Название: Lilla Weneda
Автор: Juliusz Słowacki
Издательство: PDW
Жанр: Драматургия
isbn: 9788365776617
isbn:
Nie uczynicie służalca harfiarza.
Ta pieśń, co do krwi pędziła rycerze
I w miecze kładła dusze nieśmiertelne
I wścieklizną swą ducha ojczystego
Dawała mieczom ząb, co gryzł wam kości
I truł wam rany, nie zabrzmi w niewoli.
Możecie wy tę harfę wziąć i rzucić
W ogień i ogrzać przy niej ręce wasze,
I wasze trupie twarze rozczerwienić;
Możecie spalić ją, ale nie zgwałcić.
O! Spróbuj! Połóż twe palce na strunach,
Czy wywołają z nich co więcej, niż dźwięk
Śmieszący ludzi? – I ty myślisz, że ja,
Gdy na mym sercu położysz twe szpony,
Poddam się palcom targającym żyły
I z mego jęku zrobię pieśń? O! Jędzo!
Ty myślisz, że ja, gdy dziś jeszcze z góry
Widziałem lud mój, co jak jeden człowiek,
O! nie, jak jeden trup leżał na polu,
Myślisz, że takim okropnym widokiem
Rozhartowany będę i pokorny?
Spróbuj, czy ze mnie co więcej wyciśniesz
Nad krew, co będzie przeciw tobie świadczyć
Przed mymi ludy… Nie, ja nie mam ludu!…
Lecz po narodach już wymordowanych
Jeszcze zostaje jakaś moc, przed którą
Ty musisz bladnąć, i ciągle twe lica
Strupiałe nową krwią farbować musisz;
Weźże krew moję do twej gotowalni,
Czarna kobieto, i co dnia jagody
Czerwień krwią moją, aby cię mąż kochał
I nie zobaczył, że masz krew zieloną.
GWINONA
Skończyłeś, starcze?
DERWID
Nie jeszcze! nie jeszcze!
Ja czuję w sercu jakąś moc zabójczą,
Która mym słowom da moc zabijania
I ciebie mi tu da za niewolnicę,
I z twego trupa mnie pokonanemu
Tron nowy zrobi. Stój tu! Ja ci łono
Osuszę, piersi napełnię popiołem,
W żywot nasypię gadzin. – O! Gdybyś ty
Była kobietą – gorzej niż to wszystko,
Bo bym ci oczy twe napełnił łzami,
Opowiadając ci moje nieszczęście.
Ale ty jesteś nie z tych, które płaczą.
Ciebie zabijać trzeba przekleństwami;
I piekło całe zakląć przeciw tobie,
Ażeby piekło całe było w tobie.
GWINONA
Ten starzec śmierci chce. Wydrzeć mu oczy.
DERWID
Czekaj, niech jeszcze raz spojrzę na ciebie
Tymi oczyma, co będą wydarte.
GWINONA
Precz z nim.
DERWID
Przez oczy moje wyłupione
Niechaj na ciebie patrzy Bóg.
Żołnierze wyprowadzają Derwida.
GWINONA
To dziwnie.
Te oczy siwe ze srebrnymi rzęsy
Serce mi do krwi ugryzły… Mój Gryfie,
Zawołaj mi tu Kraka i Arfona,
Niech się z tą złotą harfą przyjdą bawić.
A najmłodszemu Gwinonkowi zanieść
Oczy wydarte, niech z nimi poigra.
Wchodzi Święty Gwalbert. – Lilla Weneda.
ŚWIĘTY GWALBERT
Czy tu znajome jest Chrystusa imię?
GWINONA
Cóż to za człowiek? Czemu tu wpuszczony?
ŚWIĘTY GWALBEET
Straż twoja cudem pokonana drzemie.
GWINONA
Ty jak Hekate masz księżyc czerwony
Na siwych włosach. – Co to jest za człowiek?
ŚWIĘTY GWALBERT
Ja ciemne chmury zdzieram z ludzkich powiek
I światło niosę dla duszy słoneczne,
Ja ludziom biednym daję życie wieczne.
Ktokolwiek jesteś, schyl przede mną głowę.
GWINONA
Jakiś czarownik.
LILLA WENEDA
do świętego Gwalberta.
O! Panie, mów za mną.
ŚWIĘTY GWALBERT
Przyszedłem tutaj w imię Boga mego
O pognębionych ludzi się upomnieć.
Oto СКАЧАТЬ