Białe kości. Graham Masterton
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Białe kości - Graham Masterton страница 6

Название: Białe kości

Автор: Graham Masterton

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Полицейские детективы

Серия: Katie Maguire

isbn: 978-83-8125-929-3

isbn:

СКАЧАТЬ Czy to jest John Meagher? – Katie wskazała głową.

      – Tak, to on. John, poznaj panią komisarz Kathleen Maguire. Poprowadzi dochodzenie.

      John wyciągnął do niej rękę.

      – Aha, rozumiem. Przepraszam, nie zdawałem sobie sprawy, że…

      – Garda Síochána jest pracodawcą, który nie dyskryminuje kobiet – powiedziała bez uśmiechu.

      – Wygląda na to, że natrafiliśmy na sześć szkieletów, a może nawet siedem – odezwał się sierżant O’Rourke. – Kevin doliczył się dotąd trzynastu stóp.

      – Czy ma pan jakieś podejrzenia, albo może potrafiłby pan odgadnąć, jak to się stało, że pogrzebano tutaj te szczątki? – Katie zwróciła się do Johna.

      Pokręcił głową.

      – Nie mam żadnych podejrzeń. Żadnych. Prowadzę tę farmę od czternastu miesięcy. W tym czasie nikt nie mógł ich tutaj zakopać.

      – A zanim przejął pan farmę?

      – Należy do mojej rodziny od tysiąc dziewięćset trzydziestego piątego roku. Nie wyobrażam sobie, żeby mój ojciec zakopał tu jakieś zwłoki. Albo dziadek.

      Katie pokiwała głową.

      – Czy ktoś z zewnątrz ma tutaj swobodny dostęp? Na przykład jacyś najemni robotnicy, dzierżawcy? Może urlopowicze? Albo podróżni?

      – Nie bywa tutaj nikt poza mną i Gabrielem oraz braćmi Ryanami, Denisem i Bryanem. Wykonują wszystkie prace, jakie są akurat do zrobienia. Jeszcze tylko Maureen O’Donovan pomaga mi przy mleku.

      – Będę chciała z nimi porozmawiać.

      – Jasne, oczywiście. Ale to wszystko jest bardzo tajemnicze, jeśli chce pani znać moje zdanie. Nie jestem ekspertem, wydaje mi się jednak, że ci ludzie nie żyją już od bardzo długiego czasu.

      – Ma pan rację, John – przyznała. – Nie jest pan ekspertem.

      John odczekał, aż Katie przejdzie na drugą stronę wykopu, po czym spytał sierżanta O’Rourke’a:

      – Czy ona zawsze jest taka?

      – Komisarz Maguire? O, tak. Nie ma w ogóle poczucia humoru, jeśli chodzi o zabójstwa. Nie widzi w nich nic zabawnego, jeśli rozumie pan, co mam na myśli.

      John obserwował ją, jak chodzi, oglądając kości. Bardzo ładna kobieta, pomyślał. Nie wyższa niż metr sześćdziesiąt pięć, mniej więcej czterdziestoletnia, włosy koloru miedzi, głęboko osadzone zielone oczy i wydatne kości policzkowe. Aż chciało się porównać ją do irlandzkiej nimfy z którejś z baśni przekazywanych od wielu pokoleń. Ładna, lecz trochę zadziorna. Typ kobiety, za którą każdy mężczyzna się obejrzy, i to nie raz. Nagle uniosła głowę i złapała go na tym, że się jej przygląda. Szybko odwrócił wzrok, jakby przed chwilą zrobił coś zakazanego. Bóg jeden wie, do jakiego stanu psychicznego by go doprowadziła, gdyby rzeczywiście wiedział, w jaki sposób szkielety znalazły się na jego farmie.

      Po chwili ponownie do niego podeszła. W jej włosach lśniły krople deszczu.

      – Może słyszał pan jakieś miejscowe opowieści o zaginionych osobach? Niekoniecznie odnoszące się do ostatniego okresu. Chodzi mi o coś, co pozwoliłoby nam chociaż mgliście przypuszczać, kiedy ci ludzie mogli zginąć.

      – Niestety, nie mam czasu, żeby przysłuchiwać się miejscowym plotkom. Raz na jakiś czas wpadam do Ballyvolane i wypijam kilka drinków w Fox and Hounds. Dla miejscowych wciąż jednak jestem obcokrajowcem. Nic dziwnego, naprawdę. Nadal nie rozumiem akcentu z Cork.

