Jezioro Ciszy. Inni. Anne Bishop
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jezioro Ciszy. Inni - Anne Bishop страница 6

Название: Jezioro Ciszy. Inni

Автор: Anne Bishop

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия: INNI

isbn: 978-83-66328-03-7

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      – Pani DeVine?

      Pod wpływem jego głosu zatrzymałam się, ale się nie odwróciłam.

      – Tak?

      – I tak będę musiał porozmawiać z panią i pani lokatorką. Proszę nigdzie nie wyjeżdżać.

      Tak jakbym była w stanie gdzieś wyjechać – przecież zablokował mi tym swoim samochodem jedyną drogę z domu. A jakoś nie widziałam siebie uciekającej przed wymiarem sprawiedliwości na rowerze. Poza tym jedyne, co zrobiłam, to zgłosiłam znalezienie ciała. W jakie kłopoty mogłabym przez to wpaść?

      ROZDZIAŁ 4

ONIPONIEDZIAŁEK, 12 CZERWCA

      Przyglądał się trzem mężczyznom, których wezwał na to późnowieczorne spotkanie. Dwaj z nich byli najważniejszymi członkami klubu, mężczyznami, którzy wiedzieli, jak zawrzeć umowę i trzymać się jej tak długo, aż się opłaci. Byli też długoletnimi przyjaciółmi, a on pracował z nimi nad kilkoma bardzo lukratywnymi projektami. Trzeci mężczyzna miał pieniądze i porządne rodowe nazwisko. Był jednak trzeciorzędnym intrygantem, który uważał się za geniusza i sądził, że potrafi przemawiać na tyle dobrze, by inni ludzie również uwierzyli, że jest geniuszem – dopóki nie zaczęli się przyglądać zawartym przez niego umowom. Wtedy stawało się jasne, że jego sukces zależał od jakiejś wielkiej ryby pływającej w bardzo małym stawie.

      Normalnie taki człowiek nie zostałby włączony w interesy na taką skalę, ale w tym przypadku to właśnie ten głupiec posiadał papiery na aktywa, których pragnęli – aktywa, których jego rodzina nie wykorzystała od wielu dekad. Tyle że głupiec nie miał już tych papierów i zapomniał wspomnieć o tym szczególe, zanim pozostali przeszli do konkretów i nie mogli już go wykluczyć, nie niszcząc swojej reputacji w oczach pozostałych członków klubu.

      To przez ów zapomniany szczegół znaleźli się w sporych tarapatach.

      – Franklin Cartwright nie żyje – powiedział ostro i ze złością.

      – Ktoś go zamordował? – spytał głupiec z nadzieją.

      – Zabił. Moje źródła potwierdziły, że nie mógł tego zrobić człowiek.

      – Czy zanim zginął, otrzymał dokumenty, których potrzebujemy? – spytał najstarszy mężczyzna. Miał siwe włosy, mocną budowę ciała i był o dekadę starszy od reszty mężczyzn zaangażowanych w ten układ.

      – Nie, ale inne źródło dopilnuje, żeby dokumenty były niedostępne dla nikogo, kto może ich potrzebować.

      Najstarszy mężczyzna kiwnął głową.

      – Jeśli ta suka nie będzie umiała udowodnić, że to ona jest właścicielką tego kapitału…

      – Będziemy mieli więcej czasu. – Przyjrzał się głupcowi. – Dlaczego spytałeś, czy Cartwright został zamordowany? Myślisz, że mogłaby to zrobić twoja leniwa była żona?

      – Nie… – Głupiec machał ręką. – Ona jest tchórzem. Wystarczy podnieść głos i zrobi, co się jej każe.

      Spojrzał na dwóch mężczyzn, których uważał za przyjaciół.

      – Nie uda się oskarżyć jej o morderstwo, ale zadzwonię do jednego z naszych wspólników, który jest teraz na miejscu. Zobaczymy, czy uda mu się przekonać tchórzliwą byłą, żeby wzięła na siebie odpowiedzialność za śmierć Cartwrighta.

      Wszyscy uznali to za wspaniały pomysł. Ponieważ wiedział, że głupiec pójdzie do domu i opowie swojej nowej żonie o szczegółach tajnego spotkania, nie powiedział nic więcej, mimo że tak się złożyło, że nowa żona była jego kuzynką. Poczekał, aż pozostali mężczyźni opuszczą budynek, zanim zadzwonił do współpracowników, którzy przebywali obecnie w Sprężynowie.

      ROZDZIAŁ 5

GRIMSHAWWTOREK, 13 CZERWCA

      Następnego ranka Grimshaw zaparkował radiowóz przed komisariatem policji w Sprężynowie i przyjrzał się budynkowi. Z zewnątrz wyglądał bardziej jak sklep, który czasami jeszcze działał, ale był zaniedbany, bo nie przynosił właścicielowi odpowiednich dochodów.

      Biorąc pod uwagę nowe zadanie, nie wróżyło to zbyt dobrze Grimshawowi; kiepsko świadczyło też o ostatnim policjancie, który przebywał w tym miejscu.

      – To tymczasowe przeniesienie – powiedział kapitan Hargreaves.

      – Nie lubię pracować i bawić się z innymi ludźmi. To dlatego pracuję w policji drogowej – mruknął Grimshaw. – Dlaczego z mieszkańcami nie mogą porozmawiać chłopcy z JWK? Teraz to ich dochodzenie. Niech któryś z nich trafi za biurko w Sprężynowie.

      Zapadła cisza. Pracował na stacji w Bristolu pod dowództwem Hargreavesa zaledwie od kilku tygodni, ale już wiedział, że gdy zapadała taka ciężka cisza, należało zachować ostrożność.

      – Byłoby dziwnie, gdyby drużyna JWK z Putney zajęła się tą sprawą, ponieważ teren ten znajduje się już poza ich kompetencją – powiedział wreszcie Hargreaves. – Dlatego chcę mieć w wiosce kogoś, kto będzie mi składał raporty i załatwiał codzienne sprawy podczas tego dochodzenia. Postanowiliśmy, że tym kimś będziesz ty. – Po chwili dodał: – Musimy być ostrożni. Nie mogę pozwolić, żeby komukolwiek nadepnięto na odcisk. Chłopcy z miasta nie zawsze doceniają fakt, że trafili do małej wioski takiej jak Sprężynowo.

      Innymi słowy – pomimo wszystkich dowodów z ostatniego roku na to, jak reagują terra indigena, gdy coś im się nie podoba – zespół JWK może chcieć poprowadzić to dochodzenie tak, jakby miał do czynienia z ludźmi.

      I w ten sposób został tymczasowym dowódcą komisariatu w Sprężynowie, podczas gdy zespół JWK z Putney zajął się podejrzaną śmiercią Franklina Cartwrighta (o ile wizytówki znalezione nieopodal ciała należały do ofiary).

      Kapitan Hargreaves powiedział mu, że komisariat będzie otwarty, a jeśli nie, to Grimshaw powinien się zgłosić do burmistrza albo do najemców, którzy mają biura na drugiej kondygnacji. Drzwi były otwarte, więc Grimshaw wszedł do środka, żeby się rozejrzeć, zadowolony, że nie musi z nikim rozmawiać. W środkowej szufladzie jednego z biurek znalazł pęk kluczy. Schował je do kieszeni, zakładając, że ktoś zostawił je specjalnie dla niego. Założył również, że gospodarz – albo spółka holdingowa będąca właścicielem tego budynku – również ma klucze zarówno do komisariatu, jak i do dwóch biur na drugim piętrze. Jedno biuro wynajmował jedyny prawnik w wiosce. A drugie? Hargreaves nie posiadał informacji o drugim najemcy.

      Dwa biurka, po jednym z każdej strony pokoju. Krzesło do pracy za każdym biurkiem i krzesła dla interesantów przed. Szafa na broń bez broni. Cela w tylnej części budynku – a dokładniej pokój z pojedynczym łóżkiem i chwiejnym stolikiem nocnym; kraty w oknach i drzwiach. Schowek na materiały eksploatacyjne i ściana szafek na akta, w których rzeczywiście znajdowały się teczki, chociaż dotyczące nieaktualnych spraw. Łazienka z kabiną prysznicową. Niewielka kuchnia, СКАЧАТЬ