Afekt. Remigiusz Mróz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Afekt - Remigiusz Mróz страница 10

Название: Afekt

Автор: Remigiusz Mróz

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия:

isbn: 9788366736245

isbn:

СКАЧАТЬ to za jedna?

      – Szkolna miłość Zordona.

      Messer ściągnął brwi, jakby nie był do końca pewny, czy to rzetelna informacja, czy może zwyczajowe wciskanie kitu.

      – Jak się nazywa?

      – Asianna Piechodzka. Lat tyle co Zordon, szczupła, zgrabna i powabna.

      – Przyznała, że to ona za tym stoi?

      – Pośrednio – odparła ciężko Joanna. – Kiedy ją o to zapytał, w odpowiedzi dała mu wizytówkę swojego prawnika.

      Paweł w końcu zdjął nogi z podparcia, a potem obrócił fotel w kierunku Chyłki.

      – Kto ją reprezentuje?

      – Zgaduj.

      Messer ostentacyjnie westchnął.

      – Kurwa mać, sfokusuj się na chwilę i po prostu zbriefuj mi, co się dzieje – rzucił. – Jasne?

      Może rzeczywiście powinna załatwić to jak najszybciej i mieć z głowy obcowanie z człowiekiem, który normalnie doprowadzał ją do furii – a w sytuacji, kiedy był jej przełożonym, efekt był zwielokrotniony.

      Niedziwne, że Kosmowski dogadał się z nim i Kratem, by wysadzić z siodła Czymańskiego. Wszyscy trzej nadawali na tych samych falach, posługiwali się tym samym językiem i mieli równie niskie mniemanie o każdym, kto nie był nimi.

      – Żelazny – odparła Joanna.

      – No way.

      – Prowadzi jednoosobową kancelarię w Wawrze.

      – Daleko go wywiało – zauważył Paweł. – Kolnęłaś już do niego?

      – Nie. Zadzwoniłam.

      Messer potarł czoło, przywodząc na myśl szefa zmęczonego niekompetencją pracowników.

      – Jestem z nim umówiona za dwie godziny pod Pajacem.

      Wybór nie był przypadkowy. Chyłka zamierzała usiąść z Arturem w miejscu, z którego będą mieli dobry widok na Skylight. Chciała, by Żelazny czuł, co już stracił – i co jeszcze może stracić, jeśli nie zatańczy tak, jak mu z Kordianem zagrają.

      – Wiadomo, czy dziewczyna ma cokolwiek na poparcie swoich zarzutów?

      – Jeszcze nie.

      – A ty masz coś na nią?

      Chyłka lekko pokręciła głową, starając się zignorować obcesowy ton i fakt, że odpytywanie jej wyraźnie sprawiało Messerowi przyjemność. Skurwysyn. Jeszcze nie tak dawno temu to jej kariera rozwijała się szybciej, ona miała więcej perspektyw i to ją umieszczano ponad tym kutasem w rankingach. Teraz jednak wszystko się zmieniło.

      – To znajdź coś – rzucił Paweł. – Trzeba to załatwić na asapie.

      Joanna przewróciła oczami, co nie uszło uwadze imiennego partnera.

      – Coś nie tak? – spytał.

      – Wszystko. Ale zwłaszcza to, że kto sieje asap, zbiera fakap.

      – W takim razie postaraj się, żeby nie było czego zbierać – syknął Messer, a potem podniósł się z krzesła. – I obyś rozumiała, jak ważna jest dla nas wszystkich ta sprawa.

      – Z natury was niespecjalnie rozumiem, więc…

      – To nasz bilet do świata wielkiej polityki – uciął Paweł. – Wygramy tę sprawę, to będziemy mogli liczyć na wdzięcznego nam prezydenta państwa. Wyobrażasz sobie, jakie to możliwości otwiera?

      – Obiadów czwartkowych?

      – Pomijam już, że przy jakiejkolwiek okazji to nas wyznaczy do reprezentowania kancelarii prezydenckiej – ciągnął Messer, jakby jej nie słyszał. – Najważniejsze jest to, że będziemy mogli liczyć na przysługi. I że każdy człowiek mający w tym kraju choć trochę do powiedzenia będzie chciał, żebyśmy to my go bronili. Politycy będą walić drzwiami i oknami, a każda sprawa z ich udziałem to marketingowe błogosławieństwo.

      Miał trochę racji. Polacy zdawali się obsesyjnie interesować tymi ludźmi w nie mniejszym stopniu niż celebrytami. Byle wyjazd jakiegoś ministra na wakacje rozgrzewał opinię publiczną do czerwoności, a romans czy zdefraudowanie unijnych pieniędzy nie schodziły z nagłówków miesiącami.

      Gdyby choć przy części takich wydarzeń widniała informacja o kancelarii Kosmowski Messer Krat, byłaby to najlepsza reklama, jaką można by sobie wymarzyć.

      – I nie muszę ci chyba przypominać, że od wygrania tej sprawy zależy realizacja warunków, na które się zgodziliśmy.

      – Bez obaw, pamiętam.

      Messer zamilkł, ale wbijał wzrok w Chyłkę, jakby na coś czekał.

      – To wszystko – dodał.

      Joanna zacisnęła usta, powstrzymując się od powiedzenia rzeczy, które właściwie sprawiłyby tylko tyle, że musiałaby zostać w tym gabinecie jeszcze dłużej. Obróciła się, a potem ruszyła w kierunku korytarza.

      Zanim zamknęła za sobą drzwi, usłyszała jeszcze głos Messera:

      – Nie skiluj tego kejsa.

      Sądziła, że przez dwie godziny, które dzieliły ją od spotkania z Żelaznym, zdąży się nieco wyciszyć. Kiedy jednak wraz z Kordianem jechali iks piątką w kierunku samego serca Śródmieścia, emocje wciąż w niej buzowały.

      Zaparkowała pod Pałacem Kultury, wychodząc z założenia, że nawet rzecz tak prozaiczna, jak zostawienie samochodu w Złotych Tarasach przywołałaby zbyt wiele wspomnień. Przeszli w kierunku Sali Kongresowej, minęli główne wejście, a potem usiedli na murku za przystankiem.

      Kordian rzucił okiem na zegarek i się rozejrzał.

      – Powinien już być.

      Chyłka wbijała wzrok w znajdujący się dokładnie naprzeciwko budynek Skylight. Życie toczyło się tutaj jak dawniej – tłumy ludzi przewalały się przez Dworzec Główny, turyści wchodzili do autobusów lub z nich wychodzili, zdezorientowani kierowcy z innych miast gorączkowo szukali miejsca, a na Alejach ciągnął się długi korek.

      – Może to nie był taki dobry pomysł – odezwał się Oryński.

      – Co?

      – Żeby spotykać się tutaj.

      Joanna musiała przyznać mu rację. Chciała wbić szpilę Żelaznemu, zamiast tego sama się pokłuła. Trudno, jak tylko zobaczy tę marnotę, skupi się wyłącznie na tym, by tu i teraz zakończyć sprawę Halskiego. A potem zacznie formować KMK tak, by w końcu poczuć się СКАЧАТЬ