Название: Hipoteza zła
Автор: Donato Carrisi
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Современные детективы
Серия: Mila Vasquez
isbn: 978-83-8125-989-7
isbn:
Mila domyśliła się, że starsza pani ma na myśli chwilę jego zaginięcia.
– Z tego, co mi pani mówi, wynika, że gdyby pominąć jego matkę, była pani osobą, która widywała go najczęściej poza godzinami pracy. Jednak to nie pani zawiadomiła władze. Proszę mi wybaczyć, ale czy nie zaskoczyło pani to, że Roger więcej się nie pokazał?
– Wchodził i wychodził sam. Na poddasze można wejść wyłącznie po zewnętrznych schodach, więc czasami się nie spotykaliśmy – wyjaśniła kobieta. – Zachowywał się zawsze cicho, ale co dziwne, zawsze wiedziałam, że jest na górze. Nie potrafię wytłumaczyć tego inaczej… To było takie przeczucie. Czułam jego obecność w tym domu.
Mila zauważyła niepokój błąkający się w oczach i na twarzy staruszki. Obawę, że jej słowa nie zostaną uznane za wiarygodne, a ona sama wyjdzie na starą wariatkę. Ale było też coś innego. Strach. Pochyliła się i położyła rękę na dłoni kobiety.
– Pani Walcott, proszę powiedzieć mi prawdę: czy w ciągu ostatnich siedemnastu lat doznała pani znowu wrażenia, że Roger tu jest, obok pani?
Oczy kobiety wypełniły się łzami, ale starała się je powstrzymać, usztywniając się i zaciskając usta. A potem przytaknęła zdecydowanym ruchem głowy.
– Jeśli nie ma pani nic przeciwko temu, chciałabym rzucić okiem na to poddasze – powiedziała Mila.
10
Dźwięk alarmu samochodowego, który słyszała po przyjeździe do dzielnicy, rozbrzmiewał jeszcze w oddali.
Wchodząc po zewnętrznych schodach prowadzących na poddasze, Mila instynktownie położyła dłoń na rękojeści pistoletu. Nie sądziła, że znajdzie się twarzą w twarz z Rogerem Valinem, ale zaniepokoił ją sposób, w jaki pani Walcott zareagowała na jej ostatnie pytanie. Mogło to być zwykłe bajdurzenie samotnej kobiety w podeszłym wieku, ale Mila była przekonana, że lęki nigdy nie pojawiają się bez powodu.
Było możliwe, że w tym domu przebywa cichy, a przede wszystkim niepożądany lokator.
Po raz drugi tego dnia Mila lustrowała cudze mieszkanie. Wczesnym rankiem był to domek rodziny Connerów, w którego piwnicy odkryła zjawę w postaci małej dziewczynki. Rachunek prawdopodobieństwa podpowiadał jej, że tu nie trafi na coś takiego, choć w takich sprawach nigdy nie można mieć pewności.
Drzwi na poddasze były zamknięte, ale pani Walcott dała jej klucz zapasowy. Gdy Mila zabierała się do ich otwarcia, dźwięk alarmu zabrzmiał jej w uszach jak natrętne ostrzeżenie, które obudziło czujność, ale także zabawiło się jej kosztem.
Położyła rękę na klamce i nacisnęła ją, przepełniona nadzieją. Spodziewała się, że drzwi zaskrzypią, ale otworzyły się z cichym westchnieniem. Zobaczyła obszerne pomieszczenie, ograniczone symetrycznymi spadami dachu. Stały tu skrzynia-ława oraz nieużywane łóżko z odsuniętym na bok, zwiniętym materacem; była też kuchenka z dwoma palnikami gazowymi i maleńka łazienka urządzona w szafce ściennej. Mansardowe okno w głębi rzucało strumień światła na stół roboczy stykający się ze ścianą, nad którym było widać zakurzoną gablotkę. Mila zdjęła rękę z pistoletu i podeszła do stołu wolnym krokiem, odnosząc niemal wrażenie pogwałcenia przestrzeni prywatnej.
Doskonałe miejsce na kryjówkę, pomyślała.
Nie było śladu wizyt Rogera Valina. Wydawało się, że wszystko przepełnione jest niezakłócaną od lat martwotą. Usiadła przy stole. Do jednego z boków blatu umocowane było imadło, stała też lampa z okrągłym otworem, w którym znajdowało się szkło powiększające. Błądziła wzrokiem po porządnie ułożonych małych narzędziach. Znajdowały się tu śrubokręty i pęsety, nożyk do otwierania kopert zegarków oraz zegarmistrzowski monokl. Stały pudełka pełne części i kółek zębatych. Była też płytka montażowa, drewniany młotek i oliwiarka. Poza tym inne precyzyjne narzędzia, których nie znała.
Gdyby nie ten przeklęty alarm, który wciąż wył, poddałaby się spokojowi tego miejsca i tych przedmiotów. Podniosła wzrok na oszkloną gablotkę, którą miała przed sobą. W środku rozłożona była na dwóch półkach kolekcja zegarków pana Walcotta.
Spoczywały nieruchomo, jakby zaklęte przez jedyną siłę mogącą rzucić wyzwanie potędze czasu – siłę śmierci.
Na oko było ich z pięćdziesiąt, naręcznych i kieszonkowych. Przeciągnęła po nich wzrokiem. Znajdowało się tu kilka egzemplarzy marki Longines, jeden tissot, jeden revue thommen z paskiem z niebieskiej skóry i posrebrzaną kopertą oraz bardzo piękny girard-perregaux w stalowej kopercie. Mila nie znała się na tym, ale odnosiła wrażenie, że mąż pozostawił pani Walcott mały skarb. Wydawało się jednak, że kobieta nie zdaje sobie z tego sprawy. Wystarczyłoby, żeby sprzedała kilka sztuk, a mogłaby prowadzić wygodniejsze życie. Po chwili jednak Mila zmieniła zdanie. Czego więcej mogłaby pragnąć samotna kobieta? Wystarczało jej leniwe przywiązanie kota i mnóstwo wspomnień w nudnej postaci bibelotów i starych fotografii.
Z mansardowego okna poddasza otwierał się widok na domek po drugiej stronie ulicy. Mila starała się spojrzeć na niego oczami Rogera Valina. Mogłeś widzieć swój dom, dzięki temu miałeś wrażenie, że ani przez chwilę twoja matka nie pozostaje sama. Ale zarazem przesiadywanie tutaj pozwalało ci od niej uciec. Dlaczego zniknąłeś po jej śmierci? Gdzie byłeś? Dlaczego wróciłeś? Jaki sens ma twoja spóźniona zemsta? I co zrobisz teraz?
Pytania stapiały się z natrętnym, przytłaczającym alarmem antywłamaniowym. Dlaczego przed popełnieniem rzezi w domu Belmana Roger Valin włożył te same ubrania, w których zaginął? Dlaczego tej nocy dzwonił do pralni na żetony? Dlaczego nikt mu nie odpowiedział? Daj mi dowód, Roger, że tu byłeś. Że w głębi duszy tęskniłeś za światem, od którego uciekłeś, i chciałeś dokonać skoku w przeszłość, do swojej dawnej kryjówki.
Alarm nagle ucichł. Jednak odzywał się nadal echem w głowie Mili. Potrzeba było chwili, aby cisza wypełniła wszystkie zakamarki poddasza i jej własne wnętrze.
Dopiero wtedy usłyszała cykanie.
Regularny jak zakodowana informacja i uporczywy niczym tajemne wezwanie odgłos przyciągnął uwagę policjantki, tak jakby skandował jej imię. Niezwłocznie otworzyła drzwiczki i zaczęła szukać zegarka, z którego dochodził tajemny sygnał.
Był to bezwartościowy stary lanco z paskiem ze sztucznej krokodylowej skóry, zardzewiałą kopertą, wyszczerbionym szkiełkiem i tarczą z kości słoniowej przyciemnioną ze starości.
Mogło się zdarzyć, że zegarek sam się uruchomił, wykorzystując nakręconą sprężynę, która przechowała energię przez całe lata. Ale wziąwszy go do ręki, Mila uświadomiła sobie, że to przebudzenie z długiego odrętwienia nie było dziełem przypadku.
Ktoś niedawno go nakręcił, ponieważ wskazywał dokładną godzinę.
11
– СКАЧАТЬ