Złączeni obowiązkiem. Cora Reilly
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Złączeni obowiązkiem - Cora Reilly страница 16

Название: Złączeni obowiązkiem

Автор: Cora Reilly

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381782210

isbn:

СКАЧАТЬ czego nie potrafiłam rozpoznać. Może tęsknota, jednak nie byłam co do tego pewna.

      ROZDZIAŁ SIÓDMY

      Jeśli myślałam, że dzięki wczorajszej wieczornej pogawędce Dante zmieni ułożenie zastawy przy stole podczas śniadania albo przynajmniej będzie chciał ze mną rozmawiać, to się ogromnie myliłam. Tak jak wczoraj, po krótkim powitaniu zniknął za swoją gazetą. Nie miałam dzisiaj ochoty walczyć o jego uwagę. Byłam zbyt skołowana oraz zraniona tym, że wciąż się mną nie interesował. Zjadłam trochę owoców i wypiłam kawę, po czym postanowiłam się oddalić. Kiedy wychodziłam, Dante nawet nie spojrzał znad gazety.

      Normalnie zapytałabym go o to, czy chce, żebym zabrała do Bibiany jednego z jego ochroniarzy, ale byłam zbyt zła. Miałam prawo jazdy. Antonio nakłonił mnie do zrobienia go tuż po naszym ślubie, co niestety nie było normą dla mężczyzn w naszym świecie. Założyłam płaszcz i wzięłam torebkę, a następnie weszłam do garażu. Dante dał mi wcześniej klucze. Z trzech stojących tam samochodów mercedes GL najmniej rzucał się w oczy. Zdjęłam kluczyki z haczyka przymocowanego do ściany i weszłam do auta. Przez chwilę szukałam na desce rozdzielczej przycisku, który zapalałby silnik, lecz w końcu go znalazłam i wyjechałam samochodem na zewnątrz, a następnie ruszyłam podjazdem. Ogrodzenie patrolował nieznany mi ochroniarz, jednak gdy przy pomocy kolejnego przycisku otworzyłam bramę, nie próbował mnie zatrzymać. Wyjechałam z posesji, a brama automatycznie się za mną zamknęła.

      Miło było znowu prowadzić. Co prawda nie lubiłam ruchu drogowego w Chicago, ale minęło zbyt dużo czasu, od kiedy mogłam pojechać gdzieś sama. Moi rodzice byli zdeterminowani, żeby po śmierci Antonia trzymać mnie pod kloszem, więc nigdzie nie pozwalali mi wychodzić bez towarzystwa. Drogę do domu przyjaciółki znałam na pamięć, ponieważ przez te wszystkie lata przebywałam ją niezliczoną ilość razy, a z posesji Dantego jechało się tam dziesięć minut.

      Dom Bibi i Tommasa był o wiele mniejszy od rezydencji Dantego oraz moich rodziców. Brakowało długiego podjazdu, gdzie mogłabym zaparkować, przez co musiałam zostawić samochód na ulicy. Jednak nie martwiłam się o to, że ktoś mógłby go ukraść. Członkowie mafii mieszkali na ogół w bezpiecznej dzielnicy, nie licząc ryzyka ataku ze strony Braci lub Triady. Podeszłam do drzwi wejściowych, zauważając jednego z ludzi Tommasa siedzącego w samochodzie po drugiej stronie drogi i obserwującego dom. Mąż Bibiany nie był tak wysoko postawiony jak mężczyźni w mojej rodzinie lub w rodzinie Scuderich, chociaż nie był też zwykłym żołnierzem. Zawsze stawiał ochroniarza niedaleko domu, żeby pilnował Bibi lub raczej pilnował, żeby nie uciekła.

      Ochroniarz mnie nie zatrzymał, skłonił tylko głowę w wyrazie szacunku. Zadzwoniłam do drzwi. Bibiana otworzyła, a następnie wyjrzała znad mojego ramienia.

      – Gdzie twoja obstawa?

      Wzruszyłam ramionami.

      – Przyjechałam sama. Dante nie mówił, że muszę jeździć z ochroną.

      – Nie będziesz miała przez to kłopotów? – zapytała, zamykając drzwi i prowadząc mnie do salonu. Jak zwykle nie było jej męża. Przyjaciółce oczywiście to nie przeszkadzało. Przytyła kilka kilogramów, od kiedy Tommaso został zmuszony do długich godzin pracy. Teraz na szczęście nie wyglądała już na tak wychudzoną.

      – A dlaczego miałabym mieć? – zapytałam. Nie byłam nawet pewna, czy Dantego obchodziło to, że wyszłam z domu bez obstawy. Wydawał się zbyt zajęty Bóg wie czym.

      Bibiana spojrzała na mnie. Wyglądała na zmartwioną.

      – Powinnaś uważać. Jest niebezpieczny. Zawsze wygląda na spokojnego i opanowanego, ale Tommaso powiedział mi, że Dante nie toleruje nieposłuszeństwa.

      To nie było dla mnie niespodzianką, lecz nie mogłam złamać jego rozkazu, jeśli takowego nie wydał.

      – Nie jestem jego żołnierzem.

      Opadłam na kanapę. Bibi usiadła obok mnie, na twarzy miała wypisane zaciekawienie.

      – Więc jak noc poślubna?

      Wykrzywiłam usta.

      – Dobrze mi się spało – oznajmiłam sarkastycznie.

      Przyjaciółka mrugnęła.

      – Hę? Nie o to mi chodziło.

      – Wiem, o co ci chodziło – powiedziałam sfrustrowana. – Do niczego nie doszło. Zostałam chłodno powitana w swoim nowym domu.

      – Nie próbował się z tobą przespać? A co z poprzednią nocą? – Była tak zaskoczona, że poczułam się przez to jeszcze gorzej. Jakby jakimś cudem to z mojej winy Dante mnie nie pożądał. Z drugiej strony przyjaciółka z pewnością nie miała tego na myśli.

      – Nawet mnie nie pocałował. Po prostu położył się obok i powiedział, że jutro musi wcześnie wstać, a potem wyłączył światło i zasnął. Co to za noc poślubna? – Umieściłam głowę na oparciu. – Nie rozumiem.

      – Może naprawdę był zmęczony – zaproponowała Bibiana niepewnie.

      Spojrzałam na nią znacząco.

      – Naprawdę w to wierzysz? Dla mnie wyglądał, jakby był w dobrej formie. A co z wczorajszym dniem? Wtedy też był zmęczony? – Przygryzłam wargę. – Myślisz, że to przez jego pierwszą żonę?

      Bibi nerwowo owinęła kosmyk włosów wokół palca.

      – Może. Podobno za nią szalał. Byli wymarzoną parą Chicago.

      W przeszłości nie zwracałam zbyt dużo uwagi na Dantego i Carlę, ale pamiętałam ich ze spotkań towarzyskich. Sprawiali wrażenie idealnie dobranych. Byli jedną z niewielu par w naszym świecie, które wyglądały, jakby naprawdę się kochały. Większość z nas wstępowała w związki małżeńskie z przyczyn strategicznych, lecz oni byli dla siebie stworzeni. Przeznaczenie brutalnie ich od siebie oderwało, a jeszcze brutalniej wepchnęło mnie w ramiona mężczyzny, który już odnalazł miłość swojego życia.

      – Może od śmierci żony nie był z kobietą. Może dlatego nie skonsumował naszego małżeństwa.

      Przyjaciółka odwróciła wzrok. Wyciągnęła rękę po makaronik leżący na srebrnej paterze postawionej na stole przed nami. Wepchnęła go sobie do ust i żuła tak, jakby to wymagało całej jej koncentracji. Ogarnęło mnie przerażenie.

      – Bibi?

      Szybko spojrzała na mnie i znowu odwróciła wzrok. Przełknęła, a następnie wyciągnęła rękę po kolejne ciastko, ale złapałam ją za nadgarstek.

      – Wiesz coś. Czy od śmierci żony Dante miał kochankę?

      Bibiana westchnęła.

      – Nie chciałam ci tego mówić.

      Te słowa zostawiły we mnie pustkę.

      – Czego nie chciałaś mi mówić?

      Co, jeśli Dante miał stałą kochankę? Kogoś, kogo nie mógł poślubić ze względów СКАЧАТЬ