Złączeni obowiązkiem. Cora Reilly
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Złączeni obowiązkiem - Cora Reilly страница 14

Название: Złączeni obowiązkiem

Автор: Cora Reilly

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381782210

isbn:

СКАЧАТЬ sobie, że musi ją mieć. To nie jest dobra podstawa do podejmowania decyzji. W naszym świecie uczucia są tylko ciężarem.

      Mrugnęłam. Znowu ta jego chłodna logika.

      – Nie chciałeś nigdy czegoś tak bardzo, że zrobiłbyś wszystko, żeby to mieć? – W chwili, kiedy słowa wyszły z moich ust, zdałam sobie sprawę, że zadałam złe pytanie, jednak nie mogłam go już cofnąć.

      Spojrzał mi w oczy z chłodem.

      – Tak. Ale nie zawsze dostajemy to, czego chcemy. – Mówił o swojej żonie. Chciał ją odzyskać.

      Przełknęłam z trudem ślinę i pokiwałam głową.

      – Powinnam zadzwonić do Bibiany. Chcę się z nią jutro spotkać.

      Odwróciłam się i ruszyłam w stronę schodów, cały czas czując na sobie spojrzenie Dantego. Na szczęście nie widział mojej twarzy.

      ROZDZIAŁ SZÓSTY

      Po krótkiej rozmowie telefonicznej z Bibi poszłam do biblioteki. Półki wypełniały głównie stare klasyki oraz literatura faktu, czyli nic, co mnie zazwyczaj interesowało. Mimo to postanowiłam spędzić tu trochę czasu, bo nie chciałam wyruszać na poszukiwania Dantego ani zapraszać do siebie matki. Pomyślałaby, że coś się stało i chociaż chyba właśnie tak było, to wolałam ukryć przed nią ten fakt. Była taka szczęśliwa, kiedy zostałam żoną Dantego. Nie chciałam psuć jej humoru, przyznając się do tego, że w ogóle nie obchodziła go moja obecność.

      Wybrałam książkę z podstawami rosyjskiego. Znałam tylko włoski i angielski. Równie dobrze mogłam zaznajomić się z językiem wroga w czasie, gdy Dante będzie zajęty ignorowaniem mnie.

      W końcu burczenie w brzuchu ściągnęło mnie do kuchni. Była już prawie dziewiętnasta, lecz nikt nie wołał mnie na kolację. Dotarłam na miejsce i zastałam tam Zitę, Gaby oraz dwóch mężczyzn siedzących przy drewnianym stole, spożywających razem posiłek.

      Zawahałam się, stając w progu, niepewna, czy powinnam wejść, ale wtedy Zita spojrzała w moją stronę, więc już nie mogłam się wycofać. Weszłam, czując się przesadnie wystrojona w swojej eleganckiej brązowej sukience. Wszyscy odwrócili się w moją stronę, mężczyźni od razu wstali. Na czarne koszule włożyli kabury na broń oraz pochwy na noże. Obaj byli przed czterdziestką i prawdopodobnie zajmowali się ochroną domu.

      – Pan zjadł już kolację w swoim biurze – poinformowała mnie Zita.

      – I tak byłam zajęta czytaniem – stwierdziłam, mając nadzieję, że zabrzmiałam obojętnie. Skupiłam się na dwóch obserwujących mnie mężczyznach. W dalszym ciągu nie usiedli. – Jeszcze się nie poznaliśmy.

      Ruszyłam do nich szybko, wyciągając dłoń do wyższego z krótkimi włosami i blizną na brwi.

      – Jestem Valentina.

      – Enzo – przedstawił się.

      – Taft – powiedział drugi mężczyzna. Był o kilka centymetrów niższy, ale o wiele masywniejszy.

      – Mogę się do was przyłączyć na szybką kolację? – Mogłam chociaż spróbować zapoznać się z ludźmi, których przez najbliższe kilka lat, może dłużej, miałam widywać codziennie.

      Mężczyźni od razu się zgodzili. Gaby też wydawała się podekscytowana perspektywą mojej obecności. Tylko Zita z trudem kryła dezaprobatę.

      – Na pewno tego chcesz? – Wskazała najróżniejsze sery, szynkę parmeńską i cudowny włoski chleb.

      – Nie zapytałabym, gdyby było inaczej – stwierdziłam, siadając obok Tafta. Wyciągnął w moją stronę butelkę z winem. Skinęłam głową i wzięłam jeden z rustykalnych kieliszków stojących na tacy na drugim końcu stołu. Wino było pyszne, tak jak jedzenie. Miałam na oku Gaby, która na szczęście nie piła. Taft i Enzo nie patrzyli na nią w sposób sugerujący, że byli nią zainteresowani, co jeszcze bardziej mnie uspokoiło. Mimo to nie mogłam zapomnieć przerażenia widocznego na jej twarzy, kiedy Luca zerwał się na równe nogi. Oczywiście był przerażający, nawet kiedy wydawał się spokojny, jednak było w tym coś więcej. Gaby chyba nauczyła się bać mężczyzn. Musiałam tylko dowiedzieć się dlaczego. Ochroniarze przestali pić po drugim kieliszku. Mieli służbę do rana i raczej nie mogli pracować po pijaku, lecz ja i Zita opróżniłyśmy butelkę. Kucharka wydawała się milsza z alkoholem we krwi. A może to ja przestałam zauważać jej niegrzeczność, ponieważ byłam wstawiona. W każdym razie świetnie się bawiłam. Mężczyźni potrafili dobrze opowiadać sprośne kawały, przez co wkrótce zapomniałam, że praktycznie byłam ich szefową.

      Po kolejnym nieprzyzwoitym żarcie, przez który Gaby schowała twarz w dłonie, a ja śmiałam się tak, jak nie śmiałam się od długiego czasu, drzwi kuchni otworzyły się i do środka wszedł Dante. Szybko zlustrował pomieszczenie. Popatrzył najpierw na swoich ludzi, a potem na mnie. Zacisnął szczękę, spoglądając wilkiem na Tafta i Enza.

      – Nie powinniście być na zewnątrz i trzymać straży? – zapytał niebezpiecznie cichym głosem.

      Obaj natychmiast wstali. Szybko opuścili kuchnię bez słowa.

      – My z Gaby też powinnyśmy już wracać do siebie. Jutro posprzątamy w kuchni – powiedziała Zita, biorąc swój płaszcz i zakładając go. – Chodź, Gaby. – Dziewczyna spojrzała na mnie przepraszająco, chociaż nie zrobiła nic złego.

      Dwie minuty później zostałam w kuchni sama z Dantem. Nie zrobiłam niczego niedozwolonego, więc nie zamierzałam przepraszać. Opróżniłam swój kieliszek, nie odwracając wzroku od męża, który, jak się zdawało, stał teraz w kompletnym bezruchu, obserwując mnie. Wstałam. Na stojąco nie musiałam przynajmniej odchylać do końca głowy, żeby spojrzeć Dantemu w oczy.

      – Dlaczego jadłaś z Enzem i Taftem?

      Prawie się roześmiałam.

      – Były tu też Gaby i Zita. – Był zazdrosny? Czy może myślał, że odciągam jego ludzi od pracy?

      – Mogłaś zjeść w jadalni.

      – Sama? – zapytałam wyzywająco.

      Dante zbliżył się do mnie i pomimo swoich najszczerszych chęci zamarłam.

      – Nie lubię gierek, Valentino. Jeśli jest coś, co ci się nie podoba, to powiedz mi o tym i nie próbuj mnie prowokować.

      Stał bardzo blisko mnie. Czułam ostry zapach jego wody kolońskiej. Musiałam walczyć z chęcią złapania go za klapy marynarki, przyciągnięcia do siebie i pocałowania.

      – Nie próbowałam cię sprowokować – stwierdziłam rzeczowo. – Byłam głodna i nie chciałam jeść w samotności, więc postanowiłam to zrobić w kuchni.

      – Powinnaś trzymać się na dystans od ochrony. Nie chcę, żeby ludzie wzięli twoją życzliwość za coś innego.

      Zrobiłam krok w tył.

      – Oskarżasz mnie o flirtowanie?

      – Nie СКАЧАТЬ