Dieta wegańska na cztery pory roku. Magdalena Jarzynka-Jendrzejewska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dieta wegańska na cztery pory roku - Magdalena Jarzynka-Jendrzejewska страница 4

Название: Dieta wegańska na cztery pory roku

Автор: Magdalena Jarzynka-Jendrzejewska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Учебная литература

Серия:

isbn: 978-83-8151-148-3

isbn:

СКАЧАТЬ któ­rych nie śni­ło się na­szym bab­ciom i dziad­kom.

      Wie­le z tych po­traw jest na­zy­wa­na à la mię­so, co mia­ło­by do­wo­dzić, że ro­śli­no­żer­cy tę­sk­nią za mię­snym sma­kiem – i cza­sem może tak być. Jed­nak z roku na rok wzra­sta licz­ba osób, któ­re ro­zu­mie­ją, że dany smak i tek­stu­rę moż­na osią­gnąć bez okru­cień­stwa w tle. Tak zwa­ne fake meat to sub­sty­tu­ty mię­sa. Sma­ku­ją jak mię­so głów­nie dzię­ki mie­szan­kom przy­praw, któ­rych za­zwy­czaj uży­wa się do dro­biu czy wo­ło­wi­ny. Mają też od­po­wied­nią mię­si­stą struk­tu­rę. To one czę­sto prze­ko­nu­ją mię­so­żer­ców, że nie mu­szą re­zy­gno­wać z ulu­bio­nych sma­ków, by nie krzyw­dzić zwie­rząt.

      Jed­nak em­pa­tia do zwie­rząt nie wy­czer­pu­je po­wo­dów, dla któ­rych co­raz wię­cej osób wy­bie­ra die­tę ro­ślin­ną. Rów­nie waż­ną przy­czy­ną jest tro­ska o śro­do­wi­sko. Ono rów­nież pła­ci wy­so­ką cenę za ho­dow­lę prze­my­sło­wą, a to z niej po­cho­dzi 80% mię­sa na ryn­ku: zwie­rzę­ta prze­trzy­my­wa­ne w okrop­nych wa­run­kach ozna­cza­ją tony ta­niej, mo­dy­fi­ko­wa­nej i na­sy­co­nej an­ty­bio­ty­ka­mi żyw­no­ści oraz mar­no­traw­stwo hek­to­li­trów wody.

      W ska­li lo­kal­nej die­ta ro­ślin­na nie tyl­ko wspo­ma­ga miej­sco­we biz­ne­sy, ale też po­zwa­la na nie­za­leż­ność od ko­mer­cyj­nych do­staw­ców żyw­no­ści – więk­szość tego, co znaj­dzie się na na­szym ta­le­rzu, mo­że­my wy­ho­do­wać sami lub zna­leźć wo­kół nas. Wy­klu­cza­jąc mię­so z die­ty, się­ga­my po wię­cej róż­no­rod­nych wa­rzyw z wiej­skich tar­go­wisk czy hal miej­skich, upra­wia­my je na ma­łych bal­ko­nach czy w przy­do­mo­wych ogród­kach lub zry­wa­my te dzi­ko ro­sną­ce na na­szych po­lach, łą­kach czy w la­sach. I tu­taj tak na­praw­dę za­czy­na się na­sza przy­go­da! Je­że­li chce­my czer­pać z Na­tu­ry i do­sta­wać w stu pro­cen­tach to, co nam ofe­ru­je, mu­si­my kie­ro­wać się se­zo­no­wo­ścią. Dla­cze­go ona jest tak waż­na? Mat­ka Na­tu­ra do­brze to wszyst­ko wy­my­śli­ła.

      Naj­pierw mamy zimę – ko­niec i po­czą­tek jed­no­cze­śnie. W tym cza­sie cała moc ro­ślin jest ukry­ta w ich ko­rze­niach, bul­wach, kar­pach i ce­bu­lach, czy­li wszyst­kim, co znaj­du­je się pod zie­mią. To wła­śnie czas mar­chew­ki, bu­ra­ków, se­le­ra, ce­bu­li, pie­trusz­ki, czosn­ku, pa­ster­na­ku, to­pi­nam­bu­ru, skor­zo­ne­ry, rze­py oraz rzod­kwi.

      Gdy już prze­je­my się so­czy­sty­mi ko­rze­nia­mi, nad­cho­dzi czas na lek­kie li­ście, smacz­ne i bo­ga­te w wi­ta­mi­ny – esen­cję wio­sny. Tar­go­wi­ska i ryn­ki peł­ne są szpi­na­ku, ru­ko­li, szczy­pio­ru, szcza­wiu, naci pie­trusz­ki, czosn­ku niedź­wie­dzie­go, sa­ła­ty, rosz­pon­ki i por­tu­la­ki. Póź­niej­sza wio­sna ofe­ru­je nam gro­szek, bób, szpa­ra­gi, a tak­że mło­de ziem­niacz­ki.

      Nie­dłu­go po tym, jak już obu­dzi­my się po zi­mie, nad­cho­dzi czas wa­rzyw owo­cu­ją­cych, owo­ców ja­go­do­wych i ziół. Ogór­ki, cu­ki­nie, po­mi­do­ry, ba­kła­ża­ny, pa­ti­so­ny, pa­pry­ka, fa­sol­ka, bo­rów­ki, ja­go­dy, ma­li­ny, po­rzecz­ki, agrest, cze­re­śnie, wi­śnie, mi­ra­bel­ki, ku­ku­ry­dza i wszyst­kie zio­ła są te­raz na wy­cią­gnię­cie ręki. Jedz­my je świe­że lub pod­da­ne krót­kiej ob­rób­ce ter­micz­nej, ale pa­mię­taj­my rów­nież o tym, by za­cho­wać ich tro­chę na zimę.

      Na­tu­ra po­wo­li za­ta­cza koło – nad­cho­dzi je­sień zwia­stu­ją­ca ciem­ne dłu­gie dni. Ta pora roku do­star­cza nam moc owo­ców – od ja­błek, gru­szek i śli­wek po te mniej do­ce­nia­ne, a ro­sną­ce wo­kół nas, czy­li czar­ny bez, ro­kit­nik, dzi­ka róża, tar­ni­na, głóg, de­re­nie i pi­gwow­ce. Moż­na już ku­pić po­kaź­ne dy­nie, któ­re wy­kar­mią całą ro­dzi­nę na mnó­stwo spo­so­bów. Do­sta­nie­my też wspa­nia­łe ka­pu­sty, ka­la­fio­ry, bro­ku­ły, jar­mu­że i inne po­żyw­ne, peł­ne wi­ta­min li­ście. Do tego oczy­wi­ście „mię­so lasu” – grzy­by, któ­re znaj­dzie­my w cią­gu ca­łe­go roku, jed­nak te­raz jest ich naj­wię­cej.

      Czer­pa­nie z tego, co tu i te­raz, jest do­bre za­rów­no dla na­sze­go zdro­wia, jak i śro­do­wi­ska. Nie­ste­ty, wie­le eg­zo­tycz­nych ro­ślin i pro­duk­tów ta­kich, jak ba­na­ny, awo­ka­do, ner­kow­ce czy olej pal­mo­wy, po­zy­sku­je się, nisz­cząc zdro­wie lu­dzi lub na­tu­ral­ne bio­to­py. Poza tym to­wa­ry mu­szą też zo­stać do nas przy­wie­zio­ne, co jest ogrom­nym źró­dłem śla­du wę­glo­we­go. Zwra­caj­my uwa­gę na to, by ta­kich pro­duk­tów było w na­szej kuch­ni jak naj­mniej.

      Ku­pu­jąc czy upra­wia­jąc ro­śli­ny w swo­im re­gio­nie, wspie­rasz lo­kal­ny biz­nes i bio­róż­no­rod­ność. Ży­je­my w cza­sach, gdy je­dze­nia jest na­praw­dę dużo, ale nie tra­fia ono do osób po­trze­bu­ją­cych i czę­sto mar­nu­je się w na­szych lo­dów­kach i na za­ple­czach hi­per­mar­ke­tów.

      Nie każ­dy musi zre­zy­gno­wać z mię­sa czy na­bia­łu, nie­któ­rzy wręcz nie mogą tego zro­bić ze wzglę­dów zdro­wot­nych. Jed­nak na­sze ta­le­rze po­win­ny za­wsze wy­glą­dać jak tę­cza – być peł­ne ko­lo­ru oraz róż­no­rod­nych fak­tur – dzię­ki temu do­star­czy­my so­bie za­rów­no bo­gac­twa sma­ków, jak i po­trzeb­nych na­sze­mu or­ga­ni­zmo­wi skład­ni­ków od­żyw­czych.

      We­ga­nizm czę­sto jest de­mo­ni­zo­wa­ny, a wa­rzy­wa, owo­ce, ka­sze i ge­ne­ral­nie zie­le­ni­na są nie­do­ce­nia­ne, tym­cza­sem hi­sto­rycz­nie to wła­śnie one sta­no­wi­ły pod­sta­wę die­ty czło­wie­ka. Jesz­cze sto lat temu ka­wa­łek mię­sa na ta­le­rzu był luk­su­sem, świą­tecz­nym da­niem, nie jak dziś – ko­niecz­nym, czymś, do cze­go wa­rzy­wa są tyl­ko do­dat­kiem. Kró­le­stwa ro­ślin i grzy­bów są prze­ogrom­ne, każ­dy z nas znaj­dzie w nich coś dla sie­bie, trze­ba tyl­ko chcieć szu­kać, pró­bo­wać i ufać Mat­ce Na­tu­rze.

      Sebastian Kulis

      Roślinne Porady

      Dieta roślinna – moda czy zdrowie?

      We­ga­nizm to nie tyl­ko od­mia­na we­ge­ta­ria­ni­zmu, to przede wszyst­kim styl ży­cia. Jed­nym z jego ele­men­tów jest re­zy­gna­cja ze spo­ży­wa­nia wszel­kich pro­duk­tów po­cho­dze­nia zwie­rzę­ce­go. We­ga­nie nie tyl­ko bo­wiem nie je­dzą mię­sa, ryb i owo­ców mo­rza, ale tak­że ja­jek, pro­duk­tów mlecz­nych czy mio­du. Dla nich waż­ne jest sze­ro­ko ro­zu­mia­ne po­sza­no­wa­nie dla zwie­rząt, dla­te­go z po­bu­dek etycz­nych nie uży­wa­ją pro­duk­tów te­sto­wa­nych na zwie­rzę­tach, nie no­szą ubrań ze skó­ry, weł­ny, je­dwa­biu czy fu­ter, sprze­ci­wia­ją się wszel­kim for­mom wy­ko­rzy­sty­wa­nia zwie­rząt (np. w cyr­ku, zoo). Wy­bór ta­kie­go sty­lu ży­cia może być też po­dyk­to­wa­ny СКАЧАТЬ