Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość. Jane Harvey-Berrick
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość - Jane Harvey-Berrick страница 5

Название: Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość

Автор: Jane Harvey-Berrick

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378897484

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Daniel robił sobie wyrzuty, że w ogóle poszedł do klubu. Wiedział, że taka wizyta tylko rozpęta burzę wspomnień, a poza tym nieunikniona połajanka od brata, gdyby ten się o tym dowiedział, była ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebował. A jednak nie potrafił się powstrzymać. Niemniej za żadne skarby nie zostałby na kolejne beznadziejne przesłuchanie. Istniały jakieś granice.

      Był zaskoczony, gdy pojawiła się najświeższa ofiara. Nie wyglądała na bywalczynię ich klubu. Kochał to miejsce, ale musiał przyznać: to gówniane bagno. A ona wyglądała przede wszystkim za młodo i za świeżo.

      Wiedział jednak, że pozory często mylą. Miał świadomość, jak ludzie oceniają go na pierwszy rzut oka. Ich reakcje były łatwe do przewidzenia. Przeważnie miał gdzieś, co o nim myślą. Nie, to nie do końca prawda. Miał gdzieś, co ludzie myślą o jego wyglądzie. Jego tatuaże, kolczyki i ubiór to jedno wielkie „spierdalać!” pod adresem wszystkich dookoła i jak najbardziej mu to pasowało, było celowe. Nauczył się, że ludziom lepiej nie ufać, a rozpoczęcie nauki na uczelni stanowiło dlań nie lada wyzwanie. Musiał dać już wycisk jakimś dwóm kretynom, a gdy drugiego dnia nauki wrócił do domu z posiniaczonymi knykciami, Zef zgotował mu istne piekło. Co zresztą, gdyby się tak nad tym zastanowić, było zajebiście zabawne, albo raczej bardziej pasowałoby tu słowo „ironiczne”.

      Przyzwyczaił się, jak odbierają go inni: dziewczyny się za nim oglądały, czasami nawet te starsze, co było jak najbardziej spoko; kolesie albo go unikali, albo próbowali udowodnić, że są twardsi. Ale przeważnie się mylili. Większość dorosłych od razu go szufladkowała i po prostu przechodziła na drugą stronę ulicy. Profesorowie zdawali się nie zwracać na niego szczególnej uwagi, za co był wdzięczny. Tatuaże, kolczyki, dziwne ciuchy i fryzura – oni już to wszystko przerabiali. Daniel chciał unikać w college’u wszelkich kłopotów. Niestety, zapowiadało się jednak, że musiałby w tym celu unikać także ludzi.

      Zdawał sobie sprawę, że wyprzedza go tak zwana zła reputacja. Wkurzało go to, ale jeżeli ma się za brata Zefa Coltona, to trzeba się z tym pogodzić. I właśnie dlatego w zeszłym tygodniu oklepał tych dwóch ciołków: wyrazili bolesne założenie, że Daniel i jego brat są tacy sami – bolesne dla nich w każdym razie.

      Ta dziewczyna patrzyła na niego tak, jak wszystkie inne: wiedział, że się jej spodobał, ale uważa go przy tym za śmiecia. Suka.

      Rozpoznał ją dopiero wtedy, kiedy wyminął ją, wychodząc z klubu, i dostrzegł błysk wściekłości w jej oczach: Dziewczyna z Biblioteki. Widział ją w czytelni w niedzielę rano. Prawdę mówiąc, to chyba gapiła się na niego wtedy przez bite dwadzieścia minut. Poczuł się bardzo dziwnie i już zamierzał jej coś powiedzieć, ale na szczęście w końcu skupiła się na nauce, a on mógł się rozluźnić.

      Czytała ten sam podręcznik do biznesu co on, tak więc musieli chodzić co najmniej na jedne wspólne zajęcia. Oprócz tego miała na stoliku stertę nut, czyli robiła magisterkę z muzyki.

      Kurwa, co za strata czasu. W świecie Daniela nie było miejsca na ludzi jej pokroju.

      Choć uznał, że Dziewczyna z Biblioteki absolutnie go nie interesuje, spostrzegł, że zastanawia się, jak poszło jej przesłuchanie. Nie wierzył, by miała to coś, na czym zależało chłopakom, ale wcale nie był tego pewny. I cholernie go to wkurzało.

      Napisze później SMS do Roya i się dowie.

      Po wyjściu z klubu Daniel poszedłby z chęcią po prostu do domu i trochę odpoczął, ale Zef zabronił mu wracać przez cały wieczór, bo miał w domu jakieś interesy do załatwienia. Daniel był do tego przyzwyczajony i nie widział w tym problemu. Przeważnie Zef był naprawdę fajnym bratem.

      Tak więc zamiast udać się do domu i swoich książek pojechał na uczelnianą siłownię. Zaparkował motocykl, zdjął kask i wszedł do budynku. Wyciskanie i piętnaście kilometrów na bieżni pomogą rozładować część wściekłej energii, której zawsze miał pod dostatkiem.

      W szatni przebrał się w spodnie od dresu i podkoszulek bez rękawów, zabrał ze sobą ręcznik oraz butelkę wody.

      W sali z ciężarami ćwiczyło już dwóch kolesi z drużyny futbolowej, ale całkowicie go zignorowali i skupiali się na własnych sztangach.

      Po niemal godzinie z hantlami i ciężarami ruszył do pomieszczenia z rzędami bieżni, wioseł i rowerków. Ćwiczyła tam niewielka grupka dziewczyn, bez wyjątku w krótkich spodenkach i obcisłych bluzkach. Spoglądały na Daniela łapczywie, więc i on odruchowo zaczął przyglądać się im z zaciekawieniem. Jedna z nich, ruda, była seksowna i definitywnie zainteresowana.

      Westchnął i odwrócił wzrok. Na pewno nie byłaby taka chętna, gdyby się dowiedziała, jaki jest naprawdę. Poza tym woli anonimowe spotkania z nieznajomymi niż studentki. Tak jest łatwiej.

      Skupił się na bieżni i zaczął ćwiczyć, połykając kolejne kilometry. Po dwudziestu pięciu minutach biegu poczuł nagle dotknięcie w ramię i wzdrygnął się, zaskoczony.

      To ta ruda.

      – Oj, przepraszam! – Zachichotała. – Powiedziałam „hej” ze trzy razy! Musiałeś być na serio skupiony.

      Daniel uśmiechnął się niezręcznie, spowolnił maszynę i zeskoczył na podłogę.

      – Tak, masz rację.

      – No więc tak się zastanawiałam: może chciałbyś pójść na kawę? Moje przyjaciółki nie mają czasu, a ja nie cierpię pić kawy sama.

      Daniel rozważył odpowiedź w myślach.

      – Muszę gdzieś jechać – odpowiedział.

      Nie chciał jej całkowicie spławić, ale musiał się zastanowić, jak to rozegrać.

      – A co byś powiedziała na jutro wieczór? W Blue Note przy West River. Wiesz, gdzie to? Przyprowadź koleżanki.

      – Ale czy to miejsce nie jest aby… niebezpieczne?

      – Nie, jest w porządku – zapewnił ją z uśmiechem. – Pracują tam moi przyjaciele.

      Twarz dziewczyny pojaśniała.

      – W takim razie świetnie, brzmi super. Jestem Terri.

      – Daniel.

      – Wiem. – Ponownie zachichotała.

      Zmarszczył lekko brwi. Przeszło mu przez myśl, że być może tak naprawdę ona nie ma ochoty na niego, ale na towar jego brata. Cóż, jeżeli tak, czeka ją rozczarowanie.

      – Ekhm, w takim razie, Danielu, o której się tam spotkamy?

      – Będę po dziewiątej.

      Twój ruch, piękna.

      – Ekstra! To do zobaczenia.

      Odeszła, poruszając zachęcająco biodrami. Daniel oblizał usta.

      Jeżeli chodzi o ogólną zasadę, nie randkował. Nie oznaczało to, że nie miewał kobiet, co to, to nie. Ale może nadszedł czas na nowy rozdział życia i warto spróbować tych СКАЧАТЬ