      – W porządku, John – powiedziała Katie. – Mam nadzieję, że nigdzie nie zamierza pan wyjeżdżać? Kiedy starannie obejrzymy znalezisko, a patolog zbada szczątki, będziemy mieli do pana jeszcze kilka ważnych pytań.

      – Jestem do usług.

      * * *

      Katie podeszła do samochodu i sięgnęła po telefon komórkowy.

      – Paul? To ja. Jestem w Knocknadeenly. Tak, znaleźli tu ludzkie szczątki. Tak, wiem. Posłuchaj, wszystko wskazuje na to, że wrócę do domu późno. W lodówce jest pieczony kurczak od Marksa i Spencera. Włóż go do piekarnika, gaz nastaw na ósemkę. Tak. Potrafisz obierać ziemniaki, prawda? Dobrze, idź do pubu, jeśli chcesz, to twoja sprawa, tylko zjedz coś porządnego. Zadzwonię później.

      Na farmę zajechała biała furgonetka techników Gardy. Katie wróciła do wykopu i czekała, aż nowo przybyli włożą stroje ochronne i gumowe buty. Patrzyła na stertę kości i zastanawiała się, do kogo mogły należeć. Zazwyczaj, kiedy przybywała na miejsce zbrodni, od razu było wiadomo, kto kogo skrzywdził i dlaczego. Widziała w życiu zakrwawione noże w kuchennych zlewach, szare buzie uduszonych dzieci, także zwłoki dziewczyn uduszonych własnymi szalikami, leżące twarzami do ziemi w mulistych kanałach.

      Tutaj miała jednak do czynienia z czymś zupełnie innym. Zdawała sobie sprawę, że dopóki się nie dowie, od jak dawna ci ludzie spoczywają w ziemi, wszelkie próby odgadnięcia, kto ich zamordował i dlaczego, będą nadaremne. Żadna z czaszek najwyraźniej nie została przedziurawiona kulą z pistoletu czy rewolweru. Gdyby tak było, Katie miałaby mocny dowód, że natrafiono na ofiary egzekucji politycznej albo zemsty jakiegoś lokalnego gangu.

      Chociaż zamierzała poinformować o szkieletach zespół prowadzący operację Ślad, robiła to tylko ze względów formalnych. Wątpiła, by zwłoki miały cokolwiek wspólnego ze śledztwem nadinspektora O’Connella. Dziewczyny, których szukał, znikały jedna po drugiej niemal w ciągu dekady – ostatnia w lipcu 1998 roku. Tymczasem Katie od samego początku była przekonana, że ludzie, których szczątki właśnie odkryto, zostali pochowani jednocześnie.

      Podszedł do niej Liam i zaproponował supermocny miętowy cukierek.

      – Co o tym sądzisz? – zapytał. – Czy mógł to zrobić ojciec Meaghera?

      – Nie dowiemy się tego, dopóki nie dojdziemy, kim byli ludzie, którzy zginęli, no i dlaczego.

      – Chyba nie szukasz motywu, co? Rozejrzyj się tylko: jesteśmy w miejscu przeklętym przez Boga. Tutaj, żeby związać koniec z końcem, haruje się od świtu do zmierzchu. Nie ma nikogo, poza inwentarzem, na kim można by wyładować frustracje ekonomiczne i seksualne. Ale czasami trafia się jakiś zabłąkany rowerzysta szukający noclegu. Pamiętasz ten pensjonat w Crosshaven, pokoje ze śniadaniem? I trzy trupy upchnięte w kredensie?

      Katie uniosła dłoń do czoła, żeby osłonić oczy przed deszczem.

      – Sama nie wiem. Ale nie sądzę, żeby tutaj stało się coś podobnego. Nie wykluczam tego całkowicie, wietrzę jednak jakąś zupełnie inną, bardzo mroczną historię. Weź pod uwagę sposób, w jaki te szkielety są wymieszane. Można odnieść wrażenie, że ciała, zanim je zakopano, zostały porozrywane.

      Osłony z niebieskiego plastiku otaczające wykop zostały rozświetlone jaskrawymi błyskami. Do pracy przystąpił СКАЧАТЬ