Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość. Jane Harvey-Berrick
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość - Jane Harvey-Berrick страница 6

Название: Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość

Автор: Jane Harvey-Berrick

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378897484

isbn:

СКАЧАТЬ wokół swojego szczupłego pasa i wrócił do szatni.

      – Hej, stary!

      Daniel czujnie otaksował wzrokiem dwóch osiłków, od razu oceniając, ile ma miejsca na zamach, gdyby coś strzeliło im do łba. Nie byli od niego wyżsi, ale obaj ważyli dobrze ponad dziesięć kilo więcej.

      Jednakże już sam wyraz twarzy Daniela sprawił, że unieśli ręce na dowód braku złych zamiarów i przezornie się wycofali.

      – Spokojnie, stary! Ja, jakby to… Chciałem cię tylko o coś spytać!

      Daniel wziął głęboki wdech.

      – Czego?

      – Cóż, po prostu zastanawiamy się, bo… słyszeliśmy, że laski naprawdę to kręci. – Chłopak wskazał na tors Daniela.

      – To prawda, niektóre – odparł, powstrzymując się od kpiącego uśmieszku, który cisnął mu się na usta. Doskonale wiedział, jakie będzie następne pytanie.

      – Stary, ależ to musiało piekielnie boleć! – stwierdził drugi osiłek.

      Daniel wzruszył ramionami.

      – Było warto.

      Tym razem już nie wytrzymał i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

      Futboliści unieśli brwi i odwzajemnili uśmiech.

      – Załatwiłeś to sobie w mieście?

      – Jasne. Zrobicie takie w studiu tatuażu TJ’a. Zajmują się tam piercingiem wszelkiego rodzaju.

      Większy osiłek zbladł jak ściana i Danielowi przeszło przez myśl, że koleś zaraz zemdleje.

      – Na serio, stary?

      Daniel roześmiał się w głos.

      – Tak, kolczyki w sutkach to dla TJ’a chleb powszedni. Zakolczykują was, gdzie tylko poprosicie. Gdziekolwiek.

      – Muszę usiąść, człowieku. – Większy z futbolistów osunął się na ławkę, która zaskrzypiała pod jego ciężarem.

      Daniel pokręcił głową i uśmiechnął się do siebie. Pizdeczki.

      Włożywszy ubranie na wciąż wilgotne ciało, sprawdził skrzynkę odbiorczą w telefonie. Zef napisał, że już po sprawie – może wracać do domu.

      Wyszedł na parking i uśmiechnął się na widok swego motocykla. Harley Davidson z 1969 roku, kupił go jako kupę złomu i własnoręcznie odrestaurował. Dwa lata oszczędzania pieniędzy zarobionych podczas weekendowych prac i letnie wakacje spędzane w garażu, ale dopiął swego.

      Gdy dosiadł swej rączej maszyny, dostrzegł Terri szczebioczącą z koleżankami. Pomachała do niego, a on odpowiedział skinięciem głowy. Poczuł przy tym ciarki, mieszankę wyczekiwania i niepokoju.

      Podjechał pod dom i spostrzegł cały szereg samochodów oraz motocykli. Wyglądało na to, że drzwi Zefa Coltona dla wszystkich stały otworem. Ponownie.

      To, że na imprezach u Zefa można dostać w zasadzie wszystko, czego dusza zapragnie, było tajemnicą poliszynela. A zeszłego lata Daniel imprezował naprawdę dużo. Na szczęście wyglądało na to, że szare komórki, którym udało się przetrwać to całe jaranie zioła i grzmocenie wódy, są w niezłej formie, bo jak na razie zajęcia na uczelni nie sprawiały mu problemów.

      Spojrzał z zazdrością na przekazywanego z rąk do rąk jointa, ale pozostał wierny złożonej sobie obietnicy. Żadnego ćpania i picia w dzień przed zajęciami. College swoje kosztował, a on nie zamierzał zniweczyć takiej szansy na przyszłość.

      Poczuł, że ktoś szarpnął go za rękę.

      Niebrzydka blondynka wsparła się na nim, żeby utrzymać się na nogach. Wyglądała na jego rówieśniczkę i Daniel zastanawiał się, czy też studiuje. Miał nadzieję, że nie chodzą na tę samą uczelnię – starał się trzymać swoje życie rodzinne, jakie by ono nie było, z dala od szkoły.

      – Hej, przystojniaczku! Chcesz się pobawić?

      Uniosła niewielką plastikową torebkę z pigułkami i kusząco zjechała dłonią w dół jego klatki piersiowej.

      Zawahał się, ale po chwili pokręcił głową i powiedział z uśmiechem:

      – Innym razem, piękna.

      Westchnął. Imprezy Zefa charakteryzował niezmienny atut – nigdy nie miał problemów, żeby zaliczyć.

      Mrugnął do dziewczyny i poszedł po schodach do siebie, zanim jej niepodważalny urok skłoniłby go do zmiany zdania. Przynajmniej w swojej sypialni mógł cieszyć się prywatnością. Dobrze, że Zef przyznał, że należy zamontować zamek w jej drzwiach. Wyjął klucz, ale najpierw musiał jeszcze przekroczyć dwa ciała zalegające na korytarzu.

      Muzyka leciała tak głośno, że wprawiała ściany w wibracje, które przenosiły się na kości Daniela. Nie przeszkadzało mu to, był przyzwyczajony. Na tle reszty domu jego pokój i tak tworzył oazę spokoju.

      Zamknął za sobą drzwi i padł plecami na łóżko. Miał trochę pracy na jutrzejsze zajęcia, po których, cóż, miał spotkać się z Terri. Próbował nie zwracać uwagi, że twardnieje mu członek, gdy tylko pomyśli o jej różowych ustach oraz rzeczach, które mogła nimi zrobić. Nauka w takim stanie nie miała sensu. Musiał się skupić.

      Lecz zanim zdążył otworzyć książki, w jego kieszeni zawibrował telefon. Dzwonił brat.

      Podniósł się ze znużeniem i otworzył drzwi. Wiedział, co się teraz wydarzy, a nie miał ochoty się bić.

      – Co ty odpierdalasz, Dan?! Byłeś w klubie!

      – Byłem, i co? – Wzruszył ramionami.

      Skóra na twarzy Zefa naprężyła się z wściekłości.

      – Mówiłem ci, żebyś się tam, kurwa, nie zbliżał!

      – Poważnie? Będziesz się bawił w troskliwego rodzica?

      – Nie przeginaj, Dan.

      – Jezu, byłem tam tylko chwilę posiedzieć. Przestań się tak napinać.

      – Mówię poważnie: nie zbliżaj się tam.

      – Nie możesz mi mówić, co mam robić, Zef.

      – A chcesz się, kurwa, założyć, że mogę?

      – Poza tym mam tam jutro randkę.

      Zefa zamurowało, wściekłość na jego twarzy ustąpiła głębokiemu zdumieniu.

      – Randkę? Czyli że… randkę?

      Daniel skinął głową.

      – Heh. Gorąca jest?

      Daniel СКАЧАТЬ