Demony przeszłości. Część druga. Diana Palmer
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Demony przeszłości. Część druga - Diana Palmer страница 6

Название: Demony przeszłości. Część druga

Автор: Diana Palmer

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия: GWIAZDY ROMANSU

isbn: 978-83-276-4513-5

isbn:

СКАЧАТЬ spłodzić dziecko, lecz drżenia nie wywołał lęk. Tego była pewna.

      – Masz instynkt macierzyński, a ja kocham dzieci. To też nas łączy, ale nie będę cię ponaglał. Powiedz tylko „tak”, a od razu powiadomimy Aggie. Będzie miała czas na zastanowienie, jak nas rozdzielić, żeby mi odpłacić za odesłanie do domu jegomościa z Teton.

      – Bowie, przecież nie ty to spowodowałeś – zaoponowała Gaby.

      – Chciałbym móc przypisać sobie tę zasługę, ale rzeczywiście praktycznie nic w tym kierunku nie zrobiłem. On pojechał do domu z własnej woli przy niewielkiej pomocy Aggie. Uprzedzałem, że nie chciałaby doić krów.

      – Owszem, uprzedzałeś. Będzie się czuła bardzo samotna.

      – Przecież my jesteśmy i na pewno jej nie zostawimy. Wyjdź za mnie, Gaby.

      – Tak naprawdę chodzi ci o mnie czy o zatrzymanie Casa Rio?

      Bowie wahał się, ale tylko przez chwilę, po czym oświadczył:

      – O ciebie. Czuję, że jeśli za mnie wyjdziesz, będziesz bardziej skłonna złagodzić swoją kampanię na rzecz rozwoju tych terenów – dodał szczerze. – Jest coś jeszcze, a mianowicie czułość, która się między nami narodziła. Dotykam cię i mam poczucie spełnienia. Myślę, że ty również, i to mimo okropieństw, jakich doświadczyłaś.

      – Tak – szepnęła Gaby. – Rzeczywiście tak to odczuwam.

      – Zostań moją żoną. Daj szansę naszemu uczuciu.

      Gaby uniosła ręce i dotknęła twarzy Bowiego, przesuwając palce wzdłuż wysokich kości policzkowych.

      – Myślę… że mogłabym… cię pokochać – wyszeptała drżącym głosem.

      – Mogłabyś? – Bowie zacisnął ręce na jej ramionach.

      – O tak, mogłabym – powtórzyła, kiedy pochylił ku niej głowę.

      Pocałunek nie przypominał żadnego z tych, które wymieniali wcześniej – był czuły i powolny, choć zmysłowy. Gdy dobiegł końca, Gaby powiedziała zatroskanym głosem:

      – W końcu przestanie ci to wystarczać. – Nauczyła się rozpoznawać reakcje ciała Bowiego.

      – Może i dla ciebie będzie to za mało – odrzekł. – Nie martw się, mamy przed sobą całe lata na odkrywanie się wzajemne zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie.

      – To prawda – przyznała z uśmiechem.

      – A teraz idź się ubrać, zanim Aggie usłyszy wieści od Montoyi. Przyszła kolej na nasz moment zaskoczenia.

      Bowie zasępił się, kiedy został sam. Naszły go wątpliwości, czy Gaby rzeczywiście potrafi mu dać to, czego on potrzebuje. Uznał, że propozycja małżeńska, jaką jej złożył, odwróci jej myśli o statusie i przyszłości Casa Rio. Będzie ją obserwował, nawet się o nią troszczył, ale także będzie mógł się przekonać, czym naprawdę są uczucia, które w nim wzbudziła. Wcześniej nie zdarzyło mu się zakochać i zastanawiał się, czy to, co obecnie czuje, jest miłością.

      Otworzył szafę i zaczął się ubierać. Przynajmniej przestał myśleć o Nedzie Courtlandzie. Trzeba pomóc Aggie odzyskać równowagę i ułożyć sprawy z Gaby. Wszystko układało się po jego myśli.

      Zszedł na dół przed Gaby, więc mógł w cztery oczy przekazać matce wiadomość o planach małżeńskich. Przyjęła to z sarkastycznym uśmiechem.

      – No, no, jesteś pewien? – spytała.

      – Zależy mi na Gaby. – Utkwił w niej spojrzenie.

      – Zależy ci na Casa Rio – odparowała Aggie. – Nie zaakceptowałeś Neda jako mojego przyszłego męża i ucieszyłeś się z naszego zerwania, ponieważ chcesz zachować posiadłość. Z tego samego powodu nie zawahałeś się związać z Gaby. Powiedz mi, że ją kochasz.

      Nie mógł, w każdym razie jeszcze nie teraz.

      – Miłość przyjdzie z czasem – odrzekł.

      – Czyżby? Pragniesz jej, to fakt. Nawet ślepiec by to zauważył. Tyle że ona powinna być delikatnie traktowana i potrzebuje dużo miłości. Nie sądzę, żebyś był zdolny jej to dać. Gdybyś potrafił pokochać, okazałbyś mnie więcej zrozumienia w sprawie Neda. Nie zadałbyś sobie tyle trudu, żeby nas rozdzielić. Wiem, po co pojechałeś do Teksasu. Mamy tego samego adwokata – wyjaśniła na widok zdziwienia malującego się na twarzy syna. – Zadzwonił, żeby mnie powiadomić, co zamierzasz, a ja to powtórzyłam Nedowi. To była kropla, która z jego punktu widzenia przepełniła czarę goryczy. Stwierdził, że gdybym mu ufała, to zgodziłabym się za niego wyjść, zanim zacząłbyś dalej drążyć. Odparłam, że gdyby mnie kochał, od razu wyznałby mi całą prawdę. I tak od słowa do słowa, odprawiłam go z twojego powodu, synu.

      Bowie westchnął ciężko i zapalił papierosa. Ostatnio wydawało się, że niemal bez przerwy pali.

      – Przepraszam. To fakt, że zamierzałem sprawdzić go i wyrzucić stąd, ale nie zrobiłbym tego po cichu.

      – Chciałabym w to wierzyć, ale wiem, jak ci zależy na ziemi i Casa Rio. Twój ojciec wpoił ci przesadne przywiązanie do naszej spuścizny.

      – Na swój sposób o ciebie też się troszczę, mimo że Gaby i Courtland są u ciebie na pierwszym miejscu.

      – Co się stało, to się nie odstanie, prawda? – Aggie zignorowała oskarżycielski wyraz oczu syna. – Nie mogę się cofnąć w czasie i naprawić szkody, jakie wyrządziłam, podobnie jak ty. Może gdybym trochę bardziej troszczyła się o ciebie, nie miałbyś nic przeciwko obecności innego mężczyzny. Cóż, nie ma to już znaczenia. Zrobiłeś to, co sobie założyłeś. Ned wyjechał, a jest zbyt dumny, aby wrócić po tym, w jaki sposób go odprawiłam.

      – To mogło być tylko zauroczenie – zauważył Bowie.

      – Takie jak Gaby w stosunku do ciebie? – spytała kpiąco Aggie i odnotowała w myślach, że strzał był celny. – Ona jest po raz pierwszy zadurzona i akurat w tobie, a ty jedynie jej silnie pożądasz.

      – Nie będziemy rozmawiać o moich uczuciach. – Bowie zwęził oczy.

      – Jak moglibyśmy, skoro nawet nie przyznajesz się do ich istnienia? – spytała wyzywająco Aggie. – Jak tylko Gaby odkryje, co tobą powoduje, jej uczucie do ciebie umrze nagłą śmiercią. A wtedy może w końcu pojmiesz moją obecną sytuację, zrozumiesz, iż utrata Neda mnie zdruzgotała. Może nawet będę ci współczuć, jak do tego dojdzie.

      – Nie potrzebuję twojej cholernej litości – rzucił Bowie. – Nie sądzę, bym kochał.

      – Tak przypuszczałam. Nie lekceważ jej, mój drogi. Gaby nie jest głupia, przeciwnie. Przez cały czas wiedziałeś, co zamierzam, prawda?

      – Miałem pewne podejrzenia – przyznał СКАЧАТЬ