The Frontiers Saga. Tom 3. Legenda Corinair. Ryk Brown
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу The Frontiers Saga. Tom 3. Legenda Corinair - Ryk Brown страница 14

Название: The Frontiers Saga. Tom 3. Legenda Corinair

Автор: Ryk Brown

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-66375-42-0

isbn:

СКАЧАТЬ rację, nie wiem. Do diabła, Jess, nic nie wiem – przyznał.

      – Następnym razem zostaw przesłuchanie komuś, kto został przeszkolony.

      Jessica potrząsnęła głową, wprowadzając swój kod bezpieczeństwa, by otworzyć szafkę z uzbrojeniem, a następnie wyjęła z niej broń podręczną i włożyła do kabury.

      – Masz rację – powiedział. Dwóch członków załogi mijało go, transportując na noszach nieprzytomnego więźnia.

      Zanim doktor Chen udała się za nimi, zatrzymała się na chwilę przed Nathanem.

      – Kapitanie, to nie wygląda w ten sposób, że nie mam jeszcze wystarczającej liczby pacjentów na oddziale.

      Zanim Nathan zdążył odpowiedzieć, Chen wyszła.

      – Jalea jest nieobliczalna – powiedziała Jessica, patrząc na wyjście. Spojrzała na niego i dodała: – Dobrze o tym wiesz.

      Nathan niechętnie skinął głową, a Jessica wyszła i podążyła korytarzem za Chen i jej zespołem.

      Spojrzał przez otwarte drzwi do pomieszczenia przesłuchań. Stół wciąż leżał na boku, szczątki krzesła walały się po podłodze, na której było widać ślady krwi, a wśród nich co najmniej dwa odciski butów, prawdopodobnie pozostawione przez Jessicę.

      Westchnął ciężko. W tej chwili nie uważał, że bycie kapitanem to najlepszy zawód na świecie.

      ***

      Nieprzytomnego więźnia niosło dwóch członków załogi. Elementy służące do monitorowania biologicznego były przymocowane do tułowia i palców poszkodowanego. Wysyłały dane telemetryczne do podręcznego odbiornika bezprzewodowego, będącego w dyspozycji doktor Chen, która co chwilę sprawdzała odczyty.

      – Co się z nim stało? – zapytała.

      – Zrobił się agresywny – odpowiedziała spokojnie idąca obok Jessica. Im mniej ludzie wiedzieli o tym, co naprawdę wydarzyło się w areszcie, tym lepiej. Jalea przesadziła. Być może Jessica również posunęłaby się za daleko, gdyby było to konieczne. Ale nie powinna tego robić Jalea, zresztą podobnie jak Nathan nie powinien takich rzeczy oglądać. Ledwo był w stanie podołać obowiązkom kapitana. Przesłuchanie było zdecydowanie czymś, co należało pozostawić fachowcom.

      – Rozumiem – odpowiedziała doktor Chen, zauważając magnetyczne kajdanki. – Czyli nie zachowywał się spokojnie?

      – Nie tak bardzo, jak byśmy oczekiwali.

      – Obawiam się, że potrzebuję więcej szczegółów, jeśli mam wiedzieć, jakich obrażeń szukać…

      – Najlepiej byłoby, gdyby przestała się pani tym interesować, doktor Chen – ostrzegła Jessica.

      – Czy możesz mi przynajmniej powiedzieć, w co i czym został uderzony?

      Jessica przewróciła oczami i westchnęła.

      – Kilka ciosów w twarz, a co najmniej jeden w gardło. Przewrócił się i pociągnął ze sobą metalowy stół, który spadł chyba na jego klatkę piersiową.

      Powiedziała może więcej, niż powinna, ale ten facet musiał przeżyć, aby mogła go prawidłowo przesłuchać. Zdawała sobie sprawę z tego, co Jalea i kapitan próbowali zrobić. Wydawało się nawet, że ich metoda do pewnego stopnia działała. A jeśli użyje się jej poprawnie, może uda się uzyskać całkiem przydatne informacje.

      – Czy to wszystko? – kontynuowała doktor Chen. – Jego nos jest wyraźnie złamany.

      – Być może jego twarz miała bliski kontakt z butem – przyznała Jessica. Zaczynała myśleć, że mogła posunąć się za daleko, i poczuła się trochę winna. – Przeżyje?

      – Jego stan jest na razie stabilny. Najbardziej martwię się o możliwy uraz mózgu i klatki piersiowej – wyjaśniła doktor, gdy weszli do działu medycznego.

      – Jess! – zawołał Enrique z korytarza. Ruszył do niej wraz z innym członkiem załogi. Miał zarówno broń podręczną, jak i automat krótkiego zasięgu. – Co się dzieje?

      – Musiałam załatwić więźnia – zażartowała, choć nie było jej absolutnie do śmiechu. – Idź za nimi i miej go na oku – poleciła drugiemu z mężczyzn.

      – Tak jest – odpowiedział i podążył śladem lekarki w stronę sektora zabiegowego.

      – Skopałaś mu tyłek? – zapytał Enrique z szerokim uśmiechem. Kilka godzin temu walczył z tym gościem i jego bandą. Widok rannego więźnia wcale mu nie przeszkadzał.

      – To nie byłam ja. Z wyjątkiem kopnięcia w nos.

      Enrique spojrzał na nią pytająco.

      – Jalea straciła nad sobą kontrolę i zaczęła go bić.

      – Naprawdę? – Enrique był zaskoczony.

      – Tak. Próbowała przedtem wpłynąć na jego umysł. Zaczął ją wulgarnie obrażać, a ona uderzyła go w gardło, a następnie zaczęła walić pięścią w twarz.

      – Cholera!

      – Najbardziej przerażające jest to, że nawet to go nie powstrzymało. Po prostu wciąż do niej krzyczał. Dopiero moje kopnięcie go uspokoiło.

      – Pieprzyć go – oświadczył Enrique. – Powinnaś mocniej mu przyłożyć.

      Jessica zastanawiała się nad czymś innym.

      – Śledzenie zestawów komunikacyjnych już działa?

      – Jeszcze to konfigurują. Wszystko będzie gotowe za kilka godzin. System powiadomi odpowiednie osoby, gdy tylko któryś z naszych gości znajdzie się w niewłaściwym miejscu.

      – Dobrze. Ci ludzie mnie denerwują. – Jessica stuknęła w słuchawkę. – Nash do Yosef.

      – Tu Yosef, o co chodzi?

      – Użyj sygnału zestawu komunikacyjnego Jalei, aby dowiedzieć się, gdzie teraz jest.

      – Moment.

      Jessica zauważyła w dłoni Enrique metalowe łańcuchy i kajdanki.

      – Dopilnuj, żeby jeniec był dobrze skrępowany. Lekarz nie ma w tej sprawie nic do gadania.

      – Żaden problem.

      – Chciałabym też, aby ktoś go przez cały czas obserwował.

      – Jessica? – odezwała się podporucznik Yosef.

      – Słucham.

      – Jalea jest w swojej kwaterze.

      – Zrozumiałam. Dzięki. – Jessica ponownie stuknęła w zestaw łącznościowy, żeby go wyłączyć, a następnie ruszyła korytarzem.

      – Dokąd СКАЧАТЬ