do brody namiestnika.
Ale w tej chwili jęknął i jakby gromem rażony, zwalił się na ziemię.
Namiestnik roztrzaskał mu głowę czekanem.
— Koli, koli! — zawyły wściekłe głosy w gromadzie.
Semenowie książęcy sypnęli się na ratunek swego wodza; huknęły samopały[891], wrzaski: „Koli! Koli![892]”, zlały się ze szczękiem żelaza. Wszczęła się bitwa bezładna. Zdeptane w zamieszaniu ogniska zgasły i ciemność ogarnęła walczących. Wkrótce jedni i drudzy zwarli się tak, że zabrakło miejsca do cięcia, a noże, pięści i zęby zastąpiły szable.
Nagle z głębi wyspy ozwały się liczne nowe nawoływania i krzyki; napastnikom nadchodziła pomoc.
Chwila jeszcze, a byłaby przyszła za późno, gdyż karni semenowie brali już górę nad ciżbą.
— Do czółen! — krzyknął grzmiącym głosem namiestnik.
Pocztowi[893] wykonali rozkaz w mgnieniu oka. Na nieszczęście czajki[894], zbyt silnie wciągnięte na piasek, nie dawały się teraz zepchnąć w wodę.
Tymczasem nieprzyjaciel skoczył z furią ku brzegowi.
— Ognia! — skomenderował pan Skrzetuski.
Salwa z muszkietów wnet powstrzymała napastników, którzy zmieszali się, skłębili i cofnęli w nieładzie, zostawiając kilkanaście ciał rozciągniętych na piasku; niektóre z tych ciał rzucały się konwulsyjnie, na kształt ryb wyłowionych z wody i porzuconych na brzegu.
Jednocześnie przewoźnicy, wspomagani przez kilkunastu semenów, wsparłszy wiosła o ziemię dobywali ostatnich sił, by zepchnąć statki na wodę — ale na próżno.
Nieprzyjaciel rozpoczął atak z daleka. Pluskanie kul po wodzie zmieszało się ze świstem strzał i jękami rannych. Tatarzy ałłachującСКАЧАТЬ
877
semen (daw.) — Kozak na czyjejs sluzbie, zbrojny sluzacy.
878
pospili sie — dzis popr.: pospali sie, zasneli.
879
Kudak (nazwa z tur.) — twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.
880
Nizowi — Kozacy z Nizu; Niz a. Zaporoze — kraina ponizej porohow Dniepru, zamieszkana przez spolecznosc Kozakow zaporoskich.
881
czajka — wioslowo-zaglowa, pelnomorska lodz kozacka.
882
wrazy — niesprzyjajacy, wrogi.
883
samopal — prymitywna bron palna, uzywana przez Kozakow w XVI i XVII w.; zapytac z samopalu (zart.) — strzelac.
884
J. O. — skrot od: jasnie oswieconego.
885
ataman koszowy — ataman koszowy rzadzil na Zaporozu w czasie pokoju, mial tez obowiazek przygotowac Sicz do wojny.
886
posly — dzis popr. forma M. lm: poslowie.
887
Na pohybel ze wam, czortowy syny! Szczob was Sierpiahowa smert! Jasno wielmozny syny! (ukr.) — Na zgube wam, czortowe syny! Zeby was Sierpiagowa smierc! Jasnie wielmozne syny!; Sierpiaga a. Pidkowa, Iwan (zm. 1578) — watazka kozacki, oglosil sie hospodarem woloskim, za co Stefan Batory skazal go na sciecie.
888
Lach (daw. ukr.) — Polak; tu D. lm: Lachiw: Polakow.
889
budu (ukr.) — bede.
890
Zawedem posla, ale za borodu (ukr.) — zaprowadzimy posla, ale za brode.
891
samopal — prymitywna bron palna, uzywana przez Kozakow w XVI i XVII w.
892
Koli! Koli! (ukr. koly!) — bij, zabij!
893
pocztowy — czlonek pocztu, sluga.
894
czajka — wioslowo-zaglowa, pelnomorska lodz kozacka